Rozdział 104.

104 18 2
                                    

          Siedziała między Togą a Twice'm, otoczona kilkoma członkami yakuzy i narzekała. Kai przysłuchiwał się jej z uwagą i dyskretnie rozglądał po swoich ludziach. Mieli na twarzach maski, ale myśl, że byli pełni sprzecznych emocji nie opuszczała go na chwilę.

- Zabiję go, kurwa, zabiję w chuj. Jebany śmieć, nosz kurwa jego mać. - mówiła nieustannie, wyjątkowo będąc podburzana przez rozgadanego Twice'a, nie Himiko. - A jak już z nim skończę, to zajebię Kishina. Mam kurwa dość jego dziecinnych gierek i podchodów. - fuknęła w złości, opuszczając nogi na ziemię. - Pierdolony-

- Dziabnę go dla ciebie, siostrzyczko! - wypaliła Toga, uradowana unosząc scyzoryk nad głowę.

- Kurwa, myślicie zabrać noże, wariatce.

- Kto ją przeszukiwał? - wtrącił z powagą Tengai.

- No ja.

- Kurwa.

- Przyłożyłem się! Nic jej nie zostawiłem.

- To skąd ma nóż?!

- Spokojnie, chłopaki. - Kai uniósł dłoń na swoich podwładnych, a Mimic i Toya zamilkli. - Nóż jest Miki. - odpowiedział, sprawiając tym, że nastolatka wyprostowała się jak struna i spojrzała na niego z zaskoczeniem w oczach. Wiedział jakie nosiła ze sobą noże? Był bardziej spostrzegawczy niż sądziła.

Kai uśmiechnął się do niej spod maski i zrobił to szeroko, by mogła być pewna jego wyrazu twarzy. Nie tylko ona potrafiła zapamiętać takie szczegóły.

- A ten Kishin... - Chrono nieznacznie schylił się do Kai'a. - Czy to...

- Nie szeptaj o mojej rodzinie za moimi plecami, Chrono. - wtrąciła Mika, wskazując na niego oskarżycielsko palcem. - Tak, kurwa, ten Kishin, jakiekolwiek chujowe wspomnienia z nim masz. - rozłożyła ręce.

- Jebany skurwysyn! - wtrącił Mimic. - Zajebię go.

- Dziękuję za chęci, ale raczej dałbyś się zabić. - westchnęła. - Przyszłam tu tylko narzekać i pokurwić na moją rodzinę. Nie potrzeba mi pomocy w moich przyszłych morderstwach. - zwróciła się do członków yakuzy, którzy jeszcze pozostali w salonie. Pomocy nie chciała, ale z wielką chęcią byłą skłonna wykorzystać każdego z nim w swoich przyszłych celach.

- Mało bohaterskie. - rzucił Kai, opierając się o kanapę.

- Licencje mam tylko po to, żeby kryła moje zbrodnie. - powiedziała nonszalancko, odgarniając włosy z twarzy. - Żeby mnie ten zajebany staż nie dobił moralnie, bo nie wyrobię. - westchnęła jeszcze, padając na oparcie kanapy, wtulając się w ramie Jina i Togi.

- Siostrzyczko, nie chcesz już być bohaterką? - zapytała starsza, odsuwając się od niej. Jej szeroki uśmiech gdzieś znikł, przez co Mika poczuła jakby tymi słowami zrobiła jej jakąś krzywdę.

- Ja... - mruknęła w zastanowieniu. - To czy chcę, a to czy mogę być bohaterką to dwie różne rzeczy. - powiedziała w łagodnym tonie, szybko odrzucając głowę w kierunku Kai'a.

Wpatrywał się w nią rozbawionym wzrokiem, jakby opowiadała jakieś żarty. Może i stand-up był jej mocną stroną, ale teraz nie starała się nikogo rozśmieszyć. Zwłaszcza głowy yakuzy.

Potrzebowała tej chwili wytchnienia w ich towarzystwie. Przy złoczyńcach mogła zachowywać się swobodnie i miała poczucie, że nikt jej nie odtrąci. Nawet przy Haru i Shizuo nie była w stanie całkowicie być sobą. Tylko niekiedy pozwalała poluzować sobie krępujące ją liny. Nie liczyło się dla niej to, że poznali się na Arenie. Jej zdaniem chłopcy byli w dalszym ciągu tylko pokrzywdzonymi przez los dzieciakami. Nie mogli całkowicie pojąć tego jakim człowiekiem była Mika.

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz