Rozdział 44.

252 23 4
                                    

          Mika niezbyt słuchała tego o czym rozmawiali jej koledzy z klasy ani później tego co mówił Aizawa. Niż jechać na ten obóz wolałaby gnieździć się w mieszkaniu Hawska i oglądać nie warte polecenia telenowele i seriale z kubełkiem kurczaka. Chociaż jakby już miała spędzić ten czas z bohaterem, to nie pozwoliłaby mu na okrągło jeść tylko fast-foodów. Coraz częściej wydawało się jej, że Keigo niezbyt dobrze je. Dałaby sobie nawet rękę uciąć, że często cały dzień przeżywa bez niczego w ustach, żeby potem pakować w siebie sześć tysięcy kalorii na raz. Tylko ta kaloryczności niezdrowego żarcia sprawiała, że chłopak jeszcze nie padł.

- Mika, też jedź z nami do galerii handlowej! - zaczepiła ją Mina, sprawiając że posłała jej niezrozumiałe spojrzenie, zupełnie nie będąc w temacie.

Zauważyła jedynie Kacchana uciekającego przed Kirim, stanowczo odmawiającego brania udziału w czymkolwiek "grupowym". Samotny wilk, pomyślała w rozbawieniu Mika, który najpewniej cały weekend spędzi na smętnym graniu w gry ze swoimi wirtualnymi kolegami.

Mika westchnęła, też chcąc odmówić, mając już kilka planów na rozpoczynające się wolne. Na pewno też takie, które uwzględniały przystojniaka w blond czuprynie. Nawet jeśli musiałaby wprosić się do jego domu i obcować z jego matką.

Umilkła jednak, słysząc dochodzącą do jej uszu odmowę Todorokiego, z przygotowanym powodem. Miał plany odwiedzenia swojej matki w szpitalu.

- Serio? - mruknęła urażona. - Cały weekend tam przesiedzisz? - zapytała z wyrzutem, sprawiając że inni spojrzeli się na nią niezrozumiale. W tym sam Shoto, który przez chwilę wyrzucił z głowy, że widział swoją koleżankę z klasy u swojej matki w pokoju. Nie pamiętał co wtedy poczuł, ale na pewno nie radość.

- Też możesz przyjść. Ciągle o tobie mówi. - podzielił się, siląc się na nikły uśmiech.

- Co?! Co o mnie mówi? Powiedz, że nic związanego z węgorzami. - spanikowała, wstając z ławki. - Ani łabędziami, ani tym bardziej pomidorami. - wymieniała, wspominając każdą z najbardziej żenujących sytuacji jaka spotkała ją w życiu.

- Mówiła coś o pomidorach... - przyznał chłopak.

- Ani słowa więcej! - przerwał mu natychmiastowo, chwytając chłopaka za koszulkę i zbliżając się do niego, tak że niemal stykali się klatkami piersiowymi. - Jeśli ta historia ujrzy światło dzienne, wtedy wszyscy zobaczą twoje zdjecie w przebraniu wróżki. - szepnęła mu złowieszczo do ucha, puszczając i obserwując jak twarz chłopaka oblewa się rumieńcem.

Przytaknął jej i szybko wycofał się z sali, unikając też wzroku innych uczniów. Mika nie kłopotała się z tłumaczeniem swojego ani jego zachowania. Machnęła tylko ręką, widząc zdziwione i zaciekawione spojrzenia tych, którzy zostali jeszcze w klasie.

- No to co z tym wypadem? - zapytała Minę, uśmiechając się do niej, chcąc jak najszybciej odciągnąć uwagę od jej rozmowy z mieszańcem.

          Musiał wyjść z baru, nie mogąc wytrzymać trajkotającej Himiko nad jego uchem. Nawet potem jak już zamknął się w pokoju, nadal słyszał zza drzwi jej wesoły ton głosu, który działał mu na nerwy.

Dziewczyna bez ustanku gadała tylko o filozofii Staina albo o krwi, czym denerwowała chyba samego Kurogiriego. Ale ten, z racji, że nie miał twarzy, nie dał po sobie poznać, że cokolwiek jest nie tak.

Miał ze sobą pieniądze, ale niekoniecznie chciał gdziekolwiek wchodzić. Nic nie było mu aktualnie potrzebne. Jego celem było jedynie wtopić się w tłum i nieco uspokoić myśli.

Pewnie by się udało, przynajmniej odrobinę, gdyby nie znajoma postać stojąca mu na drodze. Jej sylwetka wręcz wyrosła przed nim, mimo że po minie można było domyślić się, że stoi przed wystawą już dobrą chwile i zastanawiała się co począć.

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz