Rozdział 103.

105 21 0
                                    

         Przykryła się szczelniej kołdrą, słysząc świszczący w uszach budzik Aizawy. Widziała oczami wyobraźni jak wstawał z kanapy i nastawiał czajnik. Po chwili jego kroki zaczęły zmierzać do pokoju w którym leżała, więc tylko bardziej zacieśniła uścisk na pościeli.

Nie wróciła do akademika, bo wolała uniknąć tłumaczeń swoim kolegom. We wspólnym pomieszczeniu tliło się światło, a przez szybę widziała śpiących na kanapie chłopaków. Nie był to jeszcze czas na konfrontacje. Szczerze wolała przemilczeć ten incydent. Ale obiecała szczerość Kacchanowi, więc musiała go w to wciągnąć.

- Mika. - nauczyciel zbliżył się do kłębka, w który się zwinęła. - Wstajesz czy wolisz zostać?

Dziewczyna wydała z siebie przeciągły jęk, odkrywając pościel z twarzy. Wolała zjawić się w szkole, jeśli jej nieobecność miała by być znowu kwestionowana przez kolegów.

- Wstaję. - mruknęła cierpko, zrzucając z siebie resztę pościeli.

- Na pewno? Jesteś wyczerpana.

- Wyczerpanie nie ma znaczenia, jeśli chce się zostać bohaterem. - powiedziała z powagą. Jednak zmęczenie w jej głosie przyćmiło ważność tych słów. - Chociaż znaczne lepiej byłoby się wyspać, odpoczynek oznacza przegraną - dodała, przecierając sobie przegubem resztki snu z oczu. - A to mnie aktualnie nie stać.

Aizawa zrobił jej miejsce, dając dziewczynie przejść obok jego ramienia i udać się do małego saloniku. Czajnik dokuczał im obu, ale nauczyciel pozwolił sobie najpierw przeanalizować słowa Miki.

Im więcej złego działo się wokół niej, tym bardziej rosła w siłę. Nabierała doświadczenia i pewności swoich własnych umiejętności. Tak właśnie rozwijali się ludzie. Ale nie można było zapominać o nadrzędnej wartości jaką był zdrowy umysł.

Mika dusiła w sobie emocje i teraz Aizawa mógł dostrzec to wyraźnie. Martwiła się bardziej o znajomych mimo, że Erika była jej przyjaciółką. Pomogła jej stanąć na nogi, odnaleźć się w nowym życiu, kiedy uciekła z domu. Dała jej wiele pożytecznych rad, bez których nie wiedziałaby jak przetrwać.

Szatyn westchnął ciężko i ruszył do kuchni. Nie mógł zmusić Miki aby się przed nim otworzyła, ale, tak jak obiecał, mógł trwać przy niej i być w miarę możliwości. Chciał pokazać, że tym razem jest dostępny, aby młodsza mogła mieć w nim oparcie. 

          Piątkowe zajęcia minęły szybko. Kacchan wracał na lekcje dopiero w poniedziałek, więc Mika nie musiała zmierzyć się z jego przenikliwym spojrzeniem. Myślała, że miała z głowy wszystkie pytania po tym jak wytłumaczyła się Kirishimie i Denkiemu kacem. Nikt inny nie zdawał się interesować jej stanem.

- Mika, na pewno dobrze się czujesz? - dziewczyna wpakowała sobie porcję ryżu do ust, powoli odwracając wzrok do Shoto, który siedział po jej lewej. Wybrała odosobniony stolik na stołówce, nie chcąc z nikim rozmawiać. Nie sądziła, że mieszaniec wypatrzy ją w tłumie uczniów.

- Tak. - powiedziała z zaciśniętymi zębami. - Już się powtarzam, ale tak, dobrze się czuję. - odwróciła od niego spojrzenie. 

Widziała chłopaka kątem oka, starając się całą uwagę poświęcić swojemu lunchowi. Bezskutecznie, bo Shoto nie zrozumiał aluzji. Brakowało mu podstawowych umiejętności społecznych. Ale co się dziwić, skoro był odizolowany od swojego rodzeństwa w dzieciństwie. Wiedział jedynie jak poprawnie trenować.

- Nie. - wpakowała mu pieczoną cukinię do budzi, kiedy znów otworzył usta, żeby coś powiedzieć. - Nie nękaj mnie, okej? Nie musisz się przejmować moim stanem jakbyś, jakbyś nie wiem! - rzuciła pałeczki na talerz, opierając się agresywnie o kanapę. - Wiem, że uważasz, że się przyjaźnimy przez to co- To znaczy tak - przyjaźnimy się. Ale ja nie jestem Deku czy Ochaco. - spojrzała na niego, patrząc jak kończy przeżuwać cukinie. - Nie podoba mi się uwaga ani twoje zainteresowanie. Potrzebuję więcej przestrzeni i samotności. - wytłumaczyła z cierpliwością.

Kiedy Shoto przytaknął jej ze zrozumieniem, uśmiechnęła się nieco. Bardzo zależało jej, żeby młodszy chłopak trzymał się od niej z daleka. Przypadkiem mogła wpakować go w kłopoty.

Wzięła swoją tacę z jedzeniem i wstała, cicho żegnając się z mieszańcem. Nie odpowiedział jej, a z jakiego powodu dotarło do niej po kilku metrach uciążliwego śledzenia jej osoby. Shoto był zdecydowanie mniej inteligentny niż wcześniej zakładała.

          Odpisała na wiadomości Togi i Dabiego, uspokajając przede wszystkim starszego, który w niepewności był trzymany od momentu kiedy Hawks wyleciał w popłochu z jego mieszkania. Mika zignorowała na razie fakt, co bohater robił w nocy z czarnowłosym. Ufała Dabiemu na tyle by powierzyć przyjaciela w jego ręce.

Chciała spotkać się z Kai'em. Potrzebowała swoich wyników badań, żeby dowiedzieć się do czego jest zdolna. Yakuza nie mówił jej wielu rzeczy, a teraz już nie mogła pozwolić sobie na granie w jego gierki. Czuła się zagrożona kiedy wiedziała, że w pobliżu kręcił się jej ojciec. Po roku nieobecności wreszcie schował dumę do kieszeni i był gotowy zmusić ją do powrotu.

Poza tym musiała przeprosić Chisakiego. Pozwoliła sobie na za dużo i w głowę zachodziła dlaczego yakuza nie pozbawił jej życia. Pamiętała wyraz jego twarzy kiedy dotknęła jego skóry. Wykazał się czymś więcej niż zwykłym opanowaniem kiedy zdecydował się wtedy ją oszczędzić.

Od Togi wiedziała, że Shigaraki był skłonny co do współpracy z mafią. Nie pozwoliłby Overhaulowi urzeczywistnić jego celów, ale póki yakuza rosła w siłę, mogli być użyteczni jako sojusznicy. Mika nie mogła winić chłopaka za jego niechęć do Kai'a. Byli w końcu oponentami i zachowawczość względem jego osoby była dobrym posunięciem. Dziewczyna jednak nie chciała, żeby poróżniło to ich na tyle by stali się wrogami. 

Odetchnęła ciężko, oglądając się za siebie. Słyszała kroki w oddali, odbijające się echem po pustych ścianach zaułka. Powoli dochodziła godzina szczytów, w której to wszyscy wracali z pracy, wychodzili odpocząć, zabawić się czy odwiedzić sklepy miasta. Był to czas, w którym bohaterowie mieli częstsze patrole.

Mika powiodła wzrokiem w stronę ulicy, patrząc jak na chodniku przepychali się ludzie. Te wszystkie twarze wyglądały smutno w jej głowie. Nie ważne jak bardzo się starała, nie była w stanie ich uratować. Gdyby tylko...

- Znowu odpływasz. - przeszły ją ciarki kiedy usłyszała ten głos przy swoim uchu.

Była oparta o ścianę, głowę zwróconą miała w prawo, a jej wzrok nie obejmował ciemnej uliczki. Dała podejść się Kai'owi od tyłu, znów udowadniając swoje słabości.

- Mam ku temu powody. - rzuciła tylko, wymijając zgrabnie jego bark. Ruszyła w kierunku drzwi, nie chcąc, żeby starszy torturował ją swoim towarzystwem w obecności tłumów tego miasta.

Poczekała na niego przy wejściu, podrygując nogą w miejscu, pokazując swoje zdenerwowanie. Kai tego nie skomentował, ale uważnie przyjrzał się młodszej zanim przepuścił ją przez framugę. To chyba on powinien być cały w nerwach na myśl o spotkaniu z Miką.

Wpatrywał się w jej plecy, kiedy prowadziła go korytarzami do jego biura. Niesamowite, że po jednej wizycie udało się jej spamiętać drogę. Kai był tylko coraz bardziej pod wrażeniem tej dziewczyny.

- W lewo. - zarządził, chcąc skierować brunetkę na odpowiednią drogę. - Mamy gości w salonie.

- Toga i Twice? - zapytała, zawracając, teraz idąc już z Kai'em ramię w ramię.

- Mhm. - przytaknął jej, kładąc jej rękę na plecach. Mika dla świętego spokoju nie skomentowała nagłej potrzeby mężczyzny, żeby ją dotykać. Była to niecodzienna groźba skierowana w jej osobę.

Unosiła się miedzy nimi napięta atmosfera. Dla Miki wydawało się to oczywiste po jej ostatnich wygłupach. Kai wiedział, że należała teraz do Ligii, a to czyniło ich konkurentami w przestępczym półświatku. Oczywistym więc, że starszy pilnował jej teraz z wyuczoną ostrożnością.

Z drugiej jednak strony Kai wcale nie miał żalu do Miki. Oczywiście, rozumiał ich problematyczną relację, ale to nie było dla niego wielką przeszkodą. Jeśli chciał mieć Mikę po swojej stronie to zamierzał ją sobie po prostu zabrać. Obiecała mu w końcu przysługę i oczekiwał, że dotrzyma obietnicy. Chociaż mógł mieć pewne wątpliwości. Mika była wychowanką Kishina, a on do lojalnych nie należał. 

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz