Rozdział 49.

224 27 0
                                    

          Jej wzrok padł na biurko, pech albo przypadek, jakby broniła się Mika, sprawił że należało do All Mighta. Zrobiła w jego kierunku trzy kroki, szybkim ruchem ręki wyciągając z kubeczka na przybory biurowe jeden długopis. Uniosła go na wysokości swojego ramienia i kliknęła skuwką. To było szybkie zagranie, ale nie na tyle, żeby Aizawa nie dał rady obezwładnić jej swoimi taśmami.

Mika była zbyt trzeźwa, a w takim stanie trzymał ją smutek większy od złości jaką teraz czuła. To była tylko demonstracja, żeby jej matka widziała jak bardzo nią gardzi. Jak bardzo jej nienawidzi i jak pewna jest tego, że wybaczenie nigdy nie nadejdzie.

Szarpiąc się agresywnie powiedziała jej to wszystko i jeszcze więcej. Gdyby tylko były teraz same, ta rozmowa wyglądałaby pewnie inaczej. Czy lepiej czy gorzej - nie była tego pewna.

Kobieta załkała głośno, mamrocząc pod nosem niewyraźnie. Midnight, która pół spotkania zakrywała usta dłonią i tłumiła łzy, odważyła się na polecenie dyrektora wyprowadzić panią Okumurę.

Nawet wtedy, kiedy drzwi się za nimi zatrzasnęły, Aizawa nie puścił Miki. Zostawił ją związaną z ręka uniesioną nad głową i długopisem zaciśniętym w dłoni.

Mika warknęła, odrzucając go w bok. Aizawa, po tym jak posłał nieciekawe spojrzenie dyrektorowi, Micowi i Toshinoriemu, zdecydował się uwolnić Mikę. Zmarszczył brwi w zdziwieniu kiedy dziewczyna nie zaczęła się rzucać, a jedynie poprawiła swój czarny golf i wzrokiem, spokojnym warto dodać, przejechała po ich twarzach.

- Starałam się zachować bohatersko. - powiedziała, rozkradając ręce i uśmiechając się niewinnie. - W końcu nie wierzycie w odkupienie win. - dodała z goryczą. - Jedyne na czym wam zależy to osadzenie złoczyńców, karanie ich i zapomnienie o sprawie. Ich przyszłość się nie liczy. Zadośćuczynienie i resocjalizacja? Czemu mielibyście się tym przejmować? Im więcej złych ludzi przestanie być zła, tym mniej pracy dla was.

- Mika, to tak nie wygląda. - wtrącił Aizawa.

- A jak? - zapytała, chcąc zabrzmieć bardziej agresywnie niż było ją teraz stać. Miała łzy na końcu języka.

Aizawa nie odpowiedział. Bo mimo, że chciał wierzyć w coś lepszego, oni faktycznie robili dokładnie to co mówiła Mika. Łapali przestępców, ze złością wypisaną na twarzy, bo w końcu zagrażali temu co chcieli chronić. Nie obchodziły ich dalsze losy tych ludzi. Właściwie, mieli nadzieję, że odpowiedzą za swoje złe czyny.

- Ratujemy tych, których mamy w swoim zasięgu. - odparł spokojnie All Might, podnosząc długopis, który rzuciła Mika. W jego dłoni wydawał się być cięższy niż zwykle. Ale czy były to emocje Miki czy jego poczucie winy - nie wiedział.

- A co z resztą? - zapytała cicho.

Do tego nie trzeba było nic dodawać. Każdy bohater mógł powiedzieć to co All Might. Wymówkę, która powstrzymywała ich przed dbaniem o wszystkich obywateli. Dla grona herosów, wstęp mieli jedynie wybrani. Ci co płacili podatki, pracowali, mieli zwykle, z wierzchu pozbawione wad, życie. Dla dzieciaków z rynsztoków, złych dzielnic, tych co mieli problemy sięgające ich głów, nie było ratunku. Bo nie było chętnych do uratowania ich.

Telefon Miki zadzwonił, więc mechanicznie go odebrała. Głos Keigo po drugiej stronie słuchawki, zabrzmiał na zmartwiony. Bo Mika zwykle była w domu kiedy do niej przylatywał, a jeśli jej nie było - najczęściej miała kłopoty.

- Jestem w szkole. Bezpieczna. - zapewniła go cicho, chrząkając, bo zdążyła zedrzeć sobie trochę gardło od krzyku.

          Toshinori podał jej filiżankę z ciepłą herbatą. Została w pokoju nauczycielskim jedynie z nim i Aizawą. Mic wolał się ulotnić, poszlajać z Midnight i razem z nią emocjonować się nad tą sytuacją w jakimś koncie szkoły.

Aizawa siedział naprzeciw niej, skanując jej sylwetkę swoimi przenikliwym tęczówkami. Nie mrugał zbyt często, co irytowało nastolatkę.

- Młoda Miko, jeśli potrzebujesz rozmowy to pamiętaj, że jesteśmy obok. - uśmiechnął się do niej blondyn. - Bardzo nam przykro, chociaż to niedopowiedzenie...

Nie czuję się tutaj dobrze. - Mika zapatrzyła się w parującą herbatę. Chciała już wtulić się w Keigo. Nie rozumiała czemu tak długo zajmuje mu los do szkoły. Nie powinno to być więcej niż pięć minut.

- Spoko. - mruknęła, spoglądając na swój telefon. Akurat ktoś do niej napisał, więc odblokowała ekran.

Kolega z internetu, nikt wart uwagi w obecnej chwili. Chociaż znali się długo i wspierali czasem w tych złych chwilach, nie byli sobie tak bliscy.

Odpisała mu w formie emotikonów na tiktoka, którego jej wysłał. Chłopak miał dziwny dar, który pozwalał mu zawsze dowiedzieć się kiedy była smutna i podzielić się z nią kompilacją uroczych kotków.

Jego indywidualnością z kolei była manipulacja metalem. Był już na ostatnim roku bohaterstwa. Krok od zostania jednym z nich.

- Mika! - uniosła głowę na wesoły głos Keigo. Chłopak wparował przez drzwi, od razu dopadając do dziewczyny. Mika ułatwiła mu to o tyle, że wstała i zdążyła obejść biurko. - Mmm... - mruknął wesoło w jej szyje.

- Hawks. - przywitał się All Might, a Aizawa kiwnął na niego głową.

- Siema, chłopaki. - uśmiechnął się do nich. - Czemu wyciągacie moją Mikę w ferie do szkoły? Przecież to barbarzyństwo... - zajęczał.

- Spawy wycieczkowe. - odparła, zanim, któryś z nich zdążył się odezwać. - Jedziemy na obóz treningowy. - kontynuowała, opierając się tyłkiem o biurko, a ręce zawieszając na ramionach chłopaka.

Aizawa wypuścił zawadzające mu w płucach powietrze. Mika była wyśmienitym kłamcą.

...

- Jak to, kurwa, z twoją matką?! - oburzył się Hawks.

Powiedziała mu o wszystkim dopiero kiedy wrócili do domu, z dwoma wiaderkami pysznych, chrupiących kurczaków. Chciała, żeby wiedział, ale wolała uniknąć dzielenia się z nim prawdą kiedy byli jeszcze w szkole. Nie bez przyczyny był bohaterem na szczycie listy, wiedział jak radzić sobie w walce. A jeśli o Mikę chodzi, ostatnio stał się bardzo wyczulony.

- Już dobra. - machnęła ręką. - Pogadam jeszcze z Aizawą i poproszę go o numer do niej-

- Ej no! Nie mów, że chcesz się z nią spotkać?

- No przecież nie, żeby ją zabić. - prychnęła.

- Nie właśnie! - powiedział przejęty, nawet odkładając trzymanego w ręku kurczaka. - Myślałem, że to niewybaczalne... i w ogóle.

- Ale to moja matka... - westchnęła, maczając nogę w sosie i mieszając w plastikowym pudełku. Powiedziała to w sposób jakby to jedno zdanie miało wszystko wyjaśnić. I dla Hawska tak chyba właśnie było.

Czy on wybaczyłby ojcu? Czy matce? Nie wiedział. Ale perspektywa szczęśliwego dzieciństwa była fajna. Może starania rodziców za jego dorosłego życia mogłyby wszystko naprawić. Gdyby tylko miał możliwość spotkania się z matką czy by o zrobił?

- Rozumiem. - odarł już spokojnie, z powagą. - Korzystaj z okazji. Jeśli naprawdę się zmieniła, to warto spróbować. - uśmiechnął się do niej promiennie, a dziewczyna uraczyła go podobną ekspresją.

Hawks nie był taki zły jak na bohatera, mogła przyznać Mika. Był też wspaniałym przyjacielem, a takich mogła policzyć na palcach jednej ręki.

Spojrzała na niego jeszcze raz, uśmiechając się subtelnie, trochę smutno, bo perspektywa tego, że kiedykolwiek miałaby go stracić, raniła jej serce.

Wszyscy od niej odchodzili, a jak nie - to ona uciekała. Nie wydawało się jej jeszcze na tym etapie, że cokolwiek mogło się zmienić. Miała miesiące, które mogła z nimi spędzić. Potem, zaczynała poważnie myśleć nad samobójstwem. Musiała chodzić, do cholery! A jeśli nie, to już na pewno nie chciała obarczać jej bliskich swoim ciężarem.

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz