Wracałem z siłowni, miałem zamiar zrobić zakupy. W tym domu to ja wszystko robiłem. Jeff nawet przestał przychodzić na noc. Czułem się jak zdradzana żona. Bez kitu. Zaczynało mnie wkurwiać jego zachowanie, wiedziałem, że będzie chciał się zabawić, ale nigdy nie przypuszczałem, że aż tak zaangażuje się w jedną laskę. Pisałem do kilku dziewczyn z Portugalii, z którymi przyjaźniła się Sarah. Jeff rzucił ją przez SMS-a, to tak bardzo w jego stylu. Nie było mi szkoda tej dziewczyny, bo sama święta nie była.
Jeśli chodzi o chłopaków, to nie odzywali się od momentu, kiedy do nich zadzwoniłem. Wysłałem im wiadomość, w którym mieście jestem, ale nie skomentowali tego. Mogli chociaż napisać, że nie ma ich w pobliżu.
Loganie Wilson, robi się z Ciebie ciota!
Sumienie nie pozwalało mi iść się zabawić, w końcu obiecałem Mary, że będę uważał, a znając życie, coś się odpierdoli i znów wyląduje w szpitalu.
Ciota.
― No kurwa kolejny nie patrzy, jak lezie. ― odwróciłem się i popatrzyłem na świętą trojce. Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. ― Czekałem na tego SMS-a i się kurwa nie doczekałem. ― warknął Leon.
― Przecież wysłałem, o chuj Ci chodzi? ― wyciągnąłem telefon, wiadomość wysłałem do Olivii. Kurwa.. ― Ja pierdole. ― uderzyłem się w czoło, pocieszeniem było to, że nie odpisała, więc szansa, że zmieniła numer, była spora. ― Nie było tematu. Co tu robicie?
― Zwiedzamy cały kraj. ― powiedział Mark. ― A ty co tu robisz? Miałeś być w Portugalii.
― Jestem na wymianie. Na koniec semestru wracam. ― westchnąłem. ― Ktoś Wam wlazł pod auto? ― nawiązałem do tego, co mówił Flynn.
― Ahh tak, Be.. ― Leon szturchnął Flynna. ― Jakaś laska nam prawie pod koła weszła?
― Ta, dobrze, że ją ktoś powstrzymał. ― mruknął Mark. ― A ty może nas zaprosisz do siebie?
― Ta, to niedaleko. ― kilka minut później byliśmy na miejscu. Chłopaki nie byli pod wrażeniem tego miejsca, bo oni mieszkali w podobnych "mieszkaniach". Opowiadali, czym się zajmują, byli zatrudnieni w jednej firmie i jeżdżą po Stanach, realizując zachcianki szefa.
Nie wiem czemu, ale to, co zaczął mówić Flynn. "Be.." nie dawało mi spokoju. Czyżby oni znali Becky? Może jednak się poznaliśmy, a to całe unikanie ma jakiś głębszy sens.
― Co się działo w ciągu tych kilku miesięcy. ― zapytałem nagle. ― Czemu nikt mi nie chce o tym powiedzieć? ― potem zadawałem kolejne pytania i tak cały czas, póki Leon mi nie przerwał.
― Zwolnij. ― zaczął. ― Nie mówiliśmy Ci o tym, bo nie wiedzieliśmy jak. ― podrapał się w kark. Widziałem po nich wszystkich, że nie bardzo palą się do tego, aby mi cokolwiek powiedzieć.
― Prosto z mostu, tu i teraz. ― powiedziałem stanowczo i popatrzyłam na każdego z osobna. Miałem nadzieję, że nie będą kręcić.
― Kiedy jeszcze chodziliśmy do szkoły, to nic się nie działo, a na wakacjach poznałeś jakąś laskę. Spędziliśmy prawie całe wakacje razem. ― powiedział Flynn. ― Na Twoje urodziny zorganizowaliśmy Ci imprezę i tam, Olivia dosypała ci czegoś i prawie ją zerżnąłeś na oczach tej dziewczyny.
― Jechałem do niej? Kiedy miał miejsce ten wypadek? ― kiwnęli głowami. ― Kim ona jest? ― zapytałem. ― Gdzie ją znajdę.
― Nie wiemy. Gadaliśmy z nią raz. Nawet się nie przedstawiła. ― Flynn wzruszył ramionami.
― Jest jeszcze coś. ― powiedział po chwili Mark. ― Nie patrzcie tak. Musi to wiedzieć. ― uniosłem brew. ― Olivie wsadzili do więzienia. Za to co zrobiła. Adwokat twojego ojca się postarał. ― wziąłem głęboki wdech. Zajebiście. Naprawdę zajebiście. Humor mi poprawili po bandzie. Jaka szansa jest, że to Becky? Mała, duża? A może to tylko moje fanaberie? Chciałem, żeby ona była tą dziewczyną, bo mi się podobała.
Tak, marzenie małego chłopca.
― Muszę się napić. ― mruknąłem i poszedłem do windy. Miałem nadzieję, że Stan ma jakiś alkohol i mnie "poczęstuje". Chłopaki dołączyli do mnie błyskawicznie i już po kilku chwilach byliśmy na górze. Stanley akurat wchodził.
― Wiesz może gdzie moja córka? ― zapytał, nawet na mnie patrząc.
― Ally mówiła, że nie będzie Becky ani Rexa przez jakiś czas. Pokłóciliście się?
― Coś w tym stylu. ― westchnął. ― A wy to? ― popatrzył na moich towarzyszy. Przedstawiłem ich i zapytałem o jakiś alkohol. Głupio mi było, ale nie chciało mi się iść do sklepu. Mężczyzna się tylko zaśmiał i powiedział, że on alkoholu nie pije. Jedyny alkohol, jaki był w domu, to należał do Becky. Dodał również, że kiedyś kolekcjonował, ale Becky przechodząc bunt młodzieńczy, połowę mu wypiła. ― Mnie nie będzie przez miesiąc, jak będziesz widział się z Becky, to przekaż jej to. Ode mnie pewnie nie odbierze. ― westchnął. ― Rozgościcie się, nie musicie się krępować. ― Minęły godziny, a ja wypiłem Becky prawie wszystkie piwa. Czułem się, jak baba, która zapija swoje smutki w alkoholu. Oni mieli ze mnie niezły ubaw, ale w końcu kazali mi przestać, mówiąc, że jeśli "dziewczyna" się dowie, to mnie zabije. Pewnie mieli rację.
― Dzwoniłem do szefa, pozwolił nam zostać tutaj na jakiś czas. ― mruknął Mark. ― W sobotę robimy imprezę u Ciebie. Tu nie, bo jeśli ta cała Becky się dowie, to nie tylko ty zginiesz.
########

CZYTASZ
I'M FINE
Teen FictionBecky od pięciu lat była zdana tylko i wyłącznie na siebie, nie miała przyjaciół, na których mogłaby polegać i zwierzać się ze swoich problemów. O pomoc ojca nawet nie liczyła, od zawsze miał ją głęboko w duszy, nawet gdy jeszcze z nią mieszkał. Dz...