Rozdział 101.

97 16 2
                                    

          Nie rozumiał co się działo. W jednej chwili siedzieli na kanapie, by w drugiej leżeć już na ziemi, zdejmując z siebie ubrania. To wydarzyło się tak szybko i gładko, że mężczyzna nie zauważył nawet, w którym momencie Dabi wyciągnął z kieszeni swoich spodni prezerwatywę. Kiedy się zorientował, ten widok jakby go ocucił.

Przyłożył ręce do nagiej, rozpalonej klatki przestępcy i odepchnął nieznacznie od siebie. Nie spotkało się jednak to z oczekiwaną reakcją. Dabi tylko mocniej do niego przylgnął i warknął dziko w jego usta. Opór bohatera mu nie leżał.

- Nie wierć się, ptaszyno. - polecił mu szybko, schodząc pocałunkami na jego klatkę piersiową.

Hawks tylko westchnął błogo, czując jak jego siła w ramionach gdzieś się ulatnia. Nie potrafił odmówić gorących pocałunków i pieszczot jego ciała. To był pierwszy raz kiedy doświadczał czegoś takiego z taką intensywnością. Nigdy jeszcze nie był z mężczyzną.

Widział jakieś znaki, które dawały mu do zrozumienia, że w końcu tak to się skończy. Nie całowali się pierwszy raz. Zdarzało się to już niejednokrotnie, ale tylko kiedy oboje byli całkowicie pijani. Wtedy hamulce im puszczały, ale z chwilą kiedy umysły wracały do normy, żaden z nich o tym nie rozmawiał. Zwyczajnie zapominali aż do następnego razu.

W takich sytuacjach nie czuł zbyt wiele wyrzutów sumienia. Pozwalał zwyczajnie trwać chwili i nie myśleć o konsekwencjach. Nie istniały dla niego w momencie kiedy czuł się tak dobrze. Każda najmniejszą troskę przyćmiewała przyjemność wynikająca z bliskości drugiego mężczyzny.

Hawks dawał mu się prowadzić w tym cały czas. Był tak pewny swoich ruchów, że młodszy oddawał mu się z każdą chwilą coraz bardziej. Topił się wręcz pod jego dłońmi i językiem, co nie było zasługą jego indywidualności.

Sapnął znów, kiedy Dabi zassał się na jego szyi, podgryzając delikatną skórę. Przechodziły go ciarki przyjemności kiedy robił to z taką zaciekłością. Znał się na jego czułych punktach jakby od dawna je studiował. W rzeczywistości błądził językiem po zupełnie nowych obszarach, których nie miał wcześniej okazji nawet dotknąć.

- Da-dabi! - wysapał, ściskając swoje pióra w garści, kiedy szatyn zaczął uciskać jego krocze. Nie miał nawet pojęcia, w którym konkretnie momencie przestępca zsunął mu spodnie aż do kolan, pozostawiając w samych bokserkach.

Zarumienił się obficie kiedy sobie to uświadomił. Zduszony przez materiał śmiech Dabiego utwierdził go tylko w przekonaniu jak żenujące to jest. Nie przypuszczał, że jego wieczór skończy się w taki sposób. Gdyby tylko wiedział nie włożyłby na tyłek gaci z kucykami. Wolałby teraz żeby Dabi spalił go żywcem niż naśmiewał się z jego garderoby.

Był, kurwa, dorosły. Jak mógł dawać się ośmieszać w taki sposób? Wzrok jakim Dabi patrzył na niego spod przymrużonych powiek wcale tego nie ułatwiał. Widział na jego twarzy kpinę i wyższość, którą nad nim czuł. A powodem tych odczuć nie były dziennie bokserki na jego tyłku.

Dabi wiedział jaką władzę w tej chwili nad nim miał. Nie mogło być inaczej. Układał sobie młodszego pod sobą jak tylko chciał. Hawks starał się walczyć z nim na przekór swoim odczuciom. Bezgranicznie poddał się w momencie kiedy szatyn wziął go do ust.

Gorąc bijący od chłopaka, sprawił że wywrócił oczami do sufitu i wypuścił z siebie przeciągły jęk. Do tego momentu powstrzymywał się, ale kiedy tylko głowa przestępcy zaczęła się rytmicznie poruszać, całkowicie odpłynął, zagryzając wargę, spod której i tak wydobyła się cała wiązanka westchnieniem i stęknięć przyjemności.

Mruczał pod nosem, starając się wypowiadać jakieś słowa, których znaczenie po czasie uciekło nawet z jego pamięci. Dabi zawrócił mu w tej chwili w głowie. Bez imponującej ilości alkoholu w organizmie każde doznanie tego zbliżenia było tylko mocniejsze. Pozbawione jednak agresji, o którą mógłby go posądzić bohater.

Chciał znów coś powiedzieć, ale ograniczył się jedynie do bezsensownych jęków. Nie byłby nawet w stanie się wysłowić, bo w trakcie Dabi włożył mu do ust dwa palce. Poruszał nimi po jego języku i zębach w taki sposób jak zaraz miał zamiar robić w nim. Kiedy Hawks wyobrażał sobie do czego dąży starszy, był w stanie jedynie przymknąć powieki i wymruczeć bez kontekstu jego imię.

Ciepłe palce zniknęły z jego ust, tak samo szybko jak się pojawiły. Dabi uwiesił się nad partnerem i złączył ich wargi na krótki moment. Nie chciał zagłuszać krzyków blondyna. Chciał słyszeć każde siarczyste przekleństwo i każde westchnienie przyjemności, zwłaszcza kiedy wsuwał w niego palce.

- No już, no już, jesteś dzielnym ptaszkiem. - mruczał mu uspokajająco do ucha, widząc jak w niepewności zaciska zęby i mruży oczy. - Dobrze ci idzie, bardzo dobrze. - szeptał, aż na ciele mężczyzny nie pojawiła się gęsia skórka.

Nie miał pojęcia jak długo to trwało, bo w momencie kiedy w niego wszedł, całkowicie się zatracił. Słysząc nad uchem jego miarowe westchnienia i pojękiwania, sam nie mógł skupić się nawet na poprawnym oddechu.

Był zamknięty w tej klatce przyjemności, a najgorsze było to, że nie starał się uwolnić. Podobała mu się kontrola jakiej się poddał. Pierwszy raz to nie on zajmował się partnerem, a całkowicie mu oddawał. Mógł wyciszyć myśli i naprawdę zapomnieć o całym świecie i każdym, najmniejszym problemie spadającym mu na głowę. Był wolny. Pierwszy raz w życiu był wolny.

Odchylił głowę i zacisnął mięśnie, czując nadchodzący orgazm. Dabi w ścisłym uścisku trzymał jego penisa, nie pozwalając dojść zbyt prędko. Sam zmarnował już trzy prezerwatywy i do Hawksa dobiegały myśli rozsądku, że chyba tylko go wykorzystywał.

W końcu jednak schylił się do niego, przekręcając jego głowę w bok, chcąc zatopić zęby w jego szyi. Dopchał biodra i obie ręce ułożył na poduszkach, pozwalając młodszemu szczytować.

Hawks oplatał już wtedy chłopaka szczelnie swoimi ramionami. Kiedy dotarły do niego fale nieporównywalnej do niczego przyjemności, zatopił w nim paznokcie, czując jak wbija mu się w skórę i zdrapuje prowizoryczne szwy na plecach.

Przyssał się do niego i otulił szczelniej jakby bał się, że skoro było po wszystkim to szatyn teraz go zostawi. A on desperacko nie chciał zostać sam. Nawet wracająca świadomość nie pozwalała mu na zamknięcie w sobie tego uczucia. Mimo, że Dabi był bezwzględnym przestępcą, teraz potrzeba było mu jego ciepła.

Starszemu to nie przeszkadzało. Mógł pozwolić bohaterowi leżeć na nim jak długo tylko chciał. I zrobiłby to gdyby nie pełnia świadomość tego jak to wyglądało. Był już gotowy go z siebie zepchnąć i zburzyć całą tę fasadę, którą budował. Gdyby nie to, że blondyn odsunął się od niego pierwszy, zdecydowanie by się nie powstrzymał.

- Mika. - usta chłopaka opuścił cichy szept. Gdyby nie fakt, że praktycznie wypowiedział to słowo do ucha Dabiego, starszy by go nie usłyszał.

Oblał go zimny pot, tak jak przed chwilą Hawksa. Uczucie, którego doświadczył całkowicie zniszczyło jego moment przyjemności sprzed chwili. Mika była w niebezpieczeństwie, a on musiał jej pomóc.

Wstał szybko z łóżka, do którego przenieśli się gdzieś między orgazmami i zaczął zbierać swoje ubrania z ziemi. Dabi milczał, starając się opanować chęć dowiedzenia się co działo się z Miką. Nie mógł tak prędko schrzanić swojego postanowienia.

- Już uciekasz? - zapytał bez cienia emocji na ustach. - Myślałem, że poprosisz mnie o kolejną rundę. - mówił, wygodniej układając się na łóżku, patrząc jak młody bohater wkładał na siebie rzeczy w popłochu.

- Muszę..! - odetchnął, nasuwając na siebie buty. - Muszę komuś pomóc! Przepraszam, ja muszę..! - panika w jego głosie była tak niecodzienna, że Dabi podniósł się na łokciach.

Powtarzał sobie, że Mika była silna i umiała o siebie zadbać. Zwłaszcza jeśli All For One dał jej indywidualność. Szczerze w to wierzył, ale kiedy skrzydlaty bohater w pośpiechu opuszczał jego mieszkania, zwątpił w swoje myśli.

Zależało mu na Mice bardziej niż by tego chciał. O ile jej faktyczna śmierć nie byłaby już dla niego taką tragedią jak przeczuwał, że będzie rok czy dwa lata temu to i tak się martwił. Pierwszy szok po czyjejś śmierci zawsze był najgorszy. Zwłaszcza jeśli przychodził niespodziewanie. 

...

Chciałam napisać tylko szybką wstawkę z ich relacji, ale koniec końców zaczęłam klikać w klawiaturę i tak to się rozwinęło. Mam nadzieję, że się podoba, bo kolejny rozdział na pewno taki radosny nie będzie.

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz