Siedziała na kanapie, patrząc jak kątem oka jak jej krew spływa do przezroczystego woreczka. Co jakiś czas zerkała też na Kai'a, który lawirował między jej aneksem kuchennym i z zapałem przygotowywał obiad.
Ona uparła się, że powinien to zrobić. W normalnych warunkach mogłaby oddawać krew co dwa, trzy miesiące - nie codziennie. Kai był więc jej coś winien.
- Ostre curry czy łagodne? - zapytał, ważąc w dłoniach dwa słoiczki z sosem.
- Łagodne. - mruknęła Mika, wbijając się bardziej w kanapę. Robiła się senna. Jeszcze nie z powodu utraty krwi a bardziej tych wszystkich wrażeń ostatnich dni. Męczyło ją przesiadywanie w domu, brak interakcji z rówieśnikami i niewiedza.
Kai przytaknął i wrócił do przygotowań. Czuł się nieswojo gotując dla kogoś. Ostatnio robił to będąc dzieciakiem kiedy jako jedyny starał się zadbać o zdrowie dziadka i Kurano. Przyjaciel był od niego młodszy, a kiedy byli dziećmi jego niedoświadczenie i nieporadność odznaczały się bardzo mocno. Kai zawsze się nim opiekował i wspierał tak jak Chronostasis go teraz.
Role się odwróciły.
Położył talerze z parującym posiłkiem na blacie. Mika była już pełna energii na myśl o jedzeniu. Aż podskakiwała na taborecie, błagając starszego o podanie jej sztućców.
- Rozpieszczona. - mruknął pod nosem mężczyzna i odwrócił się, żeby wyjąć je z szuflady. Wręczył je nastolatce i zabrał się za ściąganie maski.
Było mu dziwnie z myślą, że zje z kimś posiłek. Od tak dawna tego nie robił. Zwykł zamykać się w swoim gabinecie i robić to w odosobnieniu.
- Um. - brunetka chciała mu coś powiedzieć, wymachując ręką w stronę lodówki, bo usta miała pełne curry.
- Najpierw przełknij. - westchnął mężczyzna, odkładając maskę na blat.
- Zamrażarka, kostki lodu i piciu, proszę. - uśmiechnęła się do niego wesoło. Przypatrywała mu się intensywniej niż zwykle i Kai odczuwał to boleśnie. Dlatego uległ jej prośbie i odmaszerował w stronę lodówki.
Szybko odnalazł się w kuchni nastolatki. Szafek było mało, a wszystko w nich pedantycznie poustawiane i klarowne. Poprawiało mu to humor.
- Proszę bardzo, księżniczko. - postawił jej przed nosem szklankę z napojem gazowanym, jedynym który stał na blacie.
- Dziękuję bardzo. - odparła, niezrażona jego niechęcią. - Więc, co tam, panie straszny? - zapytała, zupełnie jakby rozmawiała ze znajomym - beztrosko i niewinnie. Kai nie był nawet pewien o co pyta. O jego życie, plany na przyszłość czy coś innego?
- Słucham? - był zbity z tropu. Chciała z nim prowadzić normalną rozmowę w trakcie jedzenia obiadu?
- Pytam co tam. - powtórzyła. - Dowiedziałeś się czegoś ciekawego z próbek mojej krwi, huh? Obejrzałeś jakiś fajny serial? Wymyśliłeś nowy, szatański plan? - wyliczała, pakując sobie do ust curry.
- Chcesz się zaprzyjaźnić? - zakpił z niej, zajmując się swoim posiłkiem. - Odważnie.
- Jestem znudzona, samotna i przewrażliwiona. - wyliczała. - Muszę zająć czymś głowę. Aizawa nie pozwala mi się zbliżać do przyjaciół, tłumacząc się moim dobrem, kiedy dobrze wiem, że martwi się, że niechcący kogoś ukatrupię. Chcę wiedzieć co wiesz, bo muszę jak najszybciej sobie poradzić z moimi nowymi zdolnościami.
- Czemu? Co cię goni, Mika? - dziewczyna nie odpowiedziała, wydawała się osłupiona. - Masz tyle czasu ile potrzebujesz, wiesz o tym. Naprawiłem twoją nogę. Nie musisz z niczym się śpieszyć. - nie naciskał na kontynuowanie rozmowy. Dał czas dziewczynie by przemyślała jego słowa, samemu biorąc się za jedzenie.
CZYTASZ
𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)
FanfictionLosy dziewczyny, która balansuje na granicy kryminału, ale uczęszcza do szkoły dla bohaterów, jednym z nich chcąc zostać w przyszłości. Overhaul x OC, ale na przyjacielskich stosunkach. Inne shipy: Hawks x Dabi Kirishima x Bakugo Denki x J...