Rozdział 138.

95 22 1
                                    

          Była pierwsza w nocy. Zasypiała przy biurku, odrabiając pracę domową z matematyki. Liczby latały jej przed oczami i nie mogła już się skupić.

Przeżyła to cholerne spotkanie z Sir Nighteye'm. Udało się jej przekonać bohatera, że nie była wrogiem. Wiarygodności jej słowom dodały oczywiście podpisy Przewodniczącej Komisji. Szczegół, że były fałszywe. Nie było mowy, że ktokolwiek poznałby się na jej kłamstwach. Nawet gdyby bohater chciał skonfrontować te informacje z członkami zarządu, cieszyliby się, że Mika sama się im podłożyła. Nie wydaliby jej.

Oddała tego dnia kurtkę Kai'a. Nie była pewna z jakiego powodu i co ją do tego podkusiło. Ale zostawiła ją wywieszoną na bramie i napisała mu wiadomość. Kai nie odpisał, ale wyświetlił.

Potrzebowała uspokoić swoje nerwy jakimś kontaktem z nim, ale w praktyce jego obecność tylko dodawała jej stresu. Podobnie musiał się czuć Chisaki. Ich drogi powinny na dobre się rozejść, ale Mika nie mogła sobie na to pozwolić.

Była uparta jak osioł. Naprawdę nie potrafiła sobie wyobrazić sytuacji, w której zrezygnowałaby z młodego yakuzy. Co więcej - nie umiała nawet postawić się w sytuacji, gdzie musiałaby wybrać między nim a bohaterstwem. W jej głowie to się nie wykluczało.

Przemawiała przez nią arogancja i pewność siebie. Bała się, że zaprowadzi ją to w krótce do grobu albo gorzej. Kai nie różnił się pod tym względem dużo od niej. Był pełen dumy i zbytecznej zuchwałości.

Mika warknęła, zamykając w złości książkę i sięgając po telefon. Nie było jej potrzeba dobrych ocen, wystarczyły stosownie wysokie.

"Przestaniesz mnie ignorować?" - pytał Shigaraki.

Prawda, całkowicie zlekceważyła jego wiadomości ostatnich dni. Była zajęta a chłopak nie uwzględniał się w jej przyszłych planach. Jednak był na tyle mądry by wiedzieć, że dziewczyna coś knuła. Podejrzewał ją za każdym razem kiedy nie opowiadała mu na pytania albo robiła to wymijająco.

"Odczytałaś, kurwa. Odpisz mi zanim wypierdolę te twoje zielsko przez okno."

Mice nie było trzeba więcej tego typu gróźb.

"No przepraszam. Jestem zajęta."

Shigaraki nie był tym typem osoby, która wolała konwersacje przez telefon niż wiadomości. Wręcz unikał podnoszenia słuchawki kiedy miał do tego okazję. Mika musiała mu jednak nadepnąć na odcisk, bo jej komórka za chwile zaczęła wibrować.

- No co? - wywróciła oczami, obierając.

- Co ty knujesz, młoda? - zapytał od razu. Głos miał chrapliwy jak zwykle, ale pod wpływem złości brzmiał bardziej człowieczo, zwłaszcza kiedy był zniekształcony przez telefon.

- Nic. - mruknęła, wstając z krzesła. - Czemu jesteś taki podejrzliwy? - podeszła do łóżka, kładąc się za chwilę na pościeli.

- Bo wiem od Togi, że zapoznałaś ją i Jin'a ze swoimi przyjaciółmi. - kontynuował, unosząc się na nią. - Jak to w ogóle możliwe nie wiem, zwarzywszy że mieli siedzieć zamknięci w tych podziemiach. Ale pytanie po co? Co knujesz, zdziro?

- Tomura, ja... - zaczęła, milknąc kiedy chłopak warknął jej do słuchawki. - Używam sobie tylko pionków, które mi dałeś, nic więcej. - wytłumaczyła. - Twice jest mi do czegoś potrzebny. Nie ucierpisz na tym, zapewniam cię. - obróciła się na brzuch. - Ale to dla mnie ważne. Proszę cię, nie węsz, bo jeszcze mnie przed kimś wydasz. - sarknęła z prośbą.

- Nie jesteśmy partnerami. - dał jej do zrozumienia. - Przekraczasz granice. Nie będę twoim pieskiem i nie dam sobie założyć obroży jak Overhaul. - wypluł, a w tle mogła usłyszeć jak rzuca czymś o podłogę. Pewnie jakąś pustą puszką.

- Co? - zdziwiła się nastolatka, nadstawiając uszu. - Jest raczej na odwrót. - zaśmiała się szybko. - No weź, Shiggy, nie byłeś nigdy zakochany? - zapytała, z nadzieją że to zmiękczy chłopaka.

- Jesteście kurewsko dziwni. - powiedział, jeszcze bardziej obrzydzonym tonem niż wcześniej. - Ty w szczególności. I nie, nie byłem. Nie mam czasu na takie rzeczy. - dodał pewny siebie.

- Teraz jakoś masz. - odburknęła obrażona. - Widzę jak mi horrendalne rachunki za prąd podskoczyły, bo nie wyłączasz konsoli.

- Spierdalaj. - żachnął się, ale po tonie jego głosu można było usłyszeć, że znacznie się rozluźnij.

Przez chwile trwali w ciszy. Mika słyszała jak po drugiej stronie słuchawki chłopak wygodniej rozsiada się na leżance, bo znajomo zaskrzypiała jej w uszach. Był na balkonie.

- Wiem, że chcesz być jak swój mistrz. - podjęła nagle. - Ale z całym szacunkiem jakiego mi do niego brakuje, to palant. - powiedziała, a cisza po drugiej stronie pozwoliła jej kontynuować. - Śmierdzą mi jego plany na kilometr. Coś mi zwyczajnie nie pasuje. A intuicję mam dobrą.

- Co ty chcesz teraz powiedzieć, bohaterko? - westchnął ciężko, a jego gardło znów zacisnęło się w złości.

- Że rodzina czy nie, nie ufaj mu. - ostrzegła go. - Polegaj na kompanach, Tenko, bo nadstawiali za ciebie karku już nie raz.

- Mistrz też mi pomógł. - dodał cicho.

- Bo ma w tym swój cel. - oświadczyła twardo. - Mam tylko nadzieję, że nie jest tak samolubny jak myślę.

- C-co... - zaciął się, a głos zardzewiał mu w pół słowa. - Czemu to imię? Skąd o nim w ogóle wiesz? - zapytał, kiedy dotarło do niego jak Mika się do niego zwróciła.

- Z tego co wiem bohaterowie już je poznali. - wzruszyła ramionami. - Ale wiedziałam wcześniej. Ten lekarz, który cię opatrzył skądś je znał. Nawet nie wiem... - westchnęła. - Kurwa, mam nadzieje, że Kadota żyje. - uświadomiła sobie nagle.

- Za dużo wiesz. - powiedział chłopak, ignorując jej nagły zbolały ton. Każdy kogoś stracił, nie było sensu tego komentować, zwłaszcza że Shigarakiego nie obchodził los obcych mu osób. - Żałuję, że nie zabiłem cię przy pierwszej okazji. 

- Nieprawda. - stanęła szybko w opozycji, a chłopak już jej nie zaprzeczył. - Jestem częścią Ligi. Nie tylko przyjaciółką Dabiego. - mówiła dalej, ale ostre westchnienie Tomury na chwilę wyprowadziło ją z rytmu.

- Rzucasz obietnicami bez pokrycia. - warknął na nią.

- Bo nie mam jak ci udowodnić, że się z wami liczę. - kontynuowała. - Jesteście bezpieczni. A na siłę nie chcę, żebyście pakowali się w kłopoty. Udowodnię swoją lojalność, kiedy przyjdzie pora. Kiedy będziecie mnie potrzebować. - brzmiała poważnie, pewnie dlatego Shigaraki zdecydował się jej wysłuchać do końca. - Tak jak obiecałam Kai'owi, że się odwdzięczę, tak obiecuję tobie, że na mojej warcie nie stanie ci się krzywda. - zniżyła ton, brzmiąc tak śmiertelnie poważnie, mimo to chłopak zaśmiał się pod koniec.

- Bohaterstwo masz we krwi. - zdecydował się powiedzieć.

- Tak słyszałam, chociaż ciężko mi w to uwierzyć. - wyrównała uśmiech.

- Jak to jest, że tak cię ciągnie do pomagania innym, ale nie możesz sobie odmówić towarzystwa przestępców?

- I get the best of both worlds. - wyszczerzyła się, zaraz zaczynając nucić melodię, na co, ku wielkiemu zaskoczeniu ich obojga, Shigaraki zaśmiał się. Szczerze i spokojnie. Nawet chrypka z jego głosu gdzieś zniknęła. 

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz