Rozdział 96.

115 18 0
                                    

          Wróciła do akademika grubo po trzeciej w nocy, nie wpadając na nikogo po drodze. Chociaż mogła być pewna, że kamery zarejestrowały ją już gdzieś na terenie szkoły.

W aucie nie zamieniła słowa z Chrono, mimo że chłopak z początku ciągle gadał dziewczynie nad uchem. Jej cisza sprawiła, że po kilku kilometrach się poddał.

Miała wiele rzeczy do przemyślenia. Czuła jakby jej obecne czyny zaczynały już znacznie przekraczać granice, które sobie postawiła. Spiskowała za plecami kolegów i bohaterów. Jeśli miała być szczera, była gotowa w każdej chwili ich zdradzić. Oczywiście, że nie do tego dążyła. Ale gdyby została przyparta do muru, gdy wszystkie jej plany obróciłyby się w niwecz, a Dabi kazałby jej wybierać, nie zawahałby się stanąć po jego stronie.

Mimo wszystko byli ze sobą głęboko złączeni. Co przyszło im razem przeżyć było zakorzenione w nich na zawsze. Mika nie wiedziała jak mają to pogodzić. Któreś z nich musiało się w końcu złamać i ulec, obrać inną drogę życia.

Podeszła do lodówki, a światło z jej wnętrza oślepiło ją w cieniu pokoju. Wyciągnęła puszkę sody i niezwłocznie ją otworzyła. Potrzebowała czegoś orzeźwiającego, nie planując dzisiaj się kłaść. Miała zbyt dużo problemów do rozwiązania. Oczywiście nie były one dla niej wyzwaniem. Miała tylko jedną przeszkodę, której nie była w stanie przeskoczyć - kryzys moralny.

Mogła złamać obietnicę daną pani Todoroki, zawieść dziadka, zdradzić Aizawę. To nie było nic trudnego, jeśli o tym głębiej myślała. Miała w końcu masę ludzi stojących za jej plecami. Pogodziła się z Denrą i chłopakami, a to sprawiało, że czuła się jak w domu. Nie ważne jaką drogę by obrała - nigdy nie zostanie sama.

Odchyliła głowę do sufitu, wzdychając ciężko. To czego chciała to pogodzić te dwa światy ze sobą. Ani nie uśmiechało się jej zostać pełnoprawną bohaterką, ani złoczyńcą, tym bardziej zwykłym obywatelem. Chciała być dokładnie taka jak te wszystkie fałszywe symbole pokoju - chciała czerpać z życia, zdobyć sławę i pieniądze, bawić się i grzeszyć, ale dalej być wielbioną przez społeczeństwo.

Ale nie chciała być złoczyńcą. Tak samo jak nie chciała być bohaterką. To już ustaliła. Zwyczajnie nie wydoroślała jeszcze na tyle, żeby podejmować takie decyzje. Potrafiła tylko skupić się na pozytywach obu profesji i tylko te pozytywy chciała sobie przywłaszczyć. Brakowało jej powinności, która zmusiłaby ją do wzięcia na barki całokształtu. Oszukiwała całe życie i teraz odpowiedzialność pozostawiła niesmak w jej żołądku.

          Po nieprzespanej nocy miała ochotę zrezygnować z lekcji i udawać chorobę, czego nie zrobiła tylko ze względu na Kacchana. Razem z Deku dostali areszt domowy i tymczasowe zawieszenie. Nie mogli uczestniczyć w lekcjach. Aizawa zabronił też przekazywać im jakichkolwiek informacji odnośnie zajęć, a tym bardziej stażów bohaterskich. Mika oczywiście nie zamierzała się zastosować do jego niepoważnych zaleceń.

Sama myślała nad ponownym stażem u Hawksa. W krótkich wiadomościach, które wymieniali kazał jej znaleźć sobie inne miejsce praktyk. Igrał sobie z jej przewrażliwieniem ostatnich dni. Nie postarał się nawet, żeby osobiście zobaczyć jej licencję. Mika czuła się jakby powoli się od niej odsuwał i bez żadnych informacji nie mogła domyślić się powodu takiego zachowania.

Hawks wbrew pozorom był skryty. O ile ciągle dużo gadał i żartował, nie mówił nic konkretnego. Dobrze ukrywał swoje emocje pod maską wymuszonej radości. Z biegiem czasu stało się to dla niego naturalne.

Mika siedziała w ławce, bawiąc się brelokiem od telefonu. Mała figurka Endeavora bujała się na krawędzi blatu. Miała ochotę ją zniszczyć, ale był to prezent od Keigo, więc każdego dnia się od tego powstrzymywała, aż w końcu przestał jej przeszkadzać.

- Mika, a ty już myślałaś o praktykach? - dziewczyna uniosła spojrzenie na Tokoyamiego. Była przerwa więc wszyscy w klasie rozeszli się po cudzych ławkach by pogadać.

- Myślałam. - odpowiedziała tylko zdawkowo, czekając aż chłopak rozwinie swoją wypowiedz. - A ty?

- Najprawdopodobniej odbędę je u Hawksa. Ostatnim razem mi to zaproponował.

- Więc dawaj mi znać co u niego. - wyprostowała się w ławce, spoglądając na kolegę.  

- A ty nie planujesz wrócić do Hawksa? - zapytał zbity z tropu. Z jego własnych obserwacji udało mu się ustalić, że Mika bardzo lubiła się z jego mentorem. Sama mówiła też, że na przyszłe praktyki będzie chciała znów pojawić się w agencji bohatera. Co więc się zmieniło?

Mika tylko wzruszyła ramionami. Nie sądziła, że Hawks, mając teraz przed nią jakąś grubą tajemnice, pozwoli jej kręcić się po jego biurze. Dobitnie pokazał, że jej tam nie chce, a Mika nie mogła się wykłócać. Skoro chłopak nie chciał z nią porozmawiać, zamierzała znaleźć inny sposób by dowiedzieć się prawdy.

- Przyda mi się coś świeżego. - zbyła kolegę. Nic nie było teraz tak ważne jak zdobywanie informacji.

Tokoyami kiwnął na nią głową i odszedł w stronę chłopaków, nie przemęczając już koleżanki. Wyglądała niewyraźnie, zwłaszcza z powodu jej cieni pod oczami i przekrwionych oczu. Nie chciał jej teraz wchodzić na głowę.

Mika ziewnęła, ocierając powstałą w kąciku oka łezkę. Spojrzała na śpiącego Aizawę i sama zapragnęła położyć się obok niego. 

          Spędzała wieczór w części wspólnej, pilnując aby nikt za bardzo nie wchodził na głowę Bakugo. Razem z Deku mieli przejąć tymczasowo ich wszystkie obowiązki, łącznie ze sprzątaniem całego akademika. Mimo wszystko patrząc jak Sero z Minetą nie odstępowali go o krok, ciągle to wynajdując nowe brudne miejsca, uśmiechała się pod nosem. Miło patrzyło się jej na zdenerwowanego chłopaka.

- Kurwa no! Jeszcze raz się odezwiesz, to cię wypatroszę! - nie wytrzymał w końcu, kopiąc jednego i drugiego po nogach. Mika zachichotał pod nosem, wychylając go znad ekranu laptopa. - Z czego rżysz, idiotko?! - przeniósł swoją złość na nią. - Powinnaś być na moim miejscu!

- Tak, tak, Kacchan. - zaczęła uspokajająco. Odłożyła, już zamkniętego, laptopa na stolik i wstała z kanapy. - Chodź, pomogę ci uporać się z tym brudem. - kontynuowała, biorąc chłopaka pod ramię. Mimo wszystko nie obeszło się bez kilku jego przekleństw i śmiechów jego kolegów.

Szybko zniknęli z oczu uczniów ich klasy. Bakugo od razu odetchnął z ulgą i nieco rozluźnił mięśnie. Wyszydzanie z jego osoby sprawiało, że miał ochotę roznieść cały ten budynek.

- Dzięki, że wysyłasz mi lekcje. - odezwał się po kilku krokach.

- Luzik! - zaśmiała się Mika, wychodząc na przód i robiąc piruet na środku korytarza.

Miała wyśmienity humor po dzisiejszej rozmowie z Aizawą. Zastanawiała się czy była możliwość wzięcia stażu w Komisji Bezpieczeństwa Publicznego. Sama w sobie nie była to agencja bohaterska, ale nauczyciel zapewnił, że też figurowali na liście. Zdziwił się jednak, że nastolatka obrała sobie za cel dostanie się właśnie tam. Ostrzegł ją, że najprawdopodobniej czekałaby ją praca za biurkiem i mało faktycznej praktyki. Ale Mice nie na tym zależało. Potrzebowała jedynie informacji, które tam zdecydowanie mogła dostać. Nic poza tym.

- Zastanawiałeś się już nad stażem? - zapytała z beztroską miną, grzebiąc w składziku na miotły i przybory do czyszczenia.

- No... - mruknął chłopak. - Nie bardzo w sumie. - westchnął, biorąc od niej wiadro i jakieś specyfiki. - Best Jeanist zaginął i-

- Słyszałam, dziwna sprawa. - pokiwała głową w zastanowieniu. - Ale myślałam, że ci się tam nie podobało. - zwróciła się do chłopaka z chytrym uśmiechem. - Ale widzę, że ten pantoflarz wiele cię nauczył.

- Zamknij się! - wkurzył się nastolatek, podcinając jej nogi. Mika zgrabnie od niego odskoczyła, nie dając powalić się na ziemię. - Przestań kłapać głupio jęzorem, bo znieść tego nie mogę. - fuknął na nią z bezsilności, bo ta jedynie się śmiała.

Zupełnie jakby nie rozumiała powagi sytuacji. Zaginął jednej z pięciu najlepszych bohaterów w kraju, nie zostawiając po sobie śladu. Coś zdecydowanie nie grało. Najpierw stracili All Mighta, teraz kolejnego bohatera. Musieli coś z tym zrobić. 

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz