Rozdział 163.

35 11 0
                                    

          Haru przełknął ślinę, starając pozbyć się swojej złości. Przynajmniej na razie. Surowe spojrzenie Chisakiego mieszało mu w głowie. Nie wiedział czego tak właściwie chciał Kai i czemu. Obiecywał sobie, że poszedłby za mężczyzna i jego pomysłami gdziekolwiek. Teraz jednak wątpił. Kai stracił dawną iskrę, która była tak znajoma dla Haru.

Overhaula już nie było.

Mika odwróciła spojrzenie od szarowłosego, słysząc poruszenie za plecami. Kai wstał z krzesła, podchodząc do nich obojga. Mika pozwoliła mężczyźnie położyć dłoń na jej ramieniu, utrzymując jej upór w miejscu. Tak bardzo jak nie spodobał się jej ten gest, w oczach Haru widziała tylko większą burzę.

Kai naprawdę pozwalał Mice na zbyt wiele. I ten subtelny dotyk był tego dowodem.

Gdyby nie dzwonek do drzwi, najpewniej byłby skłonny zwrócić na to uwagę. Powstrzymały go jednak kroki i wesołe śmiechy na korytarzu oraz chwilowa panika na twarzy Miki. Ten fakt nastolatka pominęła w rozmowie, a Haru spodziewał się, że Kai nie miał pojęcia o tym kto za chwile wyłoni się zza ściany.

- Siadaj. - poleciła mu naprędce, chwytając mężczyznę za ramię i usadzając siłą na krześle.

Kai w dezorientacji spojrzał na Haru, widząc nikły uśmiech na jego twarzy. Nie rozumiał co sprawiło, że nagle zmienił swoje nastawienie.

- Zostań. - dodała jeszcze, zwracając się do niego jak do psa. Ale panika w jej oczach nie pozwoliła mu unosić się z tego powodu. Wystarczyło, że podniosło mu się tętno, nie wiedząc czego miał się spodziewać.

Mika niemal zasłoniła go swoim ciałem, kiedy do salonu weszły nowe osoby. Śmiechy, zadowolone chichoty i stukot obcasów uderzył mu do głowy.

- Ależ jesteście dziś rozbiegani. - zaśmiała się obca kobieta, spoglądając na dzieciaki, które ze sobą przyprowadziła. Odgarnęła swoje długie karmelowe włosy z twarzy, zwracając się do Miki i witając z nią ochoczo. - Kole chodź tutaj. - zawołała zaraz do synka, nieco zmienionym tonem.

- Mamo! - oburzył się chłopak, gotowy pobiec za Arią w stronę usypiska pluszaków. Tupnął nogą, odwracając się do rodzicielki i patrząc jak nieugięta przywoływała go palcem.

Aria nie odezwała się słowem, odwracając się do Miki i spoglądając na nią w zastanowieniu. Dziewczynka szybko zrozumiała nagłą powagę na twarzy pani Kamero, więc wyprostowała się dumnie.

Zwróciła swoje kroki z powrotem do drzwi wejściowych. Razem z Kole podeszli do jego matki i Eri, która w zakłopotaniu stała przy starszej. Aria obiecała, że ugości w ich domu dziewczynkę, więc musiała postarać się, żeby ta poczuła się tu jak w domu.

- Chodź, Eri, muszę pokazać ci moje pluszaki. - zawołała wesoło, chwytając ją za rękę.

Kątem oka widziała poruszenie za plecami Miki i jak mięśnie nastolatki napięły się niekontrolowanie. Cisza towarzyszyła im kiedy przebiegały przez salon i Aria była pewna, że zdrętwiała ręka jej koleżanki była tego skutkiem.

- Dziękuję, że wzięłaś je na spacer. - uśmiechnęła się Mika w podzięce. Pani Kamero machnęła jedynie dłonią, przytulając do swojego torsu synka. Kole miał niezadowoloną minę i Mika mogła się spodziewać, że nie dzieciaki zdążyły między sobą ustalić już wcześniej plan na resztę dnia by dorośli obracali go w niwecz.

- To sama przyjemność. - zapewniła ją z zapałem. - Dzieciaki zażyczyły sobie następnym razem wyjście na basen. Plac zabaw przestał być atrakcją. - zaśmiała się dźwięcznie.

- A wiesz, gdzie jest najlepszy aquapark na świecie, Kole? - Mika przykucnęła, zwracając się do dzieciaka. Obrażony założył ręce na piersi, ale nastawił jedno ucho, żeby wysłuchać dziewczyny. - W Chinach. I koniecznie musimy tam pojechać. Piszesz się na to? - zapytała.

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz