LOGAN
Becky chciała mieć czas, więc jej go dałem. Przez bite cztery tygodnie nie kontaktowałem się z nią. Mimo że miałem ochotę zadzwonić i zapytać, czy podjęła decyzję. Nie chciałem się jej narzucać, tak jak robiłem to z tymi wynikami. Na szczęście Theo opowiadał mi o tym, co robiła i jak się czuła. Cieszyło mnie to, że wciąż byli ze sobą tak blisko, jednak to, co razem przeżyli, nie było bezcelowe. Żeby tyle nie myśleć, zacząłem pracować u ojca w firmie, nie lubiłem tej pacy, ale jeśli chciałem mieć życie na poziomie, to musiałem wytrzymać. Oczywiście nigdy nie postawiłbym pracy ponad wszystko tak jak ojciec. Dla mnie większą wartość miały inne rzeczy.
Po ciężkim dniu wróciłem do domu, wziąłem prysznic i położyłem się do łóżka. Chciałem, jak najszybciej zasnąć, potrzebowałem odpoczynku. W końcu ojciec nie mógł oszczędzać syna w pracy, trzeba było innym pokazać, że byłem najlepszy. Odrzuciłem wszystkie myśli związane z firmą z głowy i popatrzyłem na tapetę. Byłem na niej razem z Becky. Wygrzebałem zdjęcie, kiedy byliśmy nad morzem, to było to, gdzie całowaliśmy się pod diabelskim młynem. Po kilku minutach odłożyłem urządzenie i ułożyłem się na łóżku.
Nie wiedziałem, ile minęło, dziesięć minut, półgodziny, czy więcej. Mój telefon zaczął dzwonić, odwróciłem się na bok i sięgnąłem po niego. Odebrałem od razu, bo dzwoniła Becky. Gdy odebrałem, zapytałem, czy się stęskniła. Odpowiedziała mi, że tak, ale jej głos nie był wesoły, był posępny, czułem, że płakała.
L: Coś się stało?
― wzięła głęboki wdech.
B: Musisz przylecieć.
― uniosłem brew, byłem pewny, że coś się wydarzyło.
B: O nic nie pytaj, jeśli będziesz mógł, wsiądź w samolot i do mnie przyleć. Nie poradzę sobie bez Ciebie.
L: Słońce, powiedz, co się stało.
B: Wolę powiedzieć Ci to w twarz, a nie przez telefon. Kocham Cię.
― rozłączyła się.
Obudziłem się po jedenastej. Powiedziałem rodzicom, że lecę do Stanów, bo martwiłem się o Becky. Ojciec nie był zadowolony z tego, a Mary kazała mi zadzwonić, gdy tylko dowiem się, o co chodziło. Spakowałem się, zadzwoniłem po ubera i pojechałem na lotnisko. Przez internet kupiłem bilet, miałem jeszcze dwie godziny do odlotu samolotu. Przez cały lot zastanawiałem się, o czym chciała mi powiedzieć moja wybranka. W głowie zaczęły mi się pojawiać czarne scenariusze. Nie mogłem ich odgonić i przez kilkanaście godzin siedziałem zestresowany.
Na lotnisko przyjechał po mnie Theo. Wypytywałem go, prosiłem, aby powiedział mi, czy to coś złego. Jednak on był nieugięty i nie pisnął mi ani słówka. Powiedział, tylko żebym starał się ją zrozumieć i nie drzeć się na nią, bo dla niej to ciężki temat. Co wtedy przyszło mi do głowy? Że coś odwaliła, wpakowała się w jakieś brudne interesy. O wiele lepszym scenariuszem było to, że nie chciała ze mną być, ale wtedy, po co chciałaby, abym przyleciał jak najszybciej?
Gdy wysiadłem z samochodu przyjaciela, od razu pobiegłem do budynku. Chciałem już wiedzieć! Wpadłem do pustego mieszkania i poszedłem w stronę pokoju dziewczyny. Wszedłem po cichu, siedziała na podłodze. Wokół niej była tona chusteczek higienicznych, a jej pięknych oczu prawie nie było widać. Podszedłem do niej i mocno ją przytuliłem.
― Jak się czujesz? ― zapytałem, siadając na jej łóżko. Dziewczynę posadziłem sobie na kolanach, wtuliła się we mnie i złapała mnie za rękę. ― Słońce? ― spojrzała mi w oczy.
― Jestem w ciąży. ― powiedziała beznamiętnie. Miałem wrażenie, że oczy wyjdą mi na wierzch. ― Będziesz tatusiem. ― na mojej twarzy zagościł szczery uśmiech. Jednak nie rozumiałem, czemu płakała. To była dobra wiadomość. ― Boję się Logan. To nie miało tak wyglądać. Dopiero co wkroczyłam w dorosłe życie, a tu dziecko.
― Poradzimy sobie. ― powiedziałem pewnie. ― Nie zostawię Cię, nigdy. ― uśmiechnęła się blado i wtuliła się w moją pierś. ― Kocham Cię królewno. ― zacząłem głaskać ją po plecach.
########

CZYTASZ
I'M FINE
Teen FictionBecky od pięciu lat była zdana tylko i wyłącznie na siebie, nie miała przyjaciół, na których mogłaby polegać i zwierzać się ze swoich problemów. O pomoc ojca nawet nie liczyła, od zawsze miał ją głęboko w duszy, nawet gdy jeszcze z nią mieszkał. Dz...