Rozdział 76.

157 19 3
                                    

          Kai otarł samotną łzę z policzka Miki. Zniosła jego tortury lepiej niż mógłby oczekiwać. Wzrok miała nieco rozbiegany i nieobecny, ale szybko wracała do siebie.

- I jak się czujesz? - zapytał dla pewności. Eri za pierwszym razem zwymiotowała, a co gorsza zwymiotowała na niego.

- Nie wiem, chyba dobrze... - mruknęła, rozmasowując sobie skronie. - Możesz już wbijać igłę. - dodała, podwijając sobie rękaw. Miło patrzyło się na ramię bez ukłuć po igłach.

- Już to zrobiłem. - odpowiedział jej, a ta dopiero teraz dostrzegła, że mężczyzna pakował swoje narzędzia z powrotem do walizki, razem z jej krwią.

- Oh... Okej, fajnie. - uśmiechnęła się do niego, kiedy wstał z przykucu i spojrzał na nią beznamiętnym wzrokiem.

- Chciałabyś może czegoś więcej? - uniósł brew. Mika milczała, ale w końcu nieśmiało kiwnęła głową, jakby zawstydzona tym faktem.

- Pomożesz mi z moją indywidualnością? - zapytała z nadzieją.

- Taki mam zamiar. - zapewnił ją starszy. Położył swoją walizkę i przykucnął przy dziewczynie. - Dlatego potrzebuję twoją krew. Kiedy się czegoś dowiem, dam ci znać.

- Dzięki. - Mika uśmiechnęła się słabo, jakby zasmucona faktem, że Kai z nią nie zostanie. Może i tego było jej trzeba - towarzystwa nieobliczalnego psychopaty.

- Do następnego, Mika.

- Ta, siema. - uniosła dłoń w kierunku mężczyzny, orientując się, że zbliża się już do drzwi.

Kiedy zamknął je za sobą w domu zrobiło się nieprzyjemnie cicho. Mika nadal potrzebowała więcej rozrywki. Samo wątłe towarzystwo Kai'a nie było wystarczające.

          Z nerwów uprzątnęła poł mieszkania. Jej telefon przeraźliwie milczał i niezależnie ile razy spojrzała na wyświetlacz - nowe zawiadomienia się nie pojawiały. Czekała więc w stresie na przyjście jej gościa. Nie sądziła, że tak prędko się na to zdobędzie. Tym bardziej Denra.

Dziewczyna nie wybaczyła. Nigdy, w żadnym wypadku. Dlatego Mika bała się o swoje i jej życie, kiedy już się ze sobą zmierzą, bo myśl, że usiądą przy spokojnej rozmowie była nierealna i wręcz nie na miejscu.

Mika odetchnęła ciężko. Ręce się jej trzęsły tak mocno, że musiała je ułożyć na swoich udach. Gdyby nie fakt, że zyskała tak groźną, niebezpieczną i niszczycielską indywidualność spotkanie z dawną przyjaciółką mogłoby odbyć się bez większych szkód. Teraz nie była tego taka pewna.

- No proszę, czekasz na mnie jak grzeczny piesek. - Mika uniosła głowę, kiedy głos Denry wyrwał ją z transu. Pojawiła się w salonie niespodziewanie, wraz z załamaniem światła za swoimi plecami.

Indywidualność nastolatki właśnie tak się objawiała. Potrafiła stworzyć niewidoczny dla niewprawionego oka portal. Jedynym mankamentem tej zdolności był fakt, że brak odpowiedniego skupienia czy uszczerbki na zdrowiu wpływały negatywnie na magiczne przenoszenie. Można było wtedy wylądować w nieznanym sobie miejscu.

Denra nie miała jednak problemu z przenoszeniem ludzi i rzeczy w miejsca gdzie jej noga nigdy nie postała. Wystarczyło, że skupiła się na jakimś konkretnym obrazie, przyrodzie czy współrzędnych.

Jej indywidualności była potężna. Tak jak sama dziewczyna. Denra znała swoją wartość.

- No co? - uniosła brew i stanęła z przeprostem. Światło za jej plecami zanikło, a portal się zamknął. - Może jeszcze ja mam cię przepraszać? - zapytała z przekąsem.

- A wybaczysz mi? - Mika podniosła się z kanapy, błagalnym wzrokiem patrząc na przyjaciółkę.

- Zależy jak to zrobisz. - zarządziła z dumą.

Mika przełknęła ślinę. Szykowała się na walkę, nie rozmowę - przynajmniej nie w tej kolejności. Trudno jej teraz było coś sklecić w głowie. Była winna, jak więc mogła obronić się przed wściekłością Denry?

- Ja- - zaczęła niepewnie, biorąc jeden większy oddech. Spuściła wzrok na podłogę, żeby zebrać ostatki swoich myśli. - Przepraszam, że zniknęłam i was zostawiłam. Nie powinnam tego robić, a tym bardziej w taki sposób. Jednak niezależnie od tego co powiem i zrobię - czasu nie cofnę. Wiem też, że żeby odzyskać twoje zaufanie muszę poruszyć niebo i ziemię, a nie wiem czy mnie na to stać. - odpowiedziała szczerze, wiedząc że jasnowłosa doceni to bardziej niż puste obietnice.

Dziewczyna zmierzyła ją oceniającym wzrokiem. Była w tym momencie jak kat, który tylko czekał na potknięcie swojej ofiary, aby wykonać egzekucje. Mika czuła się jak w potrzasku, a mimo to starała się ze wszystkich sił trzymać emocje na wodzy.

- Moje wybaczenie ci nie idzie w parze z odzyskaniem zaufania. - odezwała się w końcu, a jej wzrok jakby jeszcze spoważniał. - Wiem, że nie pragniesz wybaczenia. Chcesz znów mieć mnie po swojej stronie. Muszę cię jednak zawieść, bo już nigdy nie zamierzam stać pod tobą. - uniosła głowę w dumie. - Nie jesteś już mi przewodniczką i autorytetem. Kiedy cię nie było znalazłam własną drogę i własne cele. - Mika przełknęła ślinę, bojąc się do czego zmierza ta rozmowa. Ton Denry wydawał się jej obcy. - Jednak w potrzebie stanę u twojego boku. Tego możesz być pewna. Ze względu na naszą starą znajomość. Teraz jednak już nie odzyskamy tego co stracone.

- Nie skłaniasz się nawet do tego by spróbować? - zapytała z nadzieją. Nie sądziła, że odrzucenie tak ją zaboli. Miała nauczkę, w końca sama postąpiła tak samo, a nawet i okrutniej.

- Jeszcze nie teraz. - pokręciła głową. - Wiem, że jeśli ci zależy to zaczekasz kiedy ja będę gotowa. Prawda?

- Oczywiście. - przytaknęła jej, uśmiechając się na przekór. - Zmieniłaś się. - dodała, zastanawiając się nad tym jakim wybuchowym kłębkiem nerwów była kiedyś. Była ciekawa co się z nią stało. - Dojrzałaś i zmądrzałaś, jak mniemam.

- Jakbym kiedykolwiek była głupia. - oburzała się teatralnie, zakładając ręce na piersi. Oddała niewielki uśmiech, który wysłała jej Mika. Była jej rodziną, mimo wszystko.

Chwilę mierzyły się spojrzeniami i wymieniały uśmiechami. Wspomnienia dawnych czasów nadal w nich siedziały, żywe jak one teraz. Ciężko więc było je w sobie zdusić.

- Chcę jeszcze tylko poprosić cię o coś ważnego. - Mika zmieniła nagle ton. - Mój dziadek...

- Słyszałam. - przerwała jej niemal od razu. Widziała jak ciężko jej o tym mówić. Dziadek od zawsze był dla Miki najważniejszą osobą. Łączyła ich krew i coś ponad to - miłość, której Mika nie zaznała od wielu. - Jeśli chcesz zaprosić mnie na pogrzeb to chętnie przyjdę. Razem z resztą oczywiście. Okażemy ci potrzebne wsparcie. - ukłoniła się przed nią lekko.

Mika odetchnęła. Poczuła błogą ulgę. Sposób w jaki obchodziła się z nią Denra przypominał jej ją samą sprzed lat. Najwidoczniej rolę teraz się odwróciły i to Mika potrzebowała takiego wsparcia jak jej przyjaciółka w przeszłości. 

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz