Rozdział 38.

224 30 0
                                    

          Kacchan nie odpowiedział na jej słowa, warknął jedynie i ruszył przed siebie. Mika poczuła, że to znów nieodpowiedni moment na tego typu rozmowy. Ale kiedy ona miała trafić na dobry? Kacchan zawsze był podenerwowany.

Westchnęła, doganiając go. Mieli sporo tematów do rozmowy. Chociaż chłopak nie bardzo chciał mówić o swoich praktykach, w końcu się przemógł widząc że koleżanka nie zaśmieje się z niego jak reszta, ale jawnie narzekał na bohatera, u którego spędził ten tydzień.

Zazdrościł jej czasu spędzonego u Hawska dlatego bo wydawał się dla Miki wyjątkowo na rękę. Cieszyła się z tego i on też, mimo że wolałby naparzać się z przestępczością.

- Chcesz wejść? - zapytał, kiedy dotarli pod dom chłopaka. Czuł się głupio, że dziewczyna go odprowadzała, nadrabiając sobie drogi do mieszkania.

- Nie. - powiedziała sucho, rzucając okiem na budynek przed nią. - Chyba, że nie ma twojej matki. - zaznaczyła jednak.

Mika była u kolegi raz i właśnie wtedy poznała jego matkę. Nie przypadła jej do gustu, bo była zwykła jędzą. Ciągle krzyczała na Kacchana i porównywała go do wszystkich z klasy, przede wszystkim Deku. Obrobiła mu dupę przy dziewczynie, jakby jej celem było to, żeby przestała go lubić. Najgorsze, że nawet nie robiła tego świadomie, nie widząc winy w swoich czynach i słowach.

- O co ci chodzi? - warknął, wyczuwając zmianę nastroju dziewczyny.

- Nie lubię jej. Jest podła. - wyjawiła, krzyżując ręce na piersi. Kacchan huknął na nią coś, urażony że zwraca się tak do jego matki, chociaż w rzeczywistości nie mógł nie przyznać jej racji.

- Nie będziesz musiała z nią gadać. - Mika westchnęła, spoglądając na godzinę, planując jeszcze dzisiaj odwiedzić dziadka i panią Todoroki. Naciskający na nią chłopak był rzadkością. Zwykle kiedy ktoś raz mu odnawiał tracił całe zainteresowanie, nie pozwalając sobie na lekceważone go.

- Dobra, ale tylko chwilę. - zdecydowała w końcu.

Weszli do środka, od progu słysząc krzyki kobiety, która, mimo że była w kuchni, wydawało się jakby stała obok nich. Mika posłała tylko ostrzegawcze spojrzenie chłopakowi, jakby chciała mu powiedzieć, że jeśli tym razem zechce się na nim wyżyć, to nie potraktuje jej z uprzejmością jak ostatnio.

Kacchan przywitał się z kobietą głośnym krzykiem, a Mika postanowiła się nie odzywać, chcąc to zrobić dopiero jak pani Katsuki zaraz do nich wybiegnie.

I zrobiła to, wyglądając zdecydowanie niereprezentatywne z plamą sosu na koszuli. Widząc jednak koleżankę jej syna, jej mina nieco złagodniała.

- Dzień dobry. - odpowiedziała jej nieco zdziwiona. - Nie sądziłam, że się tu jeszcze zjawisz. - zaśmiała się zupełnie szczerze. - Bakugo raczej nie przyprowadza kolegów do domu, tym bardziej dziewczyn.

Mika zerknęła na Kacchana, który zirytowany słowami matki zacisnął pięści. Dziewczynie ledwo udało się zamknąć usta, na które cisnęły się słowa, że ona, mając taką matkę, też nikogo nie chciałby przyprowadzać.

- A dlaczego? - zapytała niewinnie. - Specjalnie chciała mnie pani odstraszyć? - zaśmiała się, używając swojego dziewczęcego i wysokiego głosiku, chcąc żeby zabrzmiało to nad wyraz miło, mimo że w jej oczach nie dało dostrzec uprzejmości.

Kobieta burknęła coś o tym, że wraca przygotować obiad i zaraz zawoła młodych, dając Mice wygrać tę potyczkę. Dziewczyna spodziewała się, że tak będzie. W końcu blondynka była dorosłą kobietą, nie wszczynała awantur z obcymi. Całą złość nagromadzoną w trakcie dnia, wylewała na syna i męża. Gdzie w tym urok, w którym zakochał się pan Katsuki? Mika nie wiedziała.

- Chyba pierwszy raz widziałem, żeby się zamknęła. - mruknął chłopak, rzucając swój plecak na ziemię i siebie na łóżko. Najwyraźniej ulżyło mu, że ominęła go kłótnia z matką.

- Do usług. - dziewczyna zaszczyciła go półuśmiechem. - Chujowi rodzice to mój słaby punkt. - wyznała, chociaż nie było to coś czego Katsuki się nie domyślił.

Z westchnieniem usiadła na jego obrotowy fotel, do razu włączając komputer, a w między czasie przeglądając telefon. Brak wiadomości ją wykańczał. Odcięcie się od Areny było jej potrzebne i starała się być wdzięczna za załatwienie tej spawy przez bohaterów. Czuła jednak się przez to pusta. Jakby ktoś wyrwał całą jej część ze środka, pozostawiając nieprzyjemną przerwę, o którą obijały się organy.

- Uczyłeś się na egzaminy? - zagadnęła brunetka, wpisując hasło na klawiaturze.

- No. A ty?

- Nie miałam czasu za bardzo, więc po prostu będę ściągać. - uśmiechnęła się chytro, odpalając przeglądarkę.

- Niby jak? - prychnął, podnosząc się z poduszek.

- Zakład, że będę pierwsza na roku? - wyciągnęła do niego dłoń, nie dając już możliwości wycofania się. A chłopak, pewny, że Mika nie ma na to szans, z ochotą ją uścisnął.

Mika poszerzyła uśmiech, w duchu nabijając się z głupoty kolegi. Zdobycie gotowych arkuszy było łatwizną w świecie opanowanym przez technologie.

          Po zjedzonym we względnej ciszy obiedzie, Kacchan odprowadził koleżankę do drzwi, z niemrawą miną obserwując jak zakłada buty. Mika nie zaczynała z nim rozmowy w progu, dobrze wiedząc, że jego matka nasłuchuje z salonu.

- Może chcesz wpaść w weekend do klubu? - zagadnęła jednak, przypominając sobie, że jej popołudniowy występ na pewno nie zwróci uwagi ucznia U.A. W tym czasie nie dużo oprychów kręciło się w miejscu jej pracy. - Weźmiemy Kiriego i Pikachu. Może jeszcze Jiro, od widzi się jej może sranie w gacie ilekroć ktoś zechce jej posłuchać. - Kacchan parsknął śmiechem, nie dając jednak dziewczynie jeszcze odpowiedzi. - Trzeba by było tylko znaleźć jakąś laskę Ejiro. Chyba że ty wolisz mu dotrzymać towarzystwa. - zaśmiała się, szturchając kolegę w ramię.

- W życiu. - warknął na nią, pozbywając się nagle swojego opanowania. Z przestrachem spojrzał przez ramię na siedzącą w salonie matkę, chcąc być pewnym, że nic nie słyszała. Mice nie umknął ten wzrok, ale zdecydowała się nie skomentować.

- To co? - ponowiła. - Zaśpiewam coś zajebistego, żeby zrobiło się romantycznie. - Kacchan warknął na nią gniewnie, niezadowolony z żartów koleżanki. Otworzył drzwi i wyrzucił ją za nie, trzaskając jeszcze dla zaznaczenia jak bardzo nie spodobały się mu jej słowa.

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz