- Mała wyjdź z tego pokoju. - Powiedział chłopak opierając się o ścianę.
- Chora jestem. - Kłamie, od kilku dni ściemniam mu, że jakaś grypa mnie dopadła. Prawda jest taka, że nie umiem i boję mu się spojrzeć w oczy.
- To Cię do lekarza zawiozę.
- W niedzielę? - Zapytałam.
- Jest środa. - Kurwa. - Możesz się ogarnąć? Ile ty masz lat do chuja?
- Pięć! - Krzyknęłam.
- Widać właśnie. - Mruknął. - Dobra, skoro z własnej woli nie wyjdziesz z tego łóżka, to Cię zmuszę.
- Jak niby? - Zapytałam nawet nie unosząc wzroku.
Chwilę później chłopak był koło mnie, wziął mnie na ręce i szedł w stronę schodów. Zaczęłam bić go po plecach, krzyczeć i wyzywać, ale to nic nie dało. Wyszedł na dwór, minutę później ściągał buty i wskoczył do basenu. Zaczęłam panikować machałam rękoma w każdą stronę, Logan złapał mnie w talii i przybliżył do siebie.
- Spokojnie. - Powiedział uśmiechając się.
- Pojebało Cię do reszty?!
- Tak. - Zaśmiał się, a ja uderzyłam go w głowę. - To bolało.
- Miało. - Zaśmiał się. - Idiota.
- Tak, wiem o tym. - Westchnęłam.
- Miałem nauczyć Cię pływać, teraz jest idealna okazja. - Chcąc nie chcąc zostałam w tym basenie. Na szczęście miałam sportowy stanik, więc ściągnęłam koszulkę, która była na mnie za duża o kilka rozmiarów.
********
- Widzisz, to łatwe.
- Dobra, kminie. - Mruknęłam. - Możemy już iść? Zimno mi. - Chłopak kiwnął głową.
- Co będziemy robić? - Zapytał.
- Oglądamy film? - Kiwnął głową. - Ty wybierasz, ale żadnych romansideł, bo Cię zatłukę.
- Fuu? - Zaśmiałam się.
Poszłam do pokoju, wzięłam dresowe spodenki, nieco większą koszulkę, a jeszcze mokre włosy związałam w nie dbałą kitke. Zeszłam na dół, chłopaka nie było na dało, dlatego poszłam do kuchni i wzięłam dwie paczki chipsów, z zamrażarki wyciągnęłam dwie zapiekanki, które potem włożyłam kolejno do mikrofali.
- Co robisz? - Zapytał chłopak.
- Zapiekanki. - Uśmiechnęłam się.
- Zostaniesz moją żoną? - Uklęknął, a ja zaczęłam się śmiać.
- Nie zapędzaj się tak złociutki. - Westchnął, po czym wstał. - To jaki film oglądamy?
- Nie wiem, może "Wiecznie żywy"?
- Oglądałam dwieście czterdzieści trzy razy, ale okej.
- Słabo. - Szturchnął mnie.
- Ty jesteś słaby. - Zaśmiałam się i od razu ucieklam, na górę. - Pinuj tam zapiekanek!
- Dobrze żono! - Zaczął się śmiać.
Boże, co za koleś.
_________
Nie miałam pomysłu na ten rozdział, dlatego dopiero jest dzisiaj. O ile wena mi będzie sprzyjać, to może dodam jeszcze jeden😊
Papap słoneczka 💋💖

CZYTASZ
I'M FINE
Ficção AdolescenteBecky od pięciu lat była zdana tylko i wyłącznie na siebie, nie miała przyjaciół, na których mogłaby polegać i zwierzać się ze swoich problemów. O pomoc ojca nawet nie liczyła, od zawsze miał ją głęboko w duszy, nawet gdy jeszcze z nią mieszkał. Dz...