Rozdział 54.

210 27 0
                                    

          W drodze do pokoju przypadkiem udało się jej coś znaleźć. No dobra, gówno prawda, bo szukała tego, korzystając z okazji, że dorośli zebrali się w jednym z pokoi, najprawdopodobniej grając w bingo czy inne karty.

Pięknie lśniąca w świetle księżyca butelka whisky nęciła swoim kolorem. Jej kubki smakowe szalały kiedy tylko wyobrażała sobie okropny smak tego trunku. Już od dawna nie piła, więc miała nadzieję że starczy jej to znalezisko, żeby nieco się znieczulić.

Po kilku dużych, bardzo dużych, łykach szybko okazało się że tak. Ból stał się mniejszy i przestał przeszkadzać jej w chodzeniu. Noga wydawała się lżejsza niż zwykle, a zmęczenie ostatnich dni i nieprzespanych nocy opuściło jej ciało.

Wyrzuciła ręce w górę, rozciągając zakwasy. Jej wzrok padł na klęczącego przy kominku Deku, który prowadził poważną rozmowę z Todorokim. Wywnioskowała to po minie zielonowłosego. Chłopak bowiem zawsze się szczerzył jak ten głupi, pełen wigoru All Might.

Mika już tym rzygała, co z każdym większym krokiem było coraz bliższe prawdy. Grawitacja na nią działała.

- No i zajebiście. - powiedziała z nonszalancją, słysząc kawałek rozmowy na temat Koty - siostrzeńca Mandalay, który nie przepadał za bohaterami. - Jebać ich. - oparła się niezgrabnie o balt, nieco zataczając.

- M-mika! - przywitał się Deku, zaskoczony jej słowami i postawą.

- Jesteś pijana? - zapytał od razu mieszaniec.

- Nie. - dziewczyna wykrzywiła usta w dół, udając przed kolegami. Zdawała sobie sprawę z tego, że idzie jej kiepsko, ale jakoś miała to gdzieś.

Zaśmiała się, widząc ich zmieszane spojrzenia. Czknęła i szybko, zdecydowanie zbyt zgrabnie i prosto jak na jej stan, oddaliła się w kierunku innych.

Dobry nastrój przeplatał się ze smutkiem wypływającym gdzieś z głębi. Działo się to tak szybko, że Mika ledwo potrafiła dostrzec różnice pomiędzy tymi stanami.

- Pomóc przy czymś? - uśmiechnęła się przyjacielsko do Bakugo, zachodząc go od boku. Awanturował się jak to miał w zwyczaju.

- Spierdalaj! - przerzucił całą złość na nią, dając na chwile spokój spłoszonemu Kiriemu.

- Ło-ło. - uniosła ręce w uspokajającym geście. - Spokojnie, przystojniaku. Ja radzę sobie z nożem. - zapewniła go, biorąc narzędzie w ręce. Szybko zrozumiała, że w tym stanie kiepsko pójdzie jej pokrojenie porządne marchewki. - Może nie kiedy mam z dwa promile. - wskazała palcem na blondyna, a obraz przed oczami zamazał się jej jeszcze bardziej.

Bakugo schylił się do niej ze zmarszczonymi brwiami, wąchając ją jak pies. Szybko dopadł do niego silny odór alkoholu.

- Jesteś pi-! - w porę zakryła mu dłonią usta, szepcząc żeby się uciszył. Jej nieobecny wzrok zahaczył o jeszcze kilka osób, ale z takiej odległości nie była w stanie powiedzieć kim byli.

- Wypierdalaj wytrzeźwieć. - zdjął sobie rękę Miki z twarzy i powiedział szeptem, nadal brzmiąc na tyle groźnie, że przeszły ją ciarki.

Poza tym chłopak miał rację. Powinna skorzystać z okazji i odpocząć. Póki alkohol niwelował najgorszy ból.

          Jej głowa oprzytomniała znacznie. Orzeźwiająca woda i ciepły posiłek przyniesiony przez Katsukiego dopełnił ją tego dnia. Tłumaczenie się przed kolegami dlaczego się upiła nie było wcale takie trudne jak się spodziewała. To byli chłopcy, im imponowały takie rzeczy - robione bez przyczyny.

- Czujesz się lepiej? - zapytał energicznie Denki. - Za chwilę robimy jakiś test odwagi. - mówił dalej, nie dając jej odpowiedzieć. - Podzielimy się na grupy i w ogóle. Będziemy łazić po lesie i się straszyć. Super, nie?!

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz