Rozdział 162.

38 11 0
                                    

          Kai nie zamierzał spowiadać się Chrono ze wszystkiego co działo się w jego życiu. Na pewno nie z tych rzeczy, które działy się, a kategorycznie dziać się nie powinny. Dlatego nie powiedział słowa o Hikado i o przyjaciółce Miki, ani o tym, że znowu robił coś dla nastolatki. To, że następnego dnia Chrono musiał przyjeżdżać pod klub, w którym pracowała było już wystarczającym wyjaśnieniem. Chisaki nie musiał mówić więcej, tym bardziej, że nie chciał.

Więc kiedy Kai odetchnął, odsuwając się fizycznie od Miki, dając jej nieco przestrzeni, Haru skrzywił się tylko bardziej. Bo wiedział, że to co dla niego nie miało sensu, a co Mika chwile temu powiedziała, dla Kai'a z kolei było wystarczającym wyjaśnieniem.

- To jakieś żarty. - oburzył się. - Jej nie można ufać. - wskazał oskarżycielsko reką. - Przecież wiesz, że jest od Shigrakiego. - przypomniał mu, jakby liczył że ta informacja zmieni postać rzeczy, sytuacje, w której się znaleźli. Z niej nie było już wyjścia.

- Shigaraki o tym nie wie, prawda? - Kai zwrócił się do dziewczyny, całkowicie ignorując zażalenia Haru. Mężczyzna jedynie mruknął coś pod nosem, coraz bardziej oburzony nonszalancką postawą przyjaciela. Ta sprawa nie powinna zostać rozwiązana w taki sposób.

Mika uniosła brwi, ciężko przełykając ślinę. Uciekła wzrokiem od mężczyzny, wstając z krzesła i zmieniając temat. Odpowiedź na pytanie Kai'a nie pojawiła się jej nawet na końcu języka, kiedy tłumaczyła wszystkim jak używało się exela. Laptop w jej rękach i zawiłe tabelki z adresami i kontaktami do reszty członków yakuzy nie sprawiły jednak, że Chisaki puścił mimochodem jej brak odpowiedzi.

- Mika. - upomniał ją, zamykając przed jej nosem laptopa, kiedy w końcu położyła go na stole. - Zadałem ci pytanie. - upomniał się.

- No! - westchnęła, korząc się przed mężczyzną. - No tak jakby wie, to znaczy mówiłam mu o tym wcześniej, bo się uparł i dlatego, że Toga mu wszystko wypaplała, więc musiałam, a nie miałam wyboru, tylko to nie tak, że wie o wszystkim, nawet nie wiedział, że mam jakieś chore ambicje, żeby was wszystkich- - Kai uciszył ją szybko, bo z jej paplaniny ciężko było mu wywnioskować cokolwiek.

- Zwolnij, jeśli łaska. - sarknął, na co Mika westchnęła, zaraz biorąc głęboki oddech.

- Wiedział od początku, że gdyby nóżka ci się powinęła to zrobiłabym wszystko, żebyś nie poniósł za to konsekwencji. - powiedziała szczerze. Kai widział powagę w jej oczach, która speszyła go i zniweczyła każdy plan, żeby się odezwać. Ale Mika zdecydowała się kontynuować już ze spokojem. - Najpewniej sądził, że mi nie wyszło. - uniosła sugestywnie brwi. - I zdecydował się mnie wkurzyć przechwałkami na grupie, więc kazałam mu się pierdolić, bo jak najbardziej mi wyszło. Więc. - zrobiła sugestywną przerwę. - Jak najbardziej wie. I jak najbardziej się wkurzył. I jak najbardziej wyjebał moją monsterę przez okno, więc ja jak najbardziej muszę skopać mu dupę by odzyskać swój honor i autorytet. - fuknęła, zakładając ręce na piersi niczym obrażone dziecko.

Tłumaczenie Miki mijało się z celem. Kai chciał wiedzieć czy Shigaraki planował poczynić jakieś kroki, aby usunąć yakuzę na dobre, zabić Overhaula w akcie zemsty albo gorzej - ponownie i już na dobre pozbawić go ramion. Włoski na karku mężczyzny jeżyły się na samą myśl. 

- I kazał też Dabiemu się z nami "rozprawić". - zrobiła cudzysłów w powietrzu, uśmiechając się pobłażliwie na samą myśl. Wywróciła oczami, za co Kai miał ponownie ochotę zwrócić jej uwagę. Ale, że miał wrażenie, że nie powinien, westchnął sfrustrowany opierając się o krzesło.

- Czyli? - sarknął, nie kłopocząc się z niczym więcej. Mika utrudniała tę rozmowę jak tylko się dało. 

- Oj, no. - jęknęła, widząc nastawienie starszego. Nie do końca chciała go denerwować. Nie jej wina, że sama była w nerwach. - Shigaraki może się wypchać, przecież nic nie może zrobić. - zapewniła go. - Ale Dabi to inna sprawa, bo wiesz- - zmieniła nagle ton, sugestywnie patrząc na Kai'a. Mężczyzna uchylił usta, żeby coś powiedzieć, ale szybko je zamknął, odwracając wzrok w stronę kanapy. - To nie tak, że- To znaczy- On się po prostu martwi, że robię rzeczy, których kategorycznie nie powinnam i ma słuszność kiedy się denerwuje. - zaczęła go tłumaczyć. Nie wiedzieć czemu czuła taką potrzebę. - Nie taki mieliśmy plan. Na przyszłość. W ogóle nie miało tak być. - dodała, krzywiąc się. 

Troski Dabiego jej ciążyły, tym bardziej że wiedziała, że było spore prawdopodobieństwo, że robiła głupstwo. Tak jak poprzednio z Hikado. Poza tym, nie wspominając nawet o korelacji tych dwóch sytuacji, pomoc yakuzie czy Lidze też była niewskazana. Mika nie miała perspektywicznych planów jakby miał jej ojciec w tym przypadku. Pozwoliła sobie na skok w nieznaną wodę, a długoterminowe skutki tego czynu były jej jeszcze niejasne.

- Czyli co? - ponowił Haru, rozkładając ręce i patrząc od Kai'a do Miki. - Na czym stoimy?

Mika westchnęła, unosząc na niego wzrok. Powstrzymała się od kąśliwych uwag i gestów. Teraz należało się im wszystkim trochę profesjonalizmu, o którym niefortunnie zdecydowała się zapomnieć. Ale była to wina stresu, taką miała nadzieję. 

- Jesteście tu gośćmi, więc decyzje o waszych obowiązkach podejmie Asura. Nie mogę być tu tak często jakbym chciała, bo nie mogę ryzykować, że ktoś dowie się, że wysyłam na lekcje moją kopię. - wyjaśniła z irytacją w głosie. - Możecie zostać tutaj jak długo potrzebujecie, ale jeśli warunki wam nie odpowiadają, znajdę inne lokum. Tak jak reszcie. - wyjaśniła pokrótce, na nowo otwierając laptopa. - Informacje o pozostałych członkach macie tutaj, nadal aktualizowane, w ciągu trzech do czterech dni powinny być zapełnione, włączać w to nowe numery telefonów, adresy mailowe, konta bankowe, miejsca zatrudnienia i pomniejsze ważne rzeczy. - mówiła rzeczowo. - Nie mogę mówić o waszych obowiązkach aczkolwiek na liście niepodważalnych zasad znajduje się szacunek do Asury i jej córek. Tak samo jak do Junko, Shizuo i Haru jeśli zdarzy się im tutaj być. Mam nadzieję, że wyraziłam się jasno, Nemoto. - powiedziała z powagą i dziwnym błyskiem w oku, zwracając się do mężczyzny. - Jeśli jeszcze raz chociaż spojrzysz krzywo na Shizuo, stracisz nie palec, a całą rękę. - wyjaśniła pusto. - Zrozumiano?

- Tak. - odpowiedział za niego Kai, widząc jak młodszy szukał poparcia w jego spojrzeniu.

- Nie odpowiadaj z niego. - oburzyła się Mika. - Powiedziałam, że twoje zdanie nic dla mnie nie znaczy. - dodała poważnie, patrząc z powrotem na Nemoto.

Po kilku długich sekundach jej uporczywego spojrzenia, mężczyzna w końcu jej uległ. Chociaż Mika widziała wahanie w jego oczach i czuła zacięte spojrzenie Haru na karku, nie zdecydowała się wytknąć żadnej z tych rzeczy.

- Jesteś teraz naszym szefem? - fuknął Haru zza jej pleców. Był w większych nerwach niż to pokazywał, ale jego ton dalej uderzał w Mikę.

Dziewczyna zaprzeczyła ruchem głowy, odwracając się do mężczyzny. Nigdy w życiu nie postąpiłaby tak jak Kai. Jego samozwańcze ogłoszenie się szefem wcale nie skończyło się dobrze. Jego plan od początku był skazany na porażkę. 

- Spłaciłam tylko swój dług. - objaśniła. - Ale moje starania względem waszego dalszego losu nie są w pakiecie. Teraz wy jesteście winni coś mi. - dodała poważnie.

- Więc jesteśmy uwiązani jak psy. - fuknął Sakaki, rzucając przez pół salonu pluszakiem Arii.

Mika zwróciła na niego uwagę, ale wzrokiem szybko wróciła do Haru. Mimo słów Sakakiego to on tak naprawdę był najmniej zadowolony z obrotu spraw.

- Nie. - zaprzeczyła od razu. - Jeśli moje dobro tak strasznie wam ciąży, tam są drzwi. - wskazała ręką, wstając z krzesła, równając spojrzenia z Haru. - Pomogłam wam jak obiecałam i spłaciłam swój dług względem Overhaula. Reszta jest moją dobrą wolą, ale ta dobra wola ma swoją cenę. - wyjaśniła ze spokojem, nie uginając się przed spojrzeniem mężczyzny. - Myślisz, że mam pieniądze, żeby utrzymywać dziewięć niewdzięcznych mord? Jeśli nie będziesz użyteczny albo co gorsza zamierzasz sprawiać mi problemy, lepiej zejdź mi z oczu. - ostrzegła go, gdzieś w trakcie zwracając się tylko do niego. Wzrok mężczyzny miał w sobie wyzwanie, którego Mika nie zamierzała się podejmować. Problemy należało usuwać, nie tworzyć. 

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz