Rozdział 149.

58 18 2
                                    

          Cała ta sytuacja pozostawiła niesmak w jego ustach. Jeszcze większy kiedy Kirishima przypomniał mu o tej niefortunnej sytuacji z Shigarakim. Kiedy niemal zabił Mikę, bo w końcu wróciła do domu z krwawym odciskiem jego dłoni na szyi.

Zataili tę informację dla niej. Niczego nie powiedzieli Aizawie, a teraz, kiedy po odcisku nie został żaden ślad, nie mieli dowodu, że taka sytuacja miała miejsce.

Nie, że Katsuki myślał nad tym, żeby wsypać Mikę. Okej, myślał, ale po to, żeby dać upust złości, która się w nim budowała. Dziewczyna nadeptywała mu na odcisk za odcinkiem. Miał tego dość.

Ale nie myślał o realnym wkopaniu jej przed bohaterami albo policją. Znał przecież Mikę. Nie była pieprzonym złoczyńcą. Była kłopotliwą nastolatką, jak połowa ich klasy. Nic więcej. Jej roztropność nie pozwoliłaby jej wpaść w bagno, o którym mówiła. Póki co stała przy jego krawędzi. A Katsuki wiedział, był pewien, że jeśli by ją do niego wepchnął, skończyłby po uszy w gównie razem z nią.

Minęło kilka dni od tej konferencji. Kirishima skupiał się na treningach, ledwo co mając czas dla Katsukiego. Wypierał całkowicie związek Miki z tą sprawą. Ilekroć był o to pytany, zmieniał temat, bagatelizując fakt, że Mika przyjaźniła się z Overhaulem.

Kirishima był idiotą. Nie większym niż Katsuki, bo w końcu chłopak też powoli zapominał o tym skromnym fakcie. Wystarczyło kilka dni, żeby złość z niego zeszła. Przekierował ją na Deku, ale nie w tym rzecz.

Nerd był wkurzający jak zwykle, a nawet bardziej. Mika powtarzała mu, że sumienie dało mu kopa, którego potrzebował. Motywacja do ratunku tej dziewczynki, Eri, jeśli dobrze zapamiętał.

Katsuki nie rozumiał jaki miało to związek z ich treningami. Może dlatego nie potrafił być zły na Mikę. Bo z perspektywy czysto zawodowej - Eri nie miała dla niego znaczenia. Jasne, jasne, szkoda małej gówniary. Było mu jawnie źle z myślą, że ktoś potraktował ją tak bestialsko. Ale czy to miało wpływ na niego? Nie. To nawet nie była jego sprawa.

Z każdym dniem, patrząc na Deku i te dwie idiotki, zdawał się pogrążać we frustracji.

- Buszka? - spytała Mika, podając mu skręta z trawy.

Poszedł po treningu na tyły sali gimnastycznej, bo Mika niemal go tam zaciągnęła. Nie po to by odurzać się narkotykami w trakcie dnia. Ale zanim się obejrzał skręt wylądował między jego palcami.

Mika patrzyła na niego, jak zaciągnął się i krztusił. Nie był mistrzem we wszystkim, ale akurat w tym przypadku nie czuł się z tym gorzej. 

- Czuję się jak gówno. - wyżalił, oddając jej papierosa. Mika miała nijaką ekspresję. Nie wiedział jaki konkretnie był tego powodu czy może to przez marihuanę, ale wolał się w to nie zagłębiać. - Czemu oni ciągle są tacy zdeterminowani? - szczeknął, uderzając tyłem głowy o ścianę.

- Bo to emocjonalne imbecyle. Nie potrafią oddzielić pracy od prywatnych uczuć. - wyjaśniła szybko. Mówiła już o tym któryś raz z kolei, za każdym razem używając innych słów, bo do Katsukiego zdawało się nic nie docierać. - Teraz może i dało im to boosta energii, ale całej kariery na tym nie zbudują. Emocje w pracy takiej jak ta w końcu będą tylko przeszkodą. - dodała, zaciągając się porządnie.

Dym, który unosił się nad ich głowami miał na niego uspokajające działanie. Nie przeszkadzał mu. Nic mu nie przeszkadzało kiedy był obok Miki. Nie ważne jak odklejone pomysły miewała, wszystko zawsze kończyło się dobrze.

Katsuki spojrzał na nią. Był zmęczony i musiało się to odbijać w jego oczach.

- Czuję się jakbym- - urwał. Mika nie zwróciła na to uwagi. Oczy miała przymknięte i wydawało się, że nic jej już nie przeszkadzało. - Jakbym nie miał racji.

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz