Rozdział 29.

253 26 3
                                    

          W przerwie szukała Kacchana. Dwie ryżowe kulki, które kupiła w automacie tylko czekały aby je w końcu wszamać w towarzystwie kolegi. Jej brzuch nieprzyjemnie burczał, domagając się tego co trzymała w dłoni, ale uparła sie, że zje z blondynem. Teraz to chyba ona musiała go przepraszać, że skończyła w drużynie z Shinso. Jakby nie patrząc - jego rywalem.

Zauważyła go opierajacego sie o ścianę, więc z uśmiechem na ustach ruszyła w jego kierunku. Zobaczył ją dość szybko, ale nie wyglądał na ucieszonego. Zaczął w nerwach machać ręką i kręcić głową, ale dziewczyna nie wiedziała co ma na myśli. Kiedy przewrócił oczami i w końcu przyłożył palec do ust, a drugim przywołał ją do siebie - ten przekaz zrozumiała.

Podeszła, jak chciał, po cichu, a kiedy ręką nakazał zatrzymać się jej w miejscu, to też zrobiła. Chociaż ten gest był już zbędny, bo do jej uszu docierał już głos Midoriyi.

Czyli podsłuchujemy. - pokiwała głową z uznaniem.

Jednak im dłużej stała w miejscu i im więcej słyszała, czuła że nie powinno jej tutaj być. Nie chciała słyszeć tej historii i z ust Shoto.

Spojrzała na Kacchana, który z rękami w kieszeni i zmrużonymi oczami przysłuchiwał się słowom mieszańca. Zastanawiała się o czym myśli.

Kiedy usłyszeli najpierw kroki Todorokiego, potem Midoriyi, Mika zdecydowała się wychylić zza ściany. Gdy była pewna, że dwójka zniknęła z ich pola widzenia, rzuciła kulką ryżową w Kacchana, którą złapał w ostatniej chwili, nadal przysłuchując się przemowie Deku.

- Zaprzyjaźnimy się z nim? - zapytała, otwierając swoją przekąskę, kiedy rozmowa dwójki ucichła.

- Hę? Z mieszańcem? - upewnił się, ruszając w głąb korytarza. - Bo mamusia go z torebką herbaty pomyliła? Nie żartuj. - prychnął, pakując sobie do ust gryza kulki ryżowej.

- Ale jest, biedną, smutną fasolką. - Mika wydęła wargę, robiąc psie oczy. Blondyn jedynie na nią fuknął, zajadając się ryżem.

- To sama się z nim zaprzyjaźniaj, do kurwy nędzy. - fuknął. 

Co on? Miał robić za nianię pokrzywdzonych przez los dzieciaków? Mika mu wystarczała.

Spojrzał na nastolatkę, kończąc przeżuwać ostatni kawałek ryżowej kuli, którą mu wręczyła. Z jej twarzy nie dało się zbyt dużo wyczytać, a fakt że już się nie odezwała mieszał mu w głowie. Bo w przypadku Miki tak już miał, czym ciągle go denerwowała. Ale odpuszczał, wiedząc że sam niekiedy też wolał milczeć, nie odezwać się i zdusić w sobie emocje wraz z przemyśleniami.

Odwrócił od niej wzrok, nie chcąc mieć przed oczami jej ciemnych węglików. Naprawdę go denerwowała.

          Przedstawiono im ostatnią konkurencję, której obecnie Mika obawiała się najbardziej. Bo zdawała sobie sprawę, że jednym uczniem z 16 był Hikado, który w trakcie losowania stał kilka metrów od niej i szczerzył się jak hiena.

Wtedy zachowała spokój, no prawie, bo kiedy chciał do niej podejść uciekła przed nim ze stadionu. A Kacchan stanął jako mur, zabraniając chłopakowi ruszyć się z miejsca.

- Jesteś nowym chłopakiem, Kizi~? - zapytał z prychnięciem, unosząc brwi. - Pewnie ci się podoba, co nie? Wyglądasz na takiego co lubi się bawić w pojebane rzeczy? - uśmiechał się do niego zuchwale, mówiąc o gównie, którego nie rozumiał. Żyłka na czole boleśnie zapulsowała.

- A ty wyglądasz na takiego, co chciałby oberwać w mordę. - warknął, robiąc krok do przodu. Ten typ mu się nie podobał.

- Ohoho, jaki groźny. - zaśmiał się prześmiewczo, podnosząc ręce w geście kapitulacji. - A może wy jeszcze tego nie robiliście, co? Mika zawsze lubiła grać cnotkę. - machnął ręką, śmiejąc się pod nosem.

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz