Rozdział 90.

112 17 2
                                    

          Zdała. Powinno się to dla niej teraz liczyć najbardziej, powinna się tym cieszyć ponad wszystko. Jednak trudne spojrzenia Aizawy i buchające w nerwach tęczówki Kacchana nie potrafiły jej nie obejść. 

On nie zdał. Shoto i Inasa podobnie. Mieszaniec nie przejmował się jednak tym tak bardzo jak Bakugo. Widział swój błąd. Wydawało się też, że po przeprosinach Yoarashiego ulżyło mu tylko bardziej.

- Ne, Mika, Mika, ile masz punktów? - Mina zaszła ją od tyłu, starając się wyrwać wyniki. Dziewczyna zrobiła zręczny unik, mimo że jej ciało nie zregenerowało się jeszcze do końca. Różowowłosa jednak zdołała odczytać kluczową informację, którą chciała od niej uzyskać. - Sto punktów?! - krzyknęła zdziwiona, na co spanikowana nastolatka zasłoniła jej usta dłonią.

- Nie drzyj się tak, bo jeszcze Yaoyorozu się dowie. - obróciła się za siebie, zerkając na koleżankę. - Nie potrzeba jej skaz na dumie. - wydęła wargę.

- Okej, okej. - uspokoiła się momentalnie. - Ale jak to zrobiłaś, niesamowite! - pochwaliła ją, na co Mika jedynie wzruszyła ramionami.

- No właśnie, Okumura. Jak to zrobiłaś?

Mina skuliła się w sobie na widok Bakugo za plecami Miki. Wydawał się wściekły i rozjuszony, po nie zdaniu egzaminu tym bardziej. Dziewczyna nie chciała kłopotać się z jego chwiejnym nastrojem. Wyparowała sprzed oczy Miki, krzycząc krótkie pożegnanie.

Brunetka westchnęła przeciągle, odwracając się powoli do chłopaka. Oczekiwał prawdziwych wyjaśnień. Tak jakby uważał, że Mika miała pojęcie jak to się stało. Była oceniana przez faktycznych egzaminatorów, nie mogła przecież oszukiwać, jeśli o to chciał ją posądzić.

- Wystarczyło trochę poudawać, że obchodzą mnie życia cywilów. - wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się lekko. - Wiedzieliśmy, że oceniają nas też pracownicy H.U.C.a, po pierwszym odjęciu punktów wystarczyło się dostosować.

- Ty... Nie mów jakbyś miała o czymkolwiek pojęcie. - wysyczał w jej stronę. - Nic nie wiesz! Cały czas oszukujesz! Na każdym egzaminie! - jego ręce zaiskrzyły, a spojrzenia obcych uczniów wokół zarejestrowały ich obecność. Nawet członek komisji, który mruczał coś do mikrofonu, ucichł.

Mika przełknęła ślinę, nie radząc sobie z gniewem. Nie po rozmowie z Aizawą, nie po nawracających do jej głowy wspomnieniach.

- Oczywiście, że oszukuję! - wykrzyczała solidnir. - Dlaczego bym nie miała?! - zaśmiała mu się w twarz. - Nie jestem bohaterką jak ty! Mam gdzieś zasady i moralność! Nigdy nie chciałam dostać też zajebanej licencji! - uniosła swoje wyniki na wysokość oczu i zniszczyła je za pomocą indywidualności. Jej gniewny wzrok nie zarejestrował nawet zdziwionych spojrzeń klasy. Zapomniała, że Deku był jedyną osobą, która widziała jak używa zdolności. - Nie chciałam być bohaterką i nigdy nie zechcę! A jednak wyprzedam cię w twoich własnych marzeniach! - zaśmiała się gorzko. - Wiesz dlaczego? Wiesz dlaczego, Kacchan?! Bo motywuje mnie zemsta i śmierć ciągnąca się za moim ogonem. Bo motywuje mnie nienawiść do tego świata i do samej siebie. Bo nie obwiniam innych za swoje błędy, jak robisz to ty! - odetchnęła głośno. - Przełknij w końcu prawdę, że nie możesz żyć sobie w tym świecie jak tylko zechcesz... Masz warunki do spełnienia. - prychnęła i pokręciła z powątpiewaniem głową, słysząc w swoich własnych słowach głos ojca. - Musisz udawać kogoś innego, pożegnać się z autentycznością. Kiedy zostaniesz bohaterem ludzi nie będzie obchodzić to, że jesteś osobą. Zjedzą cię oczekiwania tego społeczeństwa, tak jak pożarły Endeavora... - szepnęła.

Złość ulotniła się z jej ciała z ostatnim zdaniem. Przemawiający członek komisji znów zaczął swój monolog, jakby nieprzejęty jej wybuchem. Odniósł się do jej własnych słów, robiąc z całej tej afery coś dobrego. Mówił o trudach bohaterstwa, wyrzeczeniach i powinnościach. Wszystko ubrał w pewne siebie słowa przekonania co do większego dobra.

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz