61.

3.1K 141 5
                                    

Dzisiaj miała się odbyć impreza z okazji urodzin Logana. Chłopak w dalszym ciągu o niczym nie wiedział, a ja miałam go o siódmej wieczorem namówić na na przejażdżkę. Jeśli chodzi o prezent, to kupiłam mu białą bluzę ze znakiem yang.  Drugim prezentem był czarny full cap

- Kochanie? - Odwróciłam głowę w jego stronę. - Pójdziemy na obiad? Głodny jestem. 

- Tak, ale poczekaj  chwilę. - Pobiegłam do swojego pokoju i szybko wróciłam do chłopaka. - Wszystkiego najlepszego złotko. - Dałam mu czapkę i cmoknęłam go w   policzek. - Pasuje? 

- Tak, dziękuję. - Pocałował mnie i mocno przytulił. - Wiesz, że nie musiałaś? 

- Nie zaczynaj marudzić, bo cię kopne w sranie. 

- Ja Ciebie też kocham. - Uśmiechnęłam się. - To gdzie zabrać księżniczkę? 

- Wybieraj książę, twoje święto. 

- A założysz dla mnie sukienkę?- Wciągnęłam powietrze. - Proszę kochanie, taką zwyczajną sukienkę. 

- To leć na  górę i coś wybierz. - Uśmiechnął się. - Ja szybko pójdę pod(10)prysznic. 

*******

Wyszłam z pod prysznica w samym szlafroku, weszłam do pokoju i uważnie przyglądałam się chłopakowi. 

- Masz aż trzy sukienki?- Zapytał. - Czemu Cie ani razu w żadnej nie widziałem? 

- Ostatnio jak byłam na zakupach z Darcy, zmusiła mnie żeby je  kupić. Nie noszę sukienek. 

- Zauważyłem. - Odwrócił się w moją stronę. - Ubierz tą. - Trzymał czarną sukienkę. Nie była ona ani prosta, ani rozkloszowana, miała cienkie ramiączka i sięgała mi do połowy  ud, idealnie zakrywała moje kreski. - Przebierz się tu, mogę się  odwrócić. - Kiwnęłam głową, a on się odwrócił. 

Szybko zarzuciłam z siebie szlafrok i zaczęłam zakładać sukienkę, dobrze, że nie pokusiło mnie ubrać sportowego stanika, bo bym musiała zmienić także to. Kiedy wszystko poprawiłam starałam się zapiąć zamek, ale jakoś mi to nie wychodziło. 

- Możesz mi zapiąć zamek. - Sekundę później zamek  był zapiety, a brunet obejmował mnie w pasie. 

- Dobrze, że mam jakieś normalne ciuchy w samochodzie, nie będziemy musieli zajeżdżać do mnie do domu. 

Niecałe dziesięć minut później byliśmy już  w drodze. Była godzina szesnasta, a więc mieliśmy jakieś trzy  godziny czasu. Miałam nadzieję, że Logan nie wymyślił jeszcze czegoś, bo wszystko by to spieprzyło. 

- Nie wysiadaj jeszcze. - Chłopak szybko wyskoczył z auta, po czym go obszedł i otworzył mi drzwi. - Proszę bardzo słonko. - Z uśmiechem na twarzy wysiadam. 

- To  raczej ja powinnam koło ciebie latać, a nie ty koło   mnie. - Zamknął drzwi i wziął mnie za rękę, następnie  ucałował.

- Skarbie, to nieważne, że mam urodziny. Facet zawsze powinien tak się zachowywać wobec kobiety.  - Nie wiedziałam co mam powiedzieć, a ponowne uśmiechnięcie się mogłoby być dość dziwaczne, dlatego zatrzymałam się, wzięłam w dłonie twarz chłopaka i złączyłam nasze usta w  długim, powolnym pocałunku. - Chodźmy już. - Weszliśmy do restauracji, podeszliśmy do pewnej kobiety, ktota od razu nas pokierowała do stolika. Dwuosobowy stolik, przy którym siedzieliśmy był w jednym z rogów sali. Mimo to mieliśmy bardzo dobry widok na resztę. 

- Dobrze, że mało osób jest. - Powiedział. - Wieczorami są tu tłumy i ciężko  się dostać. 

- Czyli przyjechaliśmy tu w ciemno? - Kiwnął głową ze śmiechem

_______________________

Może coś dzisiaj jeszcze wpadnie, ale jeszcze się zastanowię ;ppp

I'M FINEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz