Rozdział 16.

308 26 3
                                    

            Wolne nie trwało długo. Po tygodniu, w poniedziałek lekcje odbyły się jak zwykle, ku uciesze i udręce niektórych uczniów.

Mika, która wyjątkowo wzięła sobie wolne w weekend, pierwsze od rozpoczęcia pracy, które z właśnie z tej racji otrzymała bez pytań, i tak zasypiała na swoim biurku. A raczej starała się to zrobić. Krzyki jej kolegów z klasy jej to uniemożliwiały. Kiedy do tego włączył się Kacchan, jej zmysły skutecznie się obudziły.

Podniosła się akurat w momencie, kiedy do sali wchodził Aizawa. Wzrok nastolatki automatycznie skierował się na szybę. Podparła podróbek na ręce i ignorowała każde pytanie kolegów odnośnie stanu mężczyzny. Każdy był zdziwiony jego wspaniałą formą po tygodniu leczenia.

- Cudowne ozdrowienie. - zdecydował się powiedzieć zdawkowo. - Mika, mam dość dla ciebie. - zmienił temat, spoglądając na dziewczynę.

- Uuu, czyżby medal za odwagę? - zaciekawił się Kirishima.

- Byłaś jak prawdziwa bohaterka! - dodał Mineta. Mika zarumieniła się nieznacznie, bardziej ze złości niżeli zawstydzenia.

- Zamknijcie się już! - wrzasnęła, uciszając szepty kolegów. - Nic od ciebie nie chcę. - warknęła do nauczyciela, na co 7111 od razu zwrócił jej uwagę.

- Jeśli faktycznie chcesz być bohaterką, to przestań zachowywać się jak dziecko. - polecił jej, kładąc na biurku jakiś dokument. - Potrzebuję twojego podpisu. - wskazał palcem w konkretne miejsce.

Mika, z twarzą nadal odwróconą do okna, zerknęła na kartkę. Prychnęła, a jej ręka zagłuszyła ten odgłos, kiedy dotarło do niej, że to podanie o stypendium.

- Nie podpiszę. - powiedziała, ignorując nauczyciela. Kacchan, zaalarmowany złym humorem koleżanki, odwrócił się w ławce, zerkając na kartkę. Kiedy zrozumiał co to, zmarszczył brwi.

Nic mu nie świtało. Już kilka razy był z dziewczyną w jakiejś restauracji i to ona zawsze stawiała im jedzenie. Nie potrzebowała pieniędzy od szkoły. Czemu więc Aizawa naciskał? Nagle dotarło do niego, że być może mogła mieć jakieś problemy, a on, jak totalny idiota, jadł za jej oszczędności.

- Mika. - powiedział ostrzegawczym głosem nauczyciel. - Namyśl się jeszcze. - zdecydował się odpuścić, zaczynając wątpić, że to był w ogóle dobry pomysł zaczynać ten temat przy całej klasie.

- Powinnam była dać ci zdechnąć. - mruknęła nastolatka, kiedy zrobił krok w kierunku swojego biurka.

- Słucham? - zdziwił się, jak reszta klasy, która wstrzymała oddechy w niepokoju.

- Powinnam była dać ci zdechnąć. - powtórzyła spokojnie, od samego początku zdając sobie sprawę, że usłyszał za pierwszym razem. - Wiesz, śledzę wiadomości. - zazgrzytała zębami, czując jak zbiera się jej na płacz. Nie spoglądała więc Aizawie w oczy, a nogę zetknęła z łydką Kacchana, dla uspokojenia emocji. - Chyba powinnam ci zabrać co od niego dostałeś, skoro jak niewdzięczny pies postanowiłeś odgryźć mu rękę. - mówiła, coraz bardziej wykrzywiając twarz.

Aizawa zrozumiał już powód jej złości i niechęć do współpracy. Policja i bohaterowie od razu w sobotę przystąpili do wtargnięcia na Arenę, aresztując sporą grupę przestępców. W tym ich lekarza.

Westchnął, decydując się zignorować groźbę dziewczyny. Bo w końcu zobowiązał się jej pomóc. Nadal była dzieckiem, więc nadal tliła się nadzieja. Jednak tamci przestępcy - wszyscy popełnili zbrodnie z pełną świadomością swoich czynów. On, jako bohater, nie mógł zwyczajnie puścić kogoś takiego wolno.

- Zrobiliśmy to dla twojego dobra. Tak trzeba było-

- Wiem. - przerwała mu, a jej ton złagodniał. Nie potrafiła jednak na niego spojrzeć, wyczuwając na sobie wzrok każdego członka jej klasy. - Ale nie byłam gotowa. - westchnęła głośno, odchylając się na krześle.

W końcu spojrzała na Aizawę, kątem oka wychwytując też inne, natrętne twarze. Chwyciła długopis i starannie podpisała się u dołu strony. Dokument oddała szatynowi, mrużąc oczy w zastanowieniu.

Nikt z klasy, nawet 7111, nie odważył się odezwać, wyczuwając dziwną atmosferę między Miką i nauczycielem. Zdecydowanie było coś na rzeczy, coś co nie dotyczyło ich. Wstrzymali więc oddechy, przysłuchując się wszystkiemu w skupieniu, licząc że ich koleżanka wytłumaczy im potem resztę.

- Do rzeczy. - zaczął Aizawa, stając za biurkiem. - Zbliża się festiwal sportu. - ta informacja nie ucieszyła uczniów tak jak mógł spodziewać się wcześniej. Wina za to spadła oczywiście na dziwną rozmowę z Miką, czyli na samego mężczyznę, który wybrał na to nieodpowiedni moment. Szybko jednak uczniowie zapomnieli o tej sytuacji, skupiając się na zbliżającym się wydarzeniu.

          Kiedy lekcja dobiegła końca, zaczekała w ławce na wyjście wszystkich innych, decydując się na krótką rozmowę z Aizawą.

Kacchan z tęga miną czekał na nią przed drzwiami, więc zdecydowała nie przeganiać go ruchem ręki. Cieszyła się, że tak się zmartwił jej dziwnym zachowaniem. A wydawać by się mogło, że ma gdzieś jej osobę.

- Panie Aizawa. - zaczęła, klękając przy śpiworze, w który zdążył się zwinąć mężczyzna. - Przepraszam, że groziłam panu wydłubaniem oczu. - powiedziała jako pierwsze, kiedy szatyn wyszedł do płowy ze swojego kokonu. - I chciałam powiedzieć, że myślałam nad występami na żywo w klubie. - dodała po chwili. - W którym pracuje. Szefowa mówiła, że mogłabym mieć mniej godzin, a dostawałaby większą wypłatę. - tłumaczyła pokrótce. - Ale nie będę już zasypiać na lekcjach, obiecuję. - zapewniła go, widząc w jaki sposób na nią patrzy. - Będę tam tylko dorabiać od czasu do czasu. Zawsze chciałam śpiewać, więc to będzie właściwie hobby. - uśmiechnęła się niepewnie, czekając na reakcję nauczyciela.

- Chcesz mojego zatwierdzenia? - zapytał. Był nieco zdziwiony, że Mika w tak krótkim czasie zmieniła całe swoje podejście do jego osoby.

Nie odpowiadając mu, zasunęła suwak jego śpiwora, pozbywając się uporczywego wzroku mężczyzny. Zdenerwował ją tym pytaniem.

Czy chciała jego zatwierdzenia? Oczywiście, że nie. Nikt nie miał tyle mocy, żeby zmusić ją o pytania o zgodę o cokolwiek.

Chciała natomiast aprobaty. Poklepania po głowie i powiedzenia, że jest dumny, że ma hobby. Nie mogła jednak powiedzieć tego na głos. I nawet nie dlatego, że byłoby to wstydliwe i niezręczne. Gdyby faktycznie przedstawiła Aizawie czego oczekuje, to pewnie by jej to dał. Tyle, że wtedy nie miałoby to już żadnego znaczenia.

Wyszła z klasy, wzrokiem ciągnąc za sobą Bakugo, który jak grzeczny pies poszedł za dziewczyną. Na korytarzu czekali na nich jeszcze Kirishima i Denki. Rozmawiali ze sobą, milknąc kiedy pojawiła się przed nimi Mika z Kacchanem.

- Mika, o co chodziło? - zapytał zmartwiony czerwonowłosy. Było to wyjątkowo szczere. Nastolatka machnęła ręką, nie wiedząc właściwie od czego zacząć, chcąc tym gestem zyskać na czasie.

- Miałam pogadankę o spaniu na lekcjach i jakoś tak wyszło, że Aizawa wydusił ze mnie, że mieszkam sama. - przewróciła oczami. - I wiecie, muszę pracować i w ogóle. Więc załatwił mi stypendium. - uśmiechnęła się półgębkiem.

Chłopcy spojrzeli po sobie, nie wiedząc jak zareagować. Jeden z nich zadał pytanie gdzie są w takim razie rodzice dziewczyny, dostając kuksańca od Kacchana, który chyba jako jedyny uważał, że było to nie na miejscu. Mika jedynie wzruszyła ramionami, nie chcąc dzielić się zbyt dużą dawką informacji.

- Mikuś, ty biedna. - wypalił nagle Denki, przytulając się do nastolatki. Ta szybko go od siebie odsunęła, gniewnie spoglądając w jego oczy.

- To, że mnie tatuś nie tulił, nie znaczy, że ty możesz, Pikachu. - syknęła tonem, który przypomniał chłopakowi o tym jednym razie jak groziła mu nożem.

- Pikachu? - zaskomlał za odchodzącą trójką przyjaciół.

- Dalej Kaminari! - zawołał za nim Bakugo. - Płacisz za nasze żarcie! - zdecydował za niego. Chłopak zaskomlał ostatni raz, pociągając nosem i ruszając biegiem za chłopakami i Miką, godząc się na taki układ. Było mu naprawdę szkoda koleżanki.

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz