Rozdział 27.

247 26 2
                                    

- Deku-kun! - krzyknęła w jego stronę, karząc pospieszyć się w biegu. Za jej plecami już większość kandydatów starała się pokonać ostatnią przeszkodę, kiedy chłopak lenił się i ich spowalniał.

- Mika...? - podbiegł do niej, niepewny czego dziewczyna od niego chce.

- Dalej, musimy to wygrać. - powiedziała entuzjastycznie, chwytając chłopaka za rękę i biegnąc w kierunku pola minowego.

Po drodze wytłumaczyła mu plan, w którym potrzebowała jego pomocy. Właściwie pomocy fanta, który zdecydował się ze sobą tutaj przytargać, ale usilnie upierała się, że to on jest kluczem do sukcesu.

- Mika, ale czemu mi pomagasz? - zapytał, wykopując miny z ziemi. Nie rozumiał dlaczego dziewczyna zdecydowała się po niego wrócić skoro była już tak blisko ukończenia toru. A nawet jeśli potrzebowała blachy do wykonania swojego planu, spokojnie mogłaby ją odebrać chłopakowi. W końcu naprawdę była lepsza od niego.

- Jak to..? - zatrzymała się na chwilę, w zdumieniu wpatrując się kilka sekund w jego twarz. - Byłeś nieobdarzony. - powiedziała cicho, pewnie wpatrując się w oczy chłopaka. - My chyba powinniśmy trzymać się razem, nie? - posłała mu nieśmiały uśmiech, po chwili poszerzając go i uciekając wzrokiem od zdziwionej miny chłopaka. Aż się zarumienił. 

          Wybuch zwrócił uwagę wszystkich, łącznie z liderami, którzy na chwilę przestali przepychać się w prowadzeniu. Unieśli głowy by po chwili móc obserwować jak z chmur kurzu wyłania się zielony metal z dwójką dzieciaków z klasy A. Kacchan zazgrzytał zębami, warcząc pod nosem.

- Midoriya i Okumura z klasy A współpracują aby zdobyć prowadzenie! Cóż za wspaniała akcja! - krzyczał Present Mic do mikrofonu.

Z trudem utrzymywali się na powierzchni blachy, dopiero teraz orientując się, że mogli przesadzić z ilością min. Lądowanie także nie było zaplanowane, ale Mika nie sądziła aby Deku miał jej to za złe. W końcu ciągle łamał sobie nogi i ręce, kilka kolejnych otarć czy pęknięć kości nie powinno mu zrobić różnicy.

- Wy ścierwa! - krzyczał za nimi Kacchan, zostawiając w tyle zdezorientowanego Todorokiego. Tylko blondyn był na tyle zawzięty, żeby bez namysłu pchać się w pole minowe. Mieszaniec z kolei wolał chłodno obmyślić plan działania. - Nie ważcie się mnie wyprzedzać!

Pościg całej czwórki się zaczął. Deku i Mika szybko zaczęli tracić prędkość, ale nie zamierzali się poddawać. Przynajmniej nie dziewczyna, której plan sam spadł z nieba. I to dosłownie, jeśli miałaby tak powiedzieć o zielonowłosym.

Nie mówiąc słowa, zeskoczyła z blachy, nogą popychając ją jeszcze do przodu i nakierowując lot w odpowiednią stronę. Todoroki i Bakugo pod nią unieśli głowy, widząc zbliżający się cień, którym była jej osoba. Sama, bo Deku właśnie przecinał linie mety, kończącą pole minowe.

- Midoriya wyprzedza konkurentów! - rozległ się głos Mica. - Niesamowite! Ale poświęcenie w roli Okumury! Czego to się nie robi dla miłości! - podniecał się.

Mika puściła ten komentarz mimo uszu, bo razem z Kacchanem i Todorokim wynikła między nimi szamotanina, której zdecydowanie nie zamierzała przegrać. Na szczęście dary chłopaków nawzajem się zwalczały, więc koniec końców nawet przestali zwracać na nią uwagę. Mimo złości w oczach, którą Kachchan kierował w stronę nastolatki, ona posłała mu uśmiech. 

Pierwszy na stadionie był Izuku, ku uciesze i uldze Miki, która do ostatniej chwili bała się, że któryś z chłopaków go wyprzedzi. Tak się jednak nie stało. Drugi był Shouto, a trzeci Kacchan. Dziewczyna tuż za nim.

Nie pogardziłaby na pewno drugim miejscem, ale czwarte także było dobre. Na tle całych jedenastu klas taki wynik był satysfakcjonujący. Dla niej na pewno, z racji że nie miała żadnego daru ani ambicji bycia numerem jeden.

- Kacchan... - spojrzała na chłopaka, ciężko dyszącego na uboczu.

Rzuciła spojrzenie chłopakom, bo póki co tylko ich czwórka dotarła na start. Po chwili ruszyła w kierunku blondyna, zaniepokojona jego stanem. Im bliżej była tym dokładniej widziała jak jego ramiona się trzęsą. Początkowo myślała, że ze złości.

- Kacchan.

- Spierdalaj! - zamachnął się na nią, zmuszając do uniku. Todoroki i Deku spojrzeli w ich stronę, szybko jednak tracąc zainteresowanie, bo na stadion zaczęli przybiegać kolejni uczniowie.

- Nie wkurzaj się. - powiedziała twardo. - Jeszcze nie przegrałeś, idioto. A uwierz mi tej konkurencji wygrać być nie chciał. Ciesz się, że to tylko Deku. - mruknęła z goryczą, po chwili odchodząc i zostawiając go samego.

Umysł przepełniony złością nie rozumiał jej słów. Ani jednego. 

...

- Ten smarkacz. - warknął pod nosem Shigaraki, przyglądając się wbiegającemu na stadion Izuku. Jego ręka automatycznie zbliżyła się do szyi, chcąc podrapać skórę, która w stresie zaczęła go swędzieć. Palce przejechały po jego ciele, nie zatapiając się jednak w nim zbyt mocno, bo na ekranie pojawiła się kolejna osoba. - I smarkula... - mruknął w zastanowieniu, patrząc na Mikę.

Jego palce same z siebie się zatrzymały, przypominając sobie ten moment kiedy hardo chwyciła go za nadgarstki. Dawno nie czuł niczyjego dotyku na skórze. Nie sądził, że poczuje. Bo wszyscy się bali. On sam się bał. Ale nie Mika. Mała, szalona, smarkula.

Westchnął, rozsiadając się wygodniej na krześle obrotowym, oczu nie odwracając od ekranu, mając nadzieję na to aby jeszcze raz zobaczyć tę dziewczynę. Jego palce, zamiast na szyi spoczęły na biurku, w irytacji stukając o blat.

Chciał ją zmienić w proch. Dziewczyna zasłużyła sobie na to, po tym jak ostatnio go znieważyła. I jeszcze fakt, że jej znajomy opatrywał jego rany. Co, do kurwy, myśleli sobie Kurogiri i Mistrz, pozwalając temu mężczyźnie się do niego zbliżyć?

          Z 42 uczestnikami przeszli do kolejnej konkurencji - bitwy kawaleryjskiej, o której Mika wiedziała już jakiś czas. Między innymi dlatego szukała wśród uczniów osób, z którymi mogłaby się zgrać.

Midnight zaczęła im tłumaczyć na czym będzie polegać obecna konkurencja, uciekając się do przecinania powietrza biczem, kiedy ktoś jej przerwał. W gruncie rzeczy jednak cieszyła się z obecności takich dzieciaków wokół siebie. Mogła znowu poczuć się jak za młodu, a nawet lepiej, bo dzisiejsza młodzież ekscytowała ją jeszcze bardziej niż kiedyś.

- Zdobywca pierwszego miejsca otrzyma... dziesięć milion punktów! - powiedziała w końcu.

Kacchhan od razu spojrzał na Mikę, która jedynie posłała mu słaby uśmiech, rozbawiona jego dziwną ekspresją na twarzy. Blondyn nie rozumiał skąd wiedziała. Chociaż nie powinien sobie zaprzątać tym głowy. Mika już taka była - wiedziała rzeczy, bo była mądra. On jedyne co potrafił to zakuwać na niepotrzebne mu lekcje, kiedy nastolatka umiała z taką dokładnością przewidzieć przyszłość dzięki swojej intuicji i wykorzystaniu wiedzy. Powinien się od niej uczyć, jeśli chciał być lepszy od Deku.

- Cholera. - warknął pod nosem.

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz