Ilość informacji, które musiał przyswoić dzisiejszego dnia nie sprawił, że stracił apetyt. Kiedy miska Miki stygła z całą jej zawartością, on nakładał do swojej kolejną porcję.
- Shota. - jego imię zabrzmiało zbyt poważnie w jej ustach. Zastygł więc w pół ruchu, odkładając naczynie na stolik. - Mówiłam poważnie. Jeśli ktoś przyłoży ci pistolet do głowy i każe mówić, to jesteś martwy, zrozumiano? - Aizawa przełknął ślinę, siadając na swoje krzesło, przytakując Mice bez zastanowienia.
- Pomijając fakt, że odpowiednie służby powinny dowiedzieć się o działaniach Endeavora. I to jak najszybciej. - spojrzał na nią wymownie, biorąc pałeczki. - To dlaczego istnienie Touyi Todorkiego jest takim sekretem?
- Todoroki Touya nie żyje. - uparła się. - Zginął dziesięć lat temu w pożarze lasu Sekoto. Każde osiągnięcie Touyi po obudzeniu się ze śpiączki jest przypisane nazwisku mojego ojca i mojemu.
- Rozumiem. - pokłonił się jej delikatnie, w przepraszającym geście.
- Ojciec nie bez powodu nie przyznał się mu, że był zakochany w jego matce. - zaczęła w końcu, biorąc pałeczki i mieszając nimi w swojej sobie. - Wiedział, że to sprawiłoby mu tylko więcej bólu. Shoto by zrozumiał, ale Touya..? - zadała sobie pytanie. - Nie mógł pogodzić się z tym, że nie miał możliwości odegrania się na ojcu. Więc wyżywał się na Kishinie. Jeśli dowiedziałby się o tym w tamtym czasie, teraz najpewniej też, że ojciec przyłożył choć palec do tego co go spotkało... - umilkła na chwilę, zbierając myśli. - Zrobiłby coś czego mógłby później żałować.
- To zastanawiające, że twój ojciec faworyzował nie swoje dziecko.
- Nie. - zaprzeczyła od razu. - Ojciec miał swoje własne plany względem mnie i Nany. - wyjaśniła, przykładając rękę do piersi. - Touya z kolei był jego oczkiem w głowie, które przypominało mu o tym jaki błąd popełnił w przeszłości, decydując się odpuścić sobie Rei. Nigdy nie podniósłby na niego ręki, widząc w nim swoją ukochaną. - oświadczyła pewnie. - Mimo faktu, że Touya nie przypomina jej z wyglądu w choć jednym calu. On i Enji są jak dwie krople wody. - przyznała, zagryzając szczękę. Aizawa nie potrafił sobie wyobrazić jak trudne musiało być dla chłopca codzienne oglądanie w lustrze twarzy swojego własnego oprawcy. - Touya miał być jego odkupieniem. - dodała, unosząc na niego wzrok. - Za to wszystko co zrobił Enji. Bo mimo, że Kishin nigdy nie uderzył Touyi własną ręką, czuł się za to odpowiedzialny bardziej niż Endeavor kiedykolwiek będzie.
Aizawa spojrzał na swój talerz, czując nagle jak pełny był. Kolacja zaczęła podchodzić mu do gardła kiedy myślał o Endeavorze - bohaterze numer dwa, z którym niejednokrotnie pracował. Niemoc w dłoniach jaką teraz czuł była przygniatająca, większa niż wtedy gdy umarł Oboro.
- Kishin wywołuje u mnie mieszane odczucia. - wyznał, odsuwając od siebie pełną miskę jedzenia i drapiąc po karku. Mika uśmiechnęła się radośnie na jego słowa, bawiąc się swoim własnym posiłkiem. - Mimo faktu jak wiele zrobił dla Touyi, to ciebie i Nanę... - nie dokończył, spuszczając wzrok na blat.
- To po prostu zwykły facet, który ma problemy z własnymi uczuciami. - wyjaśniła beztrosko. - Nigdy do końca nie nauczy się tego jak sobie z nimi radzić. - dodała z dziwną nostalgią w głosie. - Choćby miał przeżyć kolejne sto lat... - westchnęła, kompletnie tracąc ochotę na jedzenie. - Im więcej o tym myślę, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu jak małe znaczenie ma ludzkie życie. Wartość nadaje mu tylko wkład w społeczeństwo, gospodarkę. - przytaknęła sobie. - Śmierć mojego ojca byłaby dla tego świata tragedią. - dodała na wydechu.
- Myślałem, że jest zupełnie kimś innym. - Aizawa pokręcił głową, układając w głowie informacje, które przekazała mu Mika.
- Mówiłam ci, że nie dokopiesz się do prawdy, prześwietlając Kishina Okumurę. - zaśmiała się.
- Ta, poza tym że jest nieobdarzony, ma firmę transportową, magazyny we Włoszech i kilka domów w kraju... - pokręcił głową, na myśl jak głupi był.
- Na to nazwisko ma zapisane też z tuzin budynków w Tokio i kolejny w okolicach. - dodała. - Robiłeś chujowy research. - oświadczyła bez ogórek. Aizawa zarumienił się, drapiąc po karku. Faktycznie nie był w tym najlepszy. - To słodkie, że się tak przejmowałeś. - dodała jeszcze, przechylając głowę w uroczy sposób.
Mężczyzna westchnął w zadumie. Mika dołożyła mu zmartwień. Wiedział już, że nie będzie w stanie zasnąć tej nocy. Dzielenie z nią sekretów i to tak znaczących miało mu przynieść same problemy. Czuł to w kościach, a jednak jakimś cudem był pewien, że naprawdę wolałby umrzeć niż komuś o tym powiedzieć.
- Mogę cię o co spytać? - zaczął, przerywając Mice jedzenie już chłodnej soby. Dziewczyna kiwnęła mu głową, pakując sobie do ust noodle. - Co cię łączy z Chisakim? Tak naprawę? - nabrał powagi, większej niż w trakcie rozmowy o jej rodzinie. Zmartwienie o nastolatkę nagle całkowicie go opuściło. - Wtedy o nim rozmawialiśmy... Kiedy nie wiedziałem jeszcze...
- On nie lubi kiedy zwraca się do niego po nazwisku. - upomniała go od razu. Nauczyciel przemilczał jej pretensjonalny ton. Nie powinien mieć miejsca w rozmowie o złoczyńcy. - I... - kontynuowała. - Mam opory, by powiedzieć ci prawdę. - przyznała otwarcie, wodząc wzrokiem od jednego jego oka do drugiego.
- Myślałem, że mi ufasz.
- Nie ufam ci. - była szybka by się z tym nie zgodzić. - Ilekroć decydowałam się, żeby to zrobić, ty udowodniałeś mi, że nic podobnego nie powinno było przechodzić mi nawet przez myśl.
- A jednak robisz to ponownie. - zauważył.
- I nadal nie wiem jak się to dla mnie skończy. - przyznała się do swoich obaw.
Aizawa zwrócił uwagę na to jak jej ręka, w której trzymała pałeczki, zatrzęsła się. Nerwowy ruch powieki też nie ukrył się przed jego spostrzegawczym okiem. Mika desperacko chciała mu zaufać. A on utrudniał jej to od początku.
Zmieszany spojrzał na swoje dłonie. Nic nie przychodziło mu do głowy poza jedną rzeczą. Jego ręce nie trzęsły się tak jaki Miki chwilę temu, ale czuł jak pociły się ze stresu. Z trudem położył na blacie swoją dłoń, odsuwając miskę z sobą tylko dalej. Wyciągnął mały palec w kierunku dziewczyny, resztę zginając w piąstkę.
Kiedy uniósł wzrok na nastolatkę, nabrał ochoty wycofania ręki. Nie umiał odgadnąć jej spojrzenia, ale wiedział, że nie była zadowolona z jego pomysłu. Z jakiegoś powodu na pewno.
- Przepraszam, to głupie. - wymamrotał, faktycznie zabierając dłoń. Mika jednak w porę mu to uniemożliwiła.
- Nie. To aż nazbyt poważne. - uśmiechnęła się, przeplatając swój palec z jego. - Przysięgnij na swoje życie. - poleciła mu, uśmiechając się do niego z beztroską wypisaną na twarzy.
Aizawa zagryzł język, nagle czując jak poważne było to dla Miki. Mimo uśmiechu, w jej spojrzeniu czaiła się powaga, którą widział tylko w oczach szaleńców.
- Jeśli złamię obietnice, to mnie zabijesz? - spytał, siląc się na zabawny ton, ale Mika od razu wyczuła w nim jawną obawę.
- Dlaczego miałbyś się tym przejmować? Czyżbyś planował już teraz ją złamać? - zapytała niewinnie, przechylając głowę. Wnętrzności w żołądku nauczyciela opadły na dno, kiedy tak na niego spojrzała.
Pokręcił głową, nie zgadzając się. Groźby Miki w odpowiednich momentach wydawały mu się szczere i przepełnione powagą.
- Przysięgam na własne życie, że nie powiem nikomu o tym co mi dziś mi powiedziałaś. Nie jeśli nie wyrazisz wcześniej na to zgody. - powiedział z pompatyzmem, mocniej zaciskając palec wokół odpowiednika nastolatki.
Po chwili uporczywego wpatrywania się w nauczyciela, Mika się od niego odsunęła. Jej pół uśmiech na twarzy wydawał się wywyższający. Czuła się pewnie z obietnicą sprzed chwili. Aizawa nie wiedział dlaczego emanowała od niej taka duma.
Aż do momentu kiedy z jej nosa nie zaczęła lecieć krew, której nie kłopotała się otrzeć. Obiad podszedł mu do gardła w sekundę. A kolejne spojrzenie, które posłał Mice, było pełne przerażenia. Uśmiech z jej twarzy z kolei nie schodził.
...
Ojoj, co tu się dzieje... Ktoś ma ciężki poniedziałek. Najpierw Kai, teraz Aizawa.
CZYTASZ
𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)
FanfictionLosy dziewczyny, która balansuje na granicy kryminału, ale uczęszcza do szkoły dla bohaterów, jednym z nich chcąc zostać w przyszłości. Overhaul x OC, ale na przyjacielskich stosunkach. Inne shipy: Hawks x Dabi Kirishima x Bakugo Denki x J...