Becky od pięciu lat była zdana tylko i wyłącznie na siebie, nie miała przyjaciół, na których mogłaby polegać i zwierzać się ze swoich problemów. O pomoc ojca nawet nie liczyła, od zawsze miał ją głęboko w duszy, nawet gdy jeszcze z nią mieszkał. Dz...
― Może podałabyś mi swój numer? ― zapytał Logan. ― Następnym razem nie będę musiał Cię szukać. Zastanowiłam się chwilę, nie byłam pewna, czy on miał tę samą kartę, czy nie. Nie chciałam ryzykować, dzwoniąc do niego, więc poprosiłam o jego komórkę. Na szczęście miał inny. ― Dzięki. ― uśmiechnął się. W tym samym momencie, do mieszkania wpadła święta trójca, od razu zmierzyłam ich wzrokiem.
― O koleżanka, która nam prawie wpadła pod samochód. ― powiedział Leon ze śmiechem. ― Mam nadzieję, że uważałaś potem.
― No jasne. ― parsknął śmiechem Sammy. ― I co się cieszysz?! ― oburzyłam się. ― Kopa dawno nikt Ci nie zawalił? ― wszyscy zaczęli się śmiać. ― Dlaczego zawsze trafiam na takich debili?! ― westchnęłam. ― Wasza czwórka może sobie stąd iść. Chce iść spać!
― My szarego zabieramy ze sobą. ― mruknął Logan. ― Kolorowych. ― wyszli, a ja zostałam całkiem sama.
― Super. ― mruknęłam. ― Dobrze, że jeszcze psa mi nie uprowadzili. ― pokiwałam głową na boki i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam czystą bieliznę i poszłam do łazienki. Pod prysznicem spędziłam może z dziesięć, góra piętnaście minut. W moim pokoju siedziała Pam i Jeff. Oni widząc mnie w samej bieliźnie, dokładnie analizowali moje ciało. Ich wzrok zatrzymał się na moich udach, byli przerażeni. ― Czy Was nikt nie nauczył, co to znaczy prywatność!? ― wrzasnęłam. ― Wynocha mi stąd! ― popatrzyłam złowrogo na chłopaka. ― Wyjdźcie stąd. ― bez słowa wyszli z mojego pokoju. Szybko ubrałam dresy i koszulkę. Byłam bardziej niż pewna, że oni nie wyszli i czekają w salonie, ale nie chciałam do nich wychodzić. Mówiąc szczerze, to nie chciałam powiedzieć o mojej przeszłości Pameli. Mimo że nie minęło, nie wiadomo ile czasu, to ominęło ją bardzo dużo. ― Nie słyszałaś, co powiedziałam? ― zapytałam, kiedy kilka minut później weszła.
― Co ty masz na nogach? ― zapytała, nie owijając w bawełnę.
― Ślepa jesteś? ― uniosłam brew. Nie miałam ochotę z nią dyskutować, może gdyby nie olała na dla tego debila, to wszystko by wyglądało inaczej.
― Porozmawiaj ze mną. ― powiedziałam głośno.
― Sorry, ale mam co robić. ― wskazałam na biurko pełne papierów.
― O co Ci chodzi? ― pytała już lekko zdenerwowana.
― Ty już dobrze wiesz. ― mruknęłam. ― Powiedz temu debilowi, że jeszcze raz zobaczę go w tym mieszkaniu, to wzywam ochronę i nie interesuje mnie to, co powiedział mój ojciec. Nie ma go i ja tutaj rządzę.
― Po pierwsze, ten debil ma imię. Po drugie, przyszłam tu, bo się o Ciebie martwię. Okej, rozumiem, że nie chcesz, aby łaził Ci po domu, ale Logan też święty nie jest.
― Ale on, chociaż potrafił mnie przeprosić. Nie musiałam mu tego, nie wiadomo ile tłumaczyć. ― wzięła głęboki wdech. ― Jeszcze coś? Chce skończyć te projekty.
― Tak! Powiedz mi, czy ty jesteś o niego zazdrosna? ― parsknęłam śmiechem. ― I z czegoś się śmiejesz? Zadałam Ci pytanie.
― Mam gdzieś z kim się pieprzysz. ― powiedziałam. ― Tu nawet nie chodzi o mnie. Znasz się z Samuelem od dawna. Nawet nie wiesz, że za każdym razem, gdy my proponowaliśmy Ci spotkanie, a ty odmawiałaś. ― musiałam zaznaczyć. ― Chodził pół dnia smutny, ciągle się martwi i mimo że tego nie mówi to, to widać od razu. Przyjaźnicie się i z tego, co pamiętam my też. I myślisz, że co? Że jak oni wyjadą, to będziecie wciąż utrzymywać kontakt? Nie, wrócisz do nas i będziesz myśleć, że wszystko jest okej.
― Do czego zmierzasz? ― była już mocno wkurzona.
― Do tego, żebyś się ogarnęła i uratowała swoją przyjaźń z Sammym. ― zastanowiłam się chwilę. ― Chyba że jesteś aż tak pewna, że Jeff o Tobie nie zapomni, a Sammy będzie wysłuchiwał twoich szlochów.
― Nie możesz go nastawiać przeciwko mnie! ― wydarła się.
― Pam do cholery! ― też podniosłam głos. ― Unikam rozmawiania o Tobie, myślisz, że co? Że spędzam z nim czas, aby mu nawijać o tym, jaką straszną przyjaciółką jesteś? ― niepewnie kiwnęła głową. ― Mylisz się! Staram się, aby się uśmiechał, nie chce go bardziej dołować. ― westchnęłam. ― Idź już.
― Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
― Wydaję mi się, że na wszystko odpowiedziałam. ― wkurzona wyszła z pomieszczenia.
******
Po kilku godzinach przyszedł pewny Logan. Zmierzyłam go wzrokiem, a cała jego pewność uleciała. Usiadłam po turecku i czekałam, aż coś powie. On podszedł do mnie i mnie mocno przytulił. Nie wiedziałam, co się dzieje, zapytałam, czy pił alkohol, ale zaprzeczył. Nie odwzajemniłam uścisku, czekałam, aż się odsunie. Kiedy w końcu to zrobił, usiadł naprzeciwko mnie, ale był tak blisko, że nasze nos niemal się dotykały. Dokładnie analizowałam jego twarz. Nie wiedząc czemu, ale wydawał się wystraszony, jakby bał się, że zaraz się na niego rzucę i zacznę bić. Jego włosy były ułożone tak, jak zwykle. Ciemne oczy świeciły się, a usta miał lekko rozchylone. Tak jakby chciał coś powiedzieć. Zarostu się pozbył, co mnie bardzo cieszyło, bo nie podobał mi się taki zarośnięty. Dopiero teraz zauważyłam, że trzymał mnie za rękę i tak samo, analizował mnie.
― Dlaczego mi nie powiedziałaś? ― uniosłam brew. ― Proszę, nie udawaj. Mam dość tych wszystkich kłamstw, ciągłego uciekania od przeszłości.
― O czym mówisz? ― zapytałam bardzo niepewnie.
― Dlaczego podjęłaś taką decyzję? Przecież wiesz, że Cię kochałem, no i sama widziałaś te wyniki. ― nie wiedziałam co powiedzieć. ― Becky, ja słyszałem, co mówiłaś, jak byłem w śpiączce. Czułem twój dotyk, a jak się wybudziłem, to czekałem na Ciebie. Aż wejdziesz, przytulisz mnie i powiesz, że już wszystko będzie szło po naszej myśli. Byłaś dla mnie wszystkim....
― Becky! Pobudka! ― otworzyłam oczy. Nade mną stał Sammy i Flynn. ― Czemu płaczesz?
― Co? Która godzina? ― przetarłam oczy. ― To nic takiego, po prostu zły sen. Nie przejmuj się.
― Nie sądziłem, że kiedykolwiek zobaczę, jak płaczesz. ― szepnął Flynn.
##########
Na koncie mogeciwpierdolic pojawiła się nowa książka, na którą serdecznie Was zapraszam!
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
OPIS: Urodziła się i dorastała w Nowym Yorku. Jej rodzice byli policjantami kryminalnymi, którzy zginęli na jednej z akcji. Od skończenia osiemnastu lat była zdana na siebie, zrezygnowała z marzeń i nie poszła na studia, tylko do mało płatnej pracy. Nie była biedna, jednakże wiedziała, że żyjąc w tym mieście, szybko roztrwoni spadek po rodzicach. W życiu codziennym pomagał jej najlepszy przyjaciel, którego znała od najmłodszych lat. Jej praca wymagała komunikacji z innymi ludźmi, więc codziennie poznała wiele, ciekawych osób. Pewnego dnia na jej drodze staje mężczyzna, który zmieni jej życie o sto osiemdziesiąt stopni. Co czeka tę dwójkę?