Rozdział 91.

122 19 2
                                    

          Mika patrzyła na swoją licencję z półuśmiechem. Czuła się tak dziwnie, że miała ją w dłoniach. Jeszcze dziwniej kiedy uświadomiła sobie, że pierwszą osobą, której chciała o tym powiedzieć był Kai. Przewracało się jej w brzuchu od tego uczucia. Powinna myśleć o dziadku, Aizawie i kolegach z klasy. Nie o przestępcy.

Wsiedli do autobusu wkrótce po zebraniu się na placu. Katsuki zmył się przed nią, wciskając na siedzenie do Kirishimy. Shoto odwracał wzrok, a pozostali siedzieli cicho. Atmosfera gęstniała z każdym kilometrem.

- No dobra, kurwa! - Mika podniosła się ze swojego siedzenia i odwróciła do klasy. - Jaki macie problem?

Początkowo odpowiedziała jej cisza. Aizawa jedynie podniósł ją na duchu swoim wypranym z emocji spojrzeniem. Wystawiłby się za nią jeśli zaszłaby taka potrzeba.

- Dlaczego nam nie powiedziałaś, że masz indywidualność?! - wypaliła Mina, podnosząc się z siedzenia. - Jesteśmy twoimi przyjaciółmi, a ty miałaś przed nami taką tajemnicę. - wyrzuciła z siebie.

- Prawda, Mika. Po co trzymać coś takiego w sekrecie? - dodała Tsu.

- To mało męskie!

Po autokarze rozniosły się głosy uczniów 1A. Byli wzburzeni i czuli się oszukani. Przekrzykiwali się przez siebie i zadawali Mice pytania, wykraczające poza jej wiedzę. Głupio uważali, że dziewczyna okłamywała ich od pierwszego dnia w szkole. Sądzili, że urodziła się z darem.

- Po co ta cała fasada? - odezwał się w końcu Katsuki. - Chciałaś zaśmiać się mi w twarz? - jego głos był przyciszony, niepodobny do chłopaka. - Chciałaś pokazać, że możesz być lepsza ode mnie nawet bez indywidualności?

- Jezu, Kacchan, czy ty siebie słyszysz? - zawyła, a nogi się pod nią ugięły z bezsilności. - Czy wy wszyscy siebie słyszycie? - zapytała poważnie, na co koledzy umilkli. - Myślicie, że urodziłam się z indywidualnością? - zapytała z niedowierzaniem. - Jeszcze się nie domyśliliście? - uniosła brwi, ale cisza z ich strony mówiła więcej niż słowa. Nie wiedzieli lub wypierali prawdę. - All For One dał mi tę zdolnością. Do walki w Kamino byłam nieobdarzona. - wyrzuciła ręce w górę. - Ot, cała historia. - fuknęła jeszcze, zakładając ramiona na piersi.

Kolejna fala ciszy uderzyła w nią jak kosa. 

- Czy ty- - odezwał się Kiri, ale w porę zamilkł. Nie umiał ubrać tego w słowa.

- No co? - rzuciła. - Czy jestem po waszej stronie? Czy jestem złoczyńcą, czy jestem z Ligą? O to chciałeś zapytać? - naskoczyła go.

- N-nie, ja...

- Mika, nie męcz ich. - na jej lewym ramieniu pojawiła się ręka Aizawy, wspierająco ściskając jej napięte mięśnie. - Mika jest uczennicą U.A. - szatyn podniósł się z siedzenia i zwrócił do swoich uczniów. - Nic się nie zmieniło.

Mika poczuła jak tymi słowami starszy odciąża ją z odpowiedzialności, którą myślała, że musi dźwigać sama. Okazywało się jednak, że nauczyciel naprawdę czuł w sobie powinność by zrobić dla niej coś więcej niż dotychczas.

- Gdyby Mika była zagrożeniem, dyrekcja wydaliłaby ją ze szkoły, a tak się nie stało. - kontynuował. - Więc opanujcie swoje emocje. - poprosił. - Jesteś klasą i macie trzymać się razem bez względu na wszystko, do cholery. - warknął na nich, od razu biorąc większy oddech. - Mika was teraz potrzebuje. Proszę, nie zawiedźcie jej. - delikatnie się przed nią ukłonił, wracając od razu na miejsce. Mimo wszystko dzieciaki miały sobie dużo do powiedzenia. 

          Kiedy dojechali na miejsce ich nastroje uspokoiły się i można było wziąć większy oddech od sekretów i tajemnic. Trudy relacji tylko zbliżały do siebie ludzi, jeśli dobrze te problemy się rozwiązywało.

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz