Rozdział 86.

97 20 0
                                    

          Tłok na sali sprawiał, że co chwile ocierała się o czyjeś ramiona. W uszach słyszała z tuzin rozmów na raz i trudno było skupić się jej na jednej z nich. Modliła się tylko, żeby egzamin zaczął się jak najprędzej, chcąc uciec z tego miejsca.

Mika przekonała wychowawcę, żeby pożyczył jej swój szal. Gniewał się na nią, ale z dwojga złego wolał, żeby nikogo nie zabiła. Był też zaskoczony jej argumentacją, bo nie mówił swojej klasie o corocznej eliminacji U.A. z egzaminu. Mika miała o tym pojęcie. Świadoma była też tego, że jest jedyną nie obdarzoną z całej klasy, co czyniło ją najsłabszym ogniwem. Każdy rzuci się na nią jako pierwszy, a ona musi się bronić, nie robiąc im krzywdy, powtarzała Aizawie, aż nie uległ jej prośbom.

Szepty wokół niej nie ucichły kiedy jeden z egzaminatorów zaczął przemowę. Sam brzmiał tak niepewnie, że Mika z początku nie zwróciła uwagi na jego głos. Dopiero po kilku chwilach i jednym szturchnięciu w ramię dla ocucenia jej umysłu, uniosła wzrok.

Pierwsza część egzaminu była prosta. Należało pozbyć się dwóch osób, aby zdać. Wystarczyło jedynie przyłożyć albo szczęśliwie trafić do celów na ich kostiumach. Jednym trudem było to, że do kolejnej części egzaminu mogło przejść jedynie sto osób, na ponad tysiąc pięćset. Szanse były więc małe.

Mika odetchnęła ciężko, wycofując się w kierunku Koha. Nie chciała być w grupie ze swoją klasą kiedy egzamin się zacznie. Naciągnęła szal bardziej na twarz, przepychając się przez zdających.

- Mika, masz pietra czy jak? - zaśmiał się do niej Koh, wypatrując nastolatkę w tłumie. Przyjaźnie wziął ją pod ramię i pozwolił sobie wyśmianie jej strachów.

- Mam pietra, że komuś krzywdę zrobię niezamierzenie. - wytłumaczyła swoją nietęgą minę. - Zdaję to od razu jak tylko zacznie się egzamin. - westchnęła mu w ramię. - A potem spierdalam z widoku każdego. Nie ma co ryzykować używaniem indywidualności.

Koh objął ją ramieniem, wtulając sobie w klatkę piersiową. Zmierzwił jej włosy i powiedział kilka irytujących zaczepek o tym jak urocza jest. Mika zapomniała o sposobie bycia nastolatka. Bywał irytujący, ale dla własnego dobra założyła, że zachowywał się tak tylko po pijaku, nie na co dzień.

Przekomarzali się, nieodpowiedzialnie nie słuchając egzaminatora. Ocucił ich metaliczny dźwięk i rozchodzące się ściany. Oboje unieśli głowy. Koh wydawał się tym wniebowzięty, zważywszy na to, że jego indywidualnością było panowanie nad metalem.

Egzamin zaczął się wkrótce po tym jak każdy z uczestników otrzymał swoje cele i piłki. Uczniowie z Shiketsu rozdzieli się już na samym początku, więc dwójka została sama.

- Ej, Mika, chodź do tej fabrycznej części. Tam będzie mi wygodniej używać indywidualności. - zatrzymał ją zmęczony chłopak. Dziewczyna była szybka i najwyraźniej wytrzymalsza od niego.

- Nie. Zostaniemy na widoku.

- Co?! Jesteś na celowniku każdego! - skołował się. - Nie dam rady obronić cię przed nimi wszystkimi. - dodał ciszej, podchodząc do brunetki.

- A od kiedy to ty mnie musisz bronić? - zdębiała, bo przyjaciel zabrzmiał poważnie. - Dam sobie radę bez ciebie. - fuknęła urażona.

Mika nie miała za złe chłopakowi, że za nią poszedł. Był o wiele bardziej doświadczony od nastolatki, ucząc się na bohatera już trzeci rok. Nie przeczyła jego umiejętnością, ale ona sama też swoje wiedziała. Poza tym nie chciała kryć się w cieniu. Chciała, żeby Aizawa zobaczył jak dobrze sobie radzi.

- Ale-

W ich uszach rozbrzmiał sygnał, oznaczający rozpoczęcie egzaminu. Koh przeklął pod nosem i obrócił się za Miką. Udawała zagubioną, rozglądając się po okolicy. Miał ochotę ją zostawić i udać się na teren gdzie wygodnie mógłby walczyć. Ale nie mógł od tak odejść. Nawet jeśli Mika go nie potrzebowała.

Chciał być bohaterem. A zostawienie kogoś na pastwę losu nie było bohaterskie. Nie mógł pozwolić jej oblać.

Mice nie zajęło wiele czasu namierzyć pierwszych wrogów. Wyłonili się z ukrycia, czekając na ten moment w bolesnej ciszy.

Koh pisnął gdzieś za jej głową, ale nie miała nawet czasu by na niego spojrzeć. Pięciu nieznanych jej uczniów, z nieznanymi darami natarło na nią ze wszystkich stron. Nie spanikowała, ale miała poczucie jakby trzęsły się jej ręce.

Owinęła pasami dwóch, zacieśniając je jeszcze, kiedy jeden z nich, czteroramienny, chciał jej uciec. Ktoś uderzył ją w plecy, więc przeturlała się po twardej ziemi, aby szybko podnieść się i odskoczyć, uciekając przed lecącą w jej kierunku piłką. Koh dobiegł do niej i pozbył się jednej dziewczyny, którą koledzy zostawili z tyłu. Unieruchomił ją metalową siatką i zostawił z dwójką zakneblowanych przez Mikę nastolatków.

- Wiem, że jesteś nie obdarzona. Twoje głupie sztuczki na mnie nie zadziałają, złotko. - chłopak stanął naprzeciw niej, posyłając jej obleśnego buziaka. Mika przewróciła na to oczami, zdegustowana.

- Koh, zajmiesz się dla mnie tamtym chłopcem? - zapytała uroczo, zerkając na kolegę, który szykował się właśnie do walki z nim. - A ja w tym czasie sprowadzę na ziemię tego marzyciela. - uśmiechnęła się do niego zadziornie.

          Aizawa patrzył z widowni na swoich uczniów, głównie posuwając wzrokiem za Miką. Nie minęła nawet minuta od rozpoczęcia a ta już była w potrzasku.

- To ta twoja ulubieńca? - zapytała roześmiana Joke. Tym razem jej radość wydała się mu prześmiewcza. - Naprawdę zadziorna jest. Broniła cię przede mną jak wściekły pies. - zauważyła. - A teraz okazuje się jeszcze, że nie boi się konfrontacji na polu walki. Ciekawe tylko czy uda się jej-

- I pierwsza osoba zdała egzamin! Mika Okumura z 1A, liceum U.A. W tym roku się pośpieszyliście... I kolejny zdający - Koh Hashi z 3B, liceum Shiketsu. Brawo dla zdających. Spieszcie się zanim zabranie wam miejsc.

Joke uchyliła usta w zdumieniu, a Aizawa aż wstał. Przerzucił wzrok na kobietę tylko na chwilę i nie widział co się stało. Wystraszył się, że dziewczyna mogła zrobić komuś krzywdę.

Ale Mika była cała. Koh był cały i uczniowie z innej szkoły też.

- Woo~ Nie spodziewałam się... - Joke podniosła się za nim. - Ona jest niesamowita, Eraser!

          Koh otworzył drzwi przed Miką, przepuszczając ją do poczekalni. Byli pierwsi, dzięki niej. Szatyn nie spodziewał się, że tegoroczny egzamin tak się potoczy. Mimo faktu, że był to jego drugi, do którego podszedł z większym doświadczeniem, uważał że miejsce jakie dostał zupełnie mu się nie należało. Mika zrobiła praktycznie wszystko za niego! Pokonał tylko jedną osobę z zaskoczenia, a potem drugą - też stanowiąca żadnego wyzwanie.

- Wyduś to z siebie, Koh. - mruknęła dziewczyna, popijając wodę. - Nie wydajesz się ucieszony z powodu, że przeszedłeś dalej. - zauważyła.

- Po prostu to było tak proste, że wydaje mi się niezasłużone. - mruknął, odbierając od niej butelkę. Kiwnął na nią głową w podzięce i upił z niej kilka łyków.

- Nie bądź dla siebie za ostry. - położyła mu rękę na ramieniu, a zaskoczony chłopak zachłysnął się wodą. - Dobrze jest być zdyscyplinowanym i sumiennym, ale nie pozwalaj sobie wmówić, że na coś nie zasłużyłeś, tylko dlatego, że przyszło ci to łatwo. To tak nie działa, Hashi. - ścisnęła dłoń, uśmiechając się do niego przez ułamek sekundy.

Chłopak od dziecka był dla siebie surowy. Jego rodzice oczekiwali od niego najlepszych wyników, więc takie musiał im przynosić. Nie miał czasu ani możliwości na pomyłki. Z pozoru rodzice nie karali go za niepowodzenia, ale zawsze kiedy ich zawodził, patrzyli się z rozczarowaniem i traktowali ciszą. Wszystko co do tej pory zrobił, osiągnął dla nich, by udowodnić, że jest coś warty. Mika zdawała sobie z problemów jakie nawiedzały głowę starszego. Każdy jakieś miał, a jej ciężko było przejść obojętnie obok cierpiących, bo rozumiała ich ból.

- Dzięki, dziewczyno. - Koh uśmiechnął się nieśmiało. Serce zabiło mu szybciej kiedy usłyszał szczere słowa koleżanki. Nikt nie traktował go tak czule jak Mika. Czasem zastanawiał się jak mogła mieć takie miękkie serce, skoro przeszła w życiu tyle trudów. 

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz