Minęły dwa dni. Już byliśmy pod domem Theo. Siedziałam w samochodzie Logana i modlilam się, abym nie musiała tam iść i rozmawiać z Theo. Brunet dzwonił do niego i powiedział, że zgodziłam się z nim porozmawiać. Ponoć się ucieszył z tego powodu, ale wiem, że kazanie mnie nie ominie.
- Nie chce tam iść. - Powiedziałam. - Przełożymy to? Najlepiej do następnego życia?
- Słońce, nie możesz go całe życie unikać, jesteście rodziną. On się o Ciebie martwi.
- Wiem, ale..
- Nie ma żadnego ale. Pójdziesz sama czy mam Cię zanieść? -
Westchnęłam i wysiadam z samochodu. Zrobiłam dwa kroki w stronę domu, po czym wróciłam się.- Możesz mnie zanieść, sama tam nie pójdę. - Chłopak się zaśmiał, ale wysiadł z samochodu, po czym przerzucił mnie przez ramię. - Ale nie jak worek na ziemniaki. - Znów się zaśmiał.
- Na razie nic mu nie mów o nas. Nie wiem jak zareaguje.
- Okej. - Zadzwonił dzwonkiem, a nie całą minute później stanął przed nami. Theo. Na szczęście byłam odwrócona do niego tyłem i nie musiałam jak na razie patrzeć mu w oczy.
- Zabezpieczenie. - Zaśmiał się Logan. - Zwiąż ją. - Powiedział stawiając mnie na ziemi.
- Głupek. - Mruknęłam, za co dostałam po tyłku. - Pieprzony hefalump! - Zaczęli się śmiać.
- Nie będziesz nigdy bajek oglądać. - Powiedział mój chłopak.
- Będę. - Powiedziałam wystawiając mu język, za który złapał.
- No i było pyskować? - Wystawiłam mu środkowego palca.
- Coś mnie ominęło?
- Dogadujemy się. Widać co nie? - Kiwnął głową. - Dobra, ja lecę do chaty. Do zobaczenia!
- Moje walizki! - Krzyknęłam za nim.
- Później Ci przywiozę! - Westchnęłam.
Weszliśmy z Theo do domu. Ja od razu usiadłam na kanapie i czekałam na rozwój wydarzeń. Sądziłam, że zacznie się krzyk, wyrzuty czy chociażby jakieś pytania z jego strony, ale on tylko do mnie podszedł zniżył się do mojego poziomu i mocno przytulił. Odwzajemniłam gest, trwaliśmy w uścisku kilka minut, w końcu Theo się odsunął i spojrzał mi prosto w oczy.
- Dlaczego to robisz? - Zapytał. - Chce Ci pom..
- Wiem, Logan mi bez przerwy o tym nawijał. Zgodziłam się porozmawiać, bo sama mam już tego dosyć i już przestałam to robić. - Przekręcił głowę na bok, co było troszkę śmieszne, ale powstrzymałam się od śmiechu. - Logan łaził za mną krok w krok i wyjebał wszystkie moje żyletki. - Chłopak westchnął, a ja się cicho zaśmiałam. - No i zrozumiałam wszystko.
- Pomógł Ci. - Stwierdził. - To dobrze. - Uśmiechnął się. - Teraz mów przez co to robiłaś. Masz jakieś problemy w szkole, a może z Helenem, albo coś Ci coś zrobił.. - Zatkałam mu usta ręką.
- Daj mi dość do słowa okej? - Kiwnął głową. - Przez ojca. - Powiedziałam mu wszystko, jak się czułam za każdym razem kiedy z nim rozmawiałam lub jak na mnie patrzył. Czułam się przy nim jak śmieć i nie zapowiadało się na jakąkolwiek zmianę. Serce mnie bolało na każdą myśl, a to co robiłam dawało ukojenie. Tak jak niektórym narkotyki czy zioło.
___________
Dzisiaj krótki.
Chyba w końcu Becky się ogarnie i przestanie to robić.
Chyba...
Bay 🤭
CZYTASZ
I'M FINE
Teen FictionBecky od pięciu lat była zdana tylko i wyłącznie na siebie, nie miała przyjaciół, na których mogłaby polegać i zwierzać się ze swoich problemów. O pomoc ojca nawet nie liczyła, od zawsze miał ją głęboko w duszy, nawet gdy jeszcze z nią mieszkał. Dz...