Rozdział 102.

95 15 0
                                    

          Zaczynał padać deszcz. Czuł go na swoich skrzydłach kiedy leciał nad panoramą miasta. W roztargnieniu nie wziął okularów z mieszkania Dabiego, teraz starając się przeżyć ten lot bez nich. Mimo łzawiących oczu, musiał dotrzeć na miejsce jak najszybciej.

Nie wiedział co się stało. Miał tylko przeczucie, że coś strasznego, bo pióro, które dał Mice zostało zniszczone w ułamku sekundy, jakby w pożarze. Chłopak nawet nie chciał o tym myśleć.

Kiedy był już w pobliżu miejsca, gdzie ostatni raz je czuł, obniżył lot. W oczy od razu rzuciły mu się radiowozy policyjne, z którymi ścigał się wzdłuż ulicy. Jechały w to samo miejsce, jego ból w trzewiach mu to uświadamiał.

Gula w gardle odebrała mu głos na ułamek sekundy, kiedy wylądował przy ciemny zaułku. Jego ciężkie buty rozchlapały wodę w powstających już powoli kałużach, mimo że starał się wylądować z podobną jak zawsze gracją.

Przed oczami miał kilka osób. Dwie z nich siedziały na schodach, tuż pod średniej jakości lampą. Jedna chodziła w zdenerwowaniu wokół pozostałych trzech, w przykucu siedzących na ziemi.

Deszcz spływał po twarzach dziewczyn i mieszał się z krwią, tworząc pod nimi czerwoną kałużę. Dla Hawksa był to nowy widok, bo nigdy nie zdarzało mu się przybywać na miejsce zbrodni. On zawsze zapobiegał takim wypadkom.

- Mika? - zapytał w tworze, bo z tej odległości nie mógł dostrzec dokładnych rysów twarzy. Podbiegł do nich jak najszybciej, chcąc już pozbyć się wątpliwości.

- Hawks... - wyjęczała na jego widok, podnosząc głowę. Miała na twarzy trochę rozmazanej krwi. - Już... za późno. - jej głos zadrżał, a głowa smutno opadła w dół. Ciągle ściskała w ramionach ciało Eriki.

Haru kopnął jakąś puszkę, strasząc tym ich wszystkich. Kiedy Shizuo zwrócił mu uwagę, przeklął tylko pod nosem, ale potulnie przykucnął tuż za plecami dziewczyny.

- Policja już jedzie. - powiedział do niej, tak jakby nie słyszała syren i migoczących niedaleko świateł.

- Co się stało? - zapytał bohater, przełykając ciężko ślinę.

- Nic. Odjebało idiotce i się zadźgała. - wypalił Haru, rzucając ręką w stronę bohatera. Zdążyli ustalić wersję zdarzeń. Zdaniem Miki tak było lepiej. Nie chciała by ktokolwiek inny wtrącał się w jej porachunki z ojcem. - Na chuj tu przyleciałeś, bohaterze? Trupa nie uratujesz. - mówił do niego z gorzkością w głosie. Nie trawił takich ludzi.

- Haru, kurwa. - Shizuo wstał ze schodka. - Zamknij się jak nie masz nic wartościowego do powiedzenia.

- W chuju to mam. - warknął nastolatek, wstając. - Pierdoli mnie to. - zaczął mówić gorączkowo pod nosem. Każde z jego słów zaczynało być przyćmiewane przez syreny policyjne. 

          Siedziała na tyłach karetki, okryta ciepłym kocem i z głową Denry na jej ramieniu. Policja zabezpieczała miejsce zbrodni, ratownicy zabierali ciało.

Haru popalał jednorazówkę z boku, przestępując z nogi na nogę i zataczając koło własnego stresu. Shizuo starał się go uspokoić, dobrze wiedząc, że dla dobra Miki powinni się opanować. Junko niepewnie stał między chłopakami, a siedzącymi koleżankami. Nie wiedział gdzie się podziać, a jasne światła radiowozów i spojrzenia gapiów nie ułatwiały mu zapanowania nad stresem.

Keigo rozmawiał z policją. Pobieżnie przepytali Mikę odnośnie sytuacji, ale i tak musiała złożyć oficjalne zeznania na komisariacie. Tsukauhi proponował by umówić się na inny dzień, chcąc odciążyć teraz dziewczynie stresów. Ale ta wolała wziąć się za to od razu, pozbyć z głowy problemu i zająć się poważniejszą rzeczą jaką były stosunki jej ojca z Truną.

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz