- Jedziemy do kina? - Logan wszedł do mnie do pokoju.
- Wyjdź, zapukaj, poczekaj, aż Ci pozwolę, dopiero do mnie mów.
- Jedziemy do kina? - Położył się na moim łóżku.
- Gorzej Ci? - Zapytałam.
- Tak, całymi dniami nic nie robimy, tylko siedzimy w czterech ścianach, pojedźmy do kina.
- Na co?
- Na co chcesz, oprócz komedii romantycznych i bajek.
- Lubie bajki. - Mruknęłam.
- Dzieciak.
- To ja. - Zaczął się śmiać.
- Dobra, to może uzgodnimy w kinie? - Uśmiechnął się.
- Okej, a teraz spieprzaj.
- Nie wyganiaj mnie. Ja jestem głową tej rodziny. - Puknęłam się kilka razy w czoło i zaczęłam się śmiać.
- Dobra, głowo rodziny, wyjdź stąd bo chce się przebrać.
- Ja popatrzę. - Wyszczerzył się.
- Wypad!- Zaczął się śmiać, ale wyszedł.
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej ogrodniczki, które jakiś czas temu przerabiała Jessica, zamiast długiego dołu, miałam spodenki. Do tego wyciągnęłam białą koszulkę z nadrukiem i czarne rajstopy, aby zasłonić moje kreski. Gotowa poszłam na dół i ubrałam czerwone trampki.
- Gotowa? - Zapytał chłopak, był ubrany w szare dresy i zwyczajną białą koszulkę. Włosy miał postawione na żel, bardzo mu pasowało.
Wyszliśmy z domu, zamknęłam drzwi, Rexa pozostawiłam na podwórku tłumacząc mu, że za kilka godzin wrócimy, po czym wsiadłam do samochodu bruneta.
- Masz mądrego psa. - Powiedział.
- Skąd taka zmiana zdania? - Zapytałam.
- Nie zdziwiło Cię to, że po rozmowie z Theo znalazłaś się w domu? - Kiwnęłam głową. - Jak Theo i Darcy pojechali dogadałem się z twoim psem i poszliśmy Cię szukać. - Powiedział. - Sam przyniósł mi smycz. - Zaśmiał się. - A potem doprowadził do tego domku na drzewie. - Uśmiechnęłam się. - Tak właściwie ile go już masz?
- Od czterech lat. - Powiedziała. - Theo coś Ci mówił czemu mieszkam sama. - Przytaknął. - To od kiedy ojciec sobie poszedł w pizdu całą uwagę skupiłam na psie. Wiesz, może to głupie, ale traktowałam i traktuje go jak człowieka, cały czas ze mną był i wychował się tylko ze mną. - Powiedziałam.
- Nie jest głupie, dużo rozumie. - Mruknął. - I w sumie nigdy nie widziałem psa i człowieka aż tak bardzo do siebie przywiązanych. - Uśmiechnął się. - Tylko dziwi mnie to, czemu bał się Theo jak zaczął na niego wrzeszczeć.
- Ma podobny głos do mojego ojca. - Mruknęłam, a kiedy chłopak uniósł brew kontynuowałam.- Na jednych z moich urodzin ojciec prawie skatował Rexa. - Westchnęłam. - Od tamtej pory boi się każdego podobnego głosu do niego i o dziwo mojego. - Kiwnął głową.
Kiedy byliśmy na miejscu od razu skierowaliśmy się do kina. W sumie nie było nic ciekawego, więc chcąc nie chcąc Logan był zmuszony pójść ze mną na bajkę no ewentualnie poczekać dwie godziny dodatkowo. Bajka była o osiemnastej, więc mieliśmy dobre dwie godziny na cokolwiek. Dobrze, że wzięłam wtedy kartę, dzięki której mam dostęp do jakichkolwiek pieniędzy ojca. Najpierw poszliśmy do maka, bo Logana zaatakował głód. Nie daleko naszego stolika stało kilka lasek, które nadgorliwe pożerały wzrokiem mojego towarzysza, zaczęłam się śmiać, bo on był bardziej zajęty hamburgerem niż nimi.
- Z czego ty się śmiejesz? - Zapytał.
- Z Ciebie.
- Brudny jestem? - Zapytał, a ja kiwnęłam głową. - To wytrzyj.
- Masz rączki to się wytrzyj. - Mruknęłam.
- Nie, jak ty mnie wytrzesz to może będzie jakaś szanse, że te plastiki nie będę mi wypalały dziury w czole. - Znów się zaczęłam śmiać. - No to wytrzyj mi dziubka. - Nastawił się, a ja nadal się śmiejąc zrobiłam to o co prosił. - Dzięki złotko. - Uśmiechnął się. - Ale przestań się ze mnie śmiać.
- Zaraz wrócę. - Powiedziałam.
- Gdzie idziesz? - Zapytał.
- Do toalety.
- Iść z Tobą? - Zaprzeczyłam.
__________________
7/10
632 słowa
Kolejny o 18:30

CZYTASZ
I'M FINE
Teen FictionBecky od pięciu lat była zdana tylko i wyłącznie na siebie, nie miała przyjaciół, na których mogłaby polegać i zwierzać się ze swoich problemów. O pomoc ojca nawet nie liczyła, od zawsze miał ją głęboko w duszy, nawet gdy jeszcze z nią mieszkał. Dz...