Myślałam, że towarzystwo Dylana jakoś poprawi mi humor, było odwrotnie. Cały czas wypytywał o to czemu nie chce gadać z Loganem, w końcu jeszcze nie tak dawno jechałam z nim na wakacje. Mówiąc mu że nie mam ochoty rozmawiać na ten temat znów zaczął pytać się, czy się z nim umówię. Ni chu chu. Nie umawiam się już z nikim, zdechnę jako samotna matka wychowująca psa. Jak się znajdzie. Chcąc szybko wrócić do domu i zaszyć się jak mysz w pokoju długo nie zastanawiałam się nad wyborem telefonu. Równo półtorej godziny później byłam w miasteczku ze zrobionymi zakupami. Zadzwoniłam do ojca:
Becky: Możesz już po mnie przyjechać.
Stan: Gdzie jesteś?
Becky: Idę w stronę stadionu.
Stan: Tam podjadę.
Rozłączyłam się.
Kilka minut później byłam pod stadionem, a niedaleko widziałam służbowy samochód ojca. Nie wiele myśląc podeszłam do niego, otworzyłam drzwi i ku mojemu zdziwieniu nie był to ktoś inny. Od kiedy Jorge i Helen byli u nas dramentalnie się zmienił, zaczął się interesować co robię, z kim wychodzę i kiedy wrócę. Coś jest nie tak. Czegoś chce, albo znowu wyemigruje na kilka lat. Jak dla mnie może się wynieść, znów będę mogła robić co chce i kiedy chce, a Jorge i tak będzie mnie krył.
- Umierasz? - Wypaliłam.
- Co? Nie?
- To czego ode mnie chcesz?
- O co Ci chodzi? - Zapytał zawracając.
- Nie, o nic. - Odwróciłam głowę.
- Dobra, Becky. Nie uwierzysz mi, wiem to, ale chce to wszystko naprawić.- Zaczęłam się śmiać.
- Zostałeś komikiem czy jaki luj? - Zmierzył mnie wzrokiem. - Luj, a nie chuj. - Przewrócił oczami.
- Mówię serio. - Westchnął. - Ostatnio gadałem z Theo. - Wyznał. - Powiedział mi o wszystkim.
- Masz na myśli co?
- O wszystkim co robiłaś, Jorge to potwierdził.
- Dalej nie wiem o co chodzi.
- Wiem, że już tego nie robisz, muszę poznać tego chłopaka, który Ci pomógł.
- Marne szanse na to.
- Niby dlaczego?
- Nieważne. - Byliśmy już pod domem. Na podwórku stał inny samochód, którego już wcześniej widziałam. Posłałam ojcu złe spojrzenie.
- Mój przyjaciel złożył mi wizytę. - Powiedział. - Przyjechał z synem.
- Ta. - Wysiadłam z samochodu i od razu poszłam do domu. W kuchni siedział Logan i jego ojciec, zmierzyłam swojego byłego chłopaka wzrokiem i położyłam zakupy na wyspie kuchennej.
- Poznaj..
- My się już znamy. - Mruknęłam kierując się w stronę salonu. - Rex wrócił?
- Przyszedł ze mną. - Kiwnęłam głową i poszłam poszukać psa.
Pov. Logan
Becky nie ukrywała tego, że jest na mnie wkurwiona. Co ja mogłem zrobić? Jakbym nie przyjechał to ojciec by do mnie sapał. Wolałem się pogapić na nią i mieć okazję z nią pogadać, nawet jeśli by tego nie chciała.
- Skąd się znacie? - Zwrócił się do mnie jej ojciec.
- Jestem przyjacielem Theo. - Powiedziałem.
- To ty jej pomogłeś? - Uniosłem brew. - Wiem o wszystkim.
- Tak, ale teraz niech Pan ją przypilnuje. - Kiwnął głową.
- Pokłócili się. - Odezwał się mój ojciec.
- Nie wtrącaj się. - Powiedziałem. - Nie twoja sprawa.
- Jak ty się do ojca odzywasz?!
- Jakbym widział mnie i Becky. - Westchnął mężczyzna. - Z tobą była na tych wakacjach? - Kiwnąłem głową. - W takim razie miło mi poznać chłopaka mojej córki. - Westchnąłem. - Coś nie tak?
- Długa historia. - Mruknąłem.
- Mamy czas, ona i tak tu nie przyjdzie. Nie znosi mnie i widocznie jest wściekła na Ciebie. - Popatrzyłem na mężczyznę i chciałem coś powiedzieć, ale mi przerwał. - Tak, wiem. Nie musisz komentować. - Kiwnąłem głową. - Chce naprawić to co zepsułem. - Dodał. - Powiedz co się takiego stało. - Opowiedziałem mu i przy okazji mojemu ojcu jak to wszystko wyglądało na mojej imprezie urodzinowej, mężczyzna był widocznie zły na mnie, w sumie ja się nawet dziwie, że mi nie przyjebał. Gdy powiedziałem o podejrzeniach jego siostrzeńca, jego wyraz twarzy się zmienił. Złagodniał. - Cóż, podejrzewam, że kochasz ją skoro aż tak jesteś przybity, nie wątpię też, że ona Ciebie kocha, dlatego postaram się ponaglić te badania i spróbować z nią porozmawiać.
- Dziękuje Panu. - Powiedział.
- Mów mi Stan. - Podał mi rękę.
____________________
699 słów xd
Jutro będzie kolejny i prawdopodobnie zakończę tę opowieść jeszcze w tym tygodniu.
Buziaki! ;* ;*
pappa<3

CZYTASZ
I'M FINE
Fiksi RemajaBecky od pięciu lat była zdana tylko i wyłącznie na siebie, nie miała przyjaciół, na których mogłaby polegać i zwierzać się ze swoich problemów. O pomoc ojca nawet nie liczyła, od zawsze miał ją głęboko w duszy, nawet gdy jeszcze z nią mieszkał. Dz...