Rozdział 85.

111 18 0
                                    

     Dzień egzaminu w końcu nadszedł, a stres opuścił jej ciało. Czuła się przygotowana. Jej własne starania i treningi z Overhaulem musiały wystarczyć by zdać. Uspokoiła ją też podróż na stadion, ba całą przespała, nie chcąc mierzyć się z narzekaniami swojej klasy.

Kiedy wyszli z autobusu, każdy z zapałem zaczął przypatrywać się okolicy. Miejsce zapierało dech w piersiach, zwłaszcza kiedy kręciło się tutaj tyle osób z obcych szkół.

Mika zignorowała motywującą przemowę Aizawy, rozglądając się za znajomymi twarzami. Zdarzyło się jej poznać kilka osób z innych szkół, którzy uczyli się na bohaterstwie. Była pewna, że dziś razem z nią licencje zdawał też Koh.

Poznała się z nim na jakiejś imprezie tematycznej. Nie był z tej części miasta, ale specjalnie tu na nią przyjechał. Zaprzyjaźnili się i od tamtego czasu zwykli do siebie pisać. Nie było to nic wielkiego, ale przez pewien okres czasu Mika miała tylko jego, więc dużo mu zawdzięczała.

Koh, razem ze swoją szkołą sam znalazł ją pośród zgiełku rozmów i tłoku. Stał na samym końcu, niezbyt zainteresowany interakcjami z U.A. w porównaniu z resztą jego kolegów. Mika podbiegła więc do niego, bagatelizując kłaniającego się do ziemi Yoarashiego. Podobno był najlepszy na roku w Shiketsu, ale status ten nie odejmował mu dziwactw.

- Hej, Koh. - uśmiechnęła się do niego wesoło. Chłopak momentalnie pozbył się swojej naburmuszonej miny. Rozłożył ręce i przyciągnął Mikę do uścisku.

- Hej, mała! - zaśmiał się rozweselony, obracając się z nią kilka razy. Tak się cieszył, że w końcu mógł ją zobaczyć - radzącą sobie jak nigdy dotąd. - Ale wyrosłaś, kurde. - przyuważył, odsuwając się od niej. Przejechał po niej oceniającym spojrzeniem i jeszcze raz się uśmiechnął.

- Ja? Ja urosłam? - dziwiła się, bo nastolatek przewyższał ją teraz o głowę. - Ile ty masz wzrostu, kurwa? Metr osiemdziesiąt? - potrząsnęła nim wesoło.

Uczniowie Shiketsu odeszli w stronę stadionu, zostawiając kolegę w tyle. Nie wydawał się jednak tym na razie przejmować. Z uśmiechem gawędził z Miką, pozwalając sobie nacieszyć się jej obecnością.

- Inasa jest dobry, co nie? - pytała, wzrokiem śledząc chłopaka.

- Najlepszy! - wykrzyknął chłopak. - Mówiłem ci co ostatnio wymyślił na treningu! To było coś. - ekscytował się. - Tylko nie wykorzystuj tego przeciwko niemu. - przestrzegł ją szybko, ruszając w kierunku stojących w osłupieniu uczniów 1A. - Bo wyjdzie, że się wygadałem, a on chciał, żeby to była niespodzianka.

- Spoko. - odparła Mika, klepiąc go po plecach. - Ja też żyję dla poklasku. Mam w rękawie coś swojego, co każdego zwali z nóg.

- No ja wiem! - zaśmiał się, wysyłając kilka niezręcznych uśmiechów znajomym Miki. Weszli w ich pole widzenia. - Nie mogę się doczekać aż mi to pokażesz na własne oczy. - pisnął wesoło.

Mika mu się wygadała. Zrobiła to niemal od razu kiedy dowiedziała się, że razem będą zdawać licencje. Chciała mieć kogoś po swojej stronie kto dopingował by ją we własnych celach. Pomagało jej to przeć do przodu.

- Oi, spadam za nim mi uciekną. - ocknął się naglę, starając się wypatrzeć swoich kolegów w tłumie. - Życzę powodzenia na egzaminie, U.A. - pomachał jej klasie. - Pa, mała. - pocałował ją szybko w policzek i odbiegł od rówieśników.

Za plecami usłyszała kilka zdumionych krzyków. Cała atencja przerzuciła się naglę z tajemniczego Inasy na nią. Jej znajomość z Kohem musiała być sensacją w oczach jej kolegów.

- A nie wiem! Znamy się już trochę! - odpowiadała na każde z zadanych jej pytań, wycofując się tylko do tyłu. - Zajedzie ze mnie. Nie moja wina, że siedzicie zamknięci w pokojach i życia poza szkołą nie macie. - mruknął obrażona.

- Zamknijcie już mordy, wy nerdy. - dodał Kacchan.

Mika urażona schowała się za ramieniem Aizawy, aż sama dziwiąc się sobie, że taka była jej naturalna reakcja.

- Dajcie już spokój-

- Eraser? Eraser, to ty?! - mężczyzna wzdrygnął się, niemal uderzając łokciem stojącą u jego boku Mikę. Dziewczyna napięła mięśnie, jakby przygotowana na atak, ale w ich stronę podeszła tylko wesoła, zielonowłosa kobieta wraz ze swoją klasą.

Była bohaterką, znaną jako Joke. Mika nie słyszała o niej dużo, bo nawet nie chciała. Już jej obecność tutaj działała jej na nerwy, zwłaszcza sposób w jaki odnosiła się do Aizawy. Podrywała go bezwstydnie, przekraczając tym nawet granice, których trzymała się nastolatka. Nie zwracała uwagi na odmowy mężczyzny, a uśmiech nie opuszczał jej ust.

Mika odetchnęła gdy Joke odsunęła się od Aizawy, a co ważniejsze od niej. Zajęła się swoją klasą, zadowolona patrząc jak dwie szkoły się zaprzyjaźniały.

- Mika. - dziewczyna uniosła wzrok na starszego. - A czym mówił chłopak z Shiketsu?

Westchnęła. Mimo wszystko Aizawa i Joke pasowali do siebie pod jednym względem. Oboje przechodzili od razu do sedna.

- To co słyszałeś. Mam asa w rękawie i z przyjemnością go użyje, tak jak zrobi to Inasa. - wzruszyła agresywnie ramionami. - Nikt nie zginie, nie patrz się na mnie jakbym planowała morderstwo. Gdyby faktycznie tak było, to nie mówiłabym o tym tak otwarcie.

Wychowawca mierzył ją wzrokiem kilka chwil. Brakowało mu pewności czy mógł wierzyć młodszej. Miał tylko nadzieję, która sprawiła, że już wiele razy w życiu się sparzył.

- Ej! Przebierzcie się w kostiumy i idźcie na odprawę! - odwrócił od niej wzrok, zwracając się do reszty klasy. Byli ucieszeni ale i widocznie zestresowani. Minecie aż trzęsły się nogi. - Nie traćcie czasu. - dodał.

- Hę? Kostiumy? - zawołała w panice za Aizawą. Mężczyzna odwrócił się do niej z morderczym spojrzeniem. - No zapomniałam, kurwa! - zgięła kolana z bezsilności.

- Język. - upomniał ją cicho, zapobiegawczym tonem spoglądając na Joke.

- No błagam cię! - zajęczała mu do ucha, chwytając za rękaw jego bluzki. - Pożycz twój magiczny szaliczek. Zrekompensuję ci to. Będę zmywać za ciebie naczynia, sprzątnę twoje mieszkanie- - wymieniała na jednym wdechu.

Aizawa odepchnął ją od siebie, zrezygnowanym wzrokiem mierząc jej osobę. Wydawała się taka spokojna i przygotowana do egzaminu, a teraz okazywało się, że nie miała gotowego kostiumu? Gdzie ta dziewczyna miała głowę?

- Jesteś tak blisko Shoty? - zapytała zaciekawiona Joke. - Jak ci zazdroszczę! - krzyknęła jej do ucha, robiąc krok i drugi w jej stronę, jakby chciała ją zgarnąć do uścisku.

Mika odsunęła ją od siebie ręką, znów zbliżając się do Aizawy. Jej oczy zaświeciły, jakby ze wściekłości postanowiła rozszarpać ją na oczach przyszłych bohaterów. Ale Aizawa jej na to nie pozwolił, od razu wymazując jej indywidualność.

- Nie zabij nikogo, Mika. - upomniał ją nauczyciel.

- Jak mnie będzie szmata irytować, to zrobię jej coś więcej niż tylko zabi-

Nie dokończyła, bo zdenerwowany szatyn klepnął ją w tył głowy, upominając jeszcze raz, żeby uważała na swoje zachowanie. Zdziwiona dziewczyna zagapiła się na buty dwójki starszych. Nie mogła uwierzyć, że Aizawa ją uderzył.

- Ale ma charakterek! - zaśpiewała Joke, chcąc żartem wyjść jakoś z tej sytuacji. Była zaskoczona nienawiścią tlącą się w oczach młodszej. Jeśli ktokolwiek miał porządnie ją wychować, to Aizawa idealnie się do tego nadał. O ile go znała, mogła być tego pewna. 

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz