Rozdział 118.

99 20 0
                                    

          Dowiedziała się tego co było jej potrzebne. Overhaul zgodził się na odbycie spotkania dzisiejszego wieczora, w którym uczestniczyć miała głowa rodziny Kazuko, tego podrzędnego gangu, z którym Kai robił interesy. Współpracowali ze sobą już jakiś czas, wymieniając się informacjami i pomagając yakuzie rozprowadzać narkotyki po rynku. Tego dnia mieli dobić ostatecznego targu, by zapewnić sobie wzajemne bezpieczeństwo. Chociaż Overhaul go nie potrzebował, wiedział jednak, że by zagwarantować drugą stronę o swoich szczerych pobudkach, musiał zgodzić się na kilka ustępstw.

Mika zawitała jeszcze do siedziby Komisji przed spotkaniem. Powinno odbyć się niedługo, ale miała wystarczająco czasu by wyrobić się z przekazaniem na biurko Flasha kilka ważnych dokumentów.

O tej porze nie było w budynku wiele osób. Idąc korytarzem do gabinetu bohatera, jedyne świecące się światło znajdowało się w pomieszczeniu, które okupował Mera.

Mika zostawiła dokumenty na biurku pro herosa, zamykając za sobą drzwi na klucz. Miała ich zapasowy zestaw, który sama musiała sobie dorobić, bo mężczyzna nie miał ani jednego nadprogramowego. Większość z nich pogubił w trakcie pracy, przez co w jego karierze zarząd musiał wymienić zamek w drzwiach do jego biura już kilkakrotnie.

Odwróciła się na pięcie i poszła prosto do gabinetu Mery. Mężczyzna zignorował ją gdy weszła do środka, a kiedy ta podeszła do jego biurka, okazało się, że po prostu na nim zasnął.

- Proszę pana. - szturchnęła go w ramię, na co ten szybko zadarł głowę do góry. Jego wzrok był zamglony i wydawało się, że nie miał pojęcia gdzie się znajdował. - Jest przed północą, nie chce pan wrócić do domu? - spytała, pochylając się nad nim nieznacznie.

- Tu jak nigdzie mogę odpocząć. - wymruczał, padając policzkiem na blat.

Mika zerknęła na dokumenty porozrzucane na biurku i podłodze. Podniosła jedną z kartek i z zaciekawieniem odkryła, że były to precyzyjnie opisane uwagi odnośnie treningu Todorokiego.

- Oi, prze pana. - szturchnęła go znowu w ramię, na co mężczyzna uchylił jedną powiekę, pozwalając jej kontynuować. - Mogę co jakiś czas zająć się ustalaniem treningów przygotowawczych?

Mera uniósł na nią brwi, a pytanie ledwo do niego dotarło. Z wielką chęcią dałby odciążyć się z obowiązków, ale że nie sprawował pieczy nad Miką, nie bardzo mógł o tym zdecydować.

- Z wielką chęcią oddam ci i resztę moich obowiązków. - westchnął. - Spytaj Flasha o pozwolenie i możesz brać z tego biurka co tylko chcesz. - dodał cicho, na co Mika przytaknęła.

- Dziękuję bardzo. Życzę miłej nocy. - ukłoniła się przed nim.

- Mika. - zatrzymał ją, zanim zwróciła się w kierunku drzwi. - Miło, że zdecydowałaś się obyć tu staż. - uśmiechnął się do niej krzywo. - Możesz wyprzedzić nawet Hawksa w tym tempie rozwoju. - na jego słowa przełknęła ślinę.

- Odbywam tu staż, nic więcej. - odparła ponuro. - Proszę nie myśleć o mnie jako o stałej ozdobie tego biura. - ukłoniła mu się nisko, odwracając do drzwi. - Dobranoc.

          Humor miała dobry. Zwyczajnie była lekko podenerwowana późną porą i wyłączonym telefonem, bo nie chciała by Aizawa przeszkadzał jej w dochodzeniu. Wysłała mu krótkiego SMS-a, ale pewnie niewiele mu wyjaśnił.

Nie była lekkomyślna. Dała znać też Flashowi o swych odkryciach, ale mężczyzna zbył ją i kazał zająć się tą sprawą samemu. Nie narzekała więc. Mogła podjąć to ryzyko pakowania się między dwa gangi.

Ciekawił ją fakt jak Kai dał się namówić na spotkanie w obskurnym opuszczonym hangarze. Albo z jakiegoś powodu nie miał wyboru albo nie zamierzał pojawić się tu osobiście. Ale dopóki zamiast głowy yakuzy miałby przybyć w zastępstwie ktoś rozpoznawalny jako część ich gangu, nie powinno stanowić to problemu.

Nie przyszła zbyt wcześnie, więc zanim porządnie rozsiadła się za gratem zardzewiałego auta, już mogła usłyszeć szczęk metalu otwieranych drzwi.

Usłyszała kilka męskich głosów, które podniosły jej puls. Były wulgarne i opryskliwe. Mężczyźni co chwile rozśmieszali się nawzajem.

- Kurwa mać. - zajęczał jeden. - Szefie czy my serio musimy czekać na tego pajaca? - zapytał, a po chwili w pomieszczeniu można było usłyszeć szuranie krzesła po ziemi, kiedy przyciągał je bliżej do siebie. - Katorga! - wysapał, siadając na podpróchniałym drewnie.

- Wyluzuj. - zaśmiał się ktoś. - Szefie, mogę? - ton mężczyzny był uprzejmy, kiedy zwracał się do swojego przełożonego.

- Proszę bardzo. - machnął na niego ręką, co Mika mogła zobaczyć w lusterku samochodu. 

Skuliła się bardziej, zastanawiając się nad dalszymi poczynaniami tej szajki. Każdy z nich za paskiem spodni miał broń i nieco ją to martwiło, bo w razie kryzysu pewnie ciężko byłoby jej uniknąć kuli. Aż taka szybka nie była. Nie miała na co liczyć.

- Oh. - ciche westchnienie opuściło usta mężczyzny, który odezwał się jako ostatni.

- I co? Są już blisko? - zapytał jego kolega, który rozsiadł się na krześle, a jego pytanie zmroziło krew w żyłach Miki.

Było zbyt precyzyjne i pewne. Naprowadziło jej wyobraźnię na możliwą indywidualność jaką mógł mieć jeden z czwórki przybyłych mężczyzn. 

- Nie. - opowiedział mu, zwracając się ciałem w jej kierunku. Dzieliło ich kilkadziesiąt metrów, ale wzrok mężczyzny skrzyżował się centralnie z jej, kiedy oboje spojrzeli w lusterko.

Zaklęła pod nosem, marszcząc brwi w niezadowoleniu. Szatyn doskonale zdawał sobie sprawę z jej obecności. Mimo pytań swoich kompanów na żadne nie odpowiedział, ruszając w kierunku grata auta.

Mika nie ujawniła się ze swojej kryjówki, głupio mając nadzieję, że ominie ją wymuszona konfrontacja z tymi ludźmi. Overhaul albo ktokolwiek inny mógłby pojawić się w porę i to przerwać. Łudziła się, że tak się stanie do samego końca. 

- Mam cię. - usłyszała nad uchem.

Twardym spojrzeniem popatrzyła na przestępcę. Zanim zdążyła coś odszczeknąć, niesiona swoim trudnym charakterem, mężczyzna szarpnął ją za ramię, podnosząc do pionu i pokazując z dumą reszcie, jakby była jakąś zdobyczą.

Usłyszała gromkie śmiechy i wiwaty, kiedy pierwsza fala zdziwienia minęła. Kilka obleśnych komentarzy, bo w końcu była dziewczyną, małą i bezbronną, usytuowaną w łapskach czterech dorosłych mężczyzn. W teorii mogli zrobić z nią co tylko chcieli.

- Co tu robisz, mała, ha? - zapytał ich szef, kiedy została rzucona pod jego nogi.

- Tylko przechodziłam. - odpowiedziała bez wyrazu, unosząc na niego spojrzenie. Brakowało w nim strachu, a fakt ten zadziałał jak zapalnik na podstarzałego kolesia.

Kopnął ją w odwecie w szczękę, wydając swoim ludziom polecenia by związali ją i posadzili na krześle. Zrobili to niezwłocznie, nie dając jej nawet okazji by się podnieść i otrzeć krew z rozciętej wargi. 

Chwycili ją, przeszukując i pozwalając sobie przy tym na swobodne błądzenie dłońmi po jej ciele. Mika zaciskała tylko zęby na każde ich zaczepki i trzymała się twardo, nie pozwalając sobie na pokazanie emocji.

Splunęła na ziemię, szarpiąc za ramiona, kiedy jeden z osiłków dociskał do jej nadgarstków trytytkę. Odebranie jej swobody ruchu krępowało jej umysł. Czuła się zaszczuta ich niepewnością. Mimo poczucia wyższości, w środku oddawała się panice.

- Ale waleczna. - zaśmiał się mężczyzna, który odstąpił jej krzesło.

- Szefie, to bohaterka. - odezwał się młodszy z nich, seledynowowłosy chłopak, który otrzymał zadanie przeszukania jej. W prawdzie kolor włosów wszyscy mieli podobny jednak ten miał najjaśniejsze pasma.

 - Oh, doprawdy? - ich dowódca uniósł jedną brew, zakładając w zamyśle ramiona na piersi. 

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz