Rozdział 111.

102 20 0
                                    

            Odetchnęła z ulgą, kiedy Aizawa poprosił ją na słowo. Denki powinien podzielić się swoim szczęściem z resztą klasy i zdecydowanie zamierzał to zrobić, bo kiedy odeszli na bok, Mika mogła tylko słyszeć jego podekscytowany głos i syczenie elektryczności uwalniającej się z jego ciała.

- Byłaś zajęta, więc nie chciałem cię zbytnio martwić. - zaczął mężczyzna, przechodząc przez drzwi. Lepiej było odbyć tę rozmowę w spokoju. - Ale chciałem spytać o Camie Utsushimi.

- Co z nią? - Mika wydawała się niewzruszona, siadając na schodach. Aizawa w krótce potem do niej dołączył.

- Długo się znacie? - pytanie było tak niejasne, że Mika wyczuła w nim groźbę. Podejrzewał ją o spiskowanie, że otwarcie nie mówił o tym, że pod nastolatkę podszyła się członkini Ligi Złoczyńców?

- Nie. Od egzaminu. - przyznała - Albo raczej nie. - zaśmiała się od razu. - W końcu to nie była Camie. - wolała zachować naturalność w tej konwersacji. W końcu Koh niezwłocznie powiedział jej o zaginięciu swojej koleżanki, kiedy wyszło to na jaw. Nie mogła udawać głupiej. - Słyszałam już, że dziewczyna ma dziury w pamięci i na egzaminie tak naprawdę jej nie było. - westchnęła. - Rozumiem, że wygląda to dziwnie, bo pewnie ktoś już napomknął o tym, że się z nią tuliłam i razem płakałyśmy. Naprawdę widzę jak to wygląda. Rozumiem... - odetchnęła ciężko.

- Wiedziałaś, że to Toga Himiko? - jego pytanie było tak niepewne, że Mika uznała je bardziej za stwierdzenie.

- Co mam ci na to odpowiedzieć? - spojrzała na niego z ciężkim sercem. Wydawało się, że nie dałaby rady teraz go okłamać. On już wiedział swoje. - Nie wiedziałam. - przyznała i postarała się by zabrzmiało to szczerze. - Ale podejrzewałam. - pokiwała mu głową, zagryzając policzek od środka. Chyba liczył na taką odpowiedź, bo w jego oczach nie wiedziała cienia zdziwienia.

- Dlaczego tego nie zgłosiłaś? - jego surowy ton obił się jej w uszach.

Nie mogła odpowiedzieć na to pytanie. Nie była w stanie, bo zdawało się jej, że Aizawa nie uwierzy teraz w jej kłamstwa, a gdyby odważyła się skłamać, tylko pogorszyłoby sprawę.

- Powiedz prawdę o tym co działo się kiedy zostałaś porwana. - dodał po chwili, bo widział, że dziewczyna tylko zaciska usta, nie chcąc nic powiedzieć. - Twoje zeznania może i były wiarygodne, ale ja ci nie wierzę.

- Więc w co wierzysz? - szepnęła, spuszczając głowę. - Że jestem zdrajczynią, złoczyńcą?- zgadywała, milknąc coraz bardziej z każdym wypowiadanym słowem.

Uzyskała zaufanie Aizawy, żeby tracić je tak szybko. Kiedy tylko dotarła do niego wieść o sprawie Camie, po przepytaniu uczniów i zebraniu zeznań, pewnie całkowicie w nią zwątpił. Starała się temu nie dziwić, zwłaszcza że Mika od pewnego czasu należała do Ligii. Aizawa miał dobre, spostrzegawcze oko, które słusznie kierowało winę na jego uczennice.

- Piliśmy, gadaliśmy. - kontynuowała, odpowiadając na jego pytanie. - Shigaraki zaproponował mi dołączenie do Ligi, z racji że popsułam jego plany z Bakugo. I tyle, nic więcej. Większość czasu i tak spędziłam w celi, nieprzytomna albo półprzytomna.

- Zgodziłaś się-

- Nie. - przerwała mu ostro, bo ton mężczyzny zdawał się być pewny siebie. - Nie zgodziłam się, do cholery. - oburzyła się. - Nie zgodziłam. - dodała lżej niż poprzednio. - Nie jestem zdrajczynią. Nie jestem złoczyńcą, Aizawa. - mówiła z przekonaniem, ale mężczyzna i tak pozostawał wobec niej nieufny. - Naprawdę. - naciskała. - Przepraszam, że dogaduję się z przestępcami. Co mam ci powiedzieć? Nie jestem do nich wrogo nastawiona. Są dla mnie ludźmi i- - zacięła się, spoglądając w jego oczy. Unosiła się niepotrzebnie, bo ta rozmowa nie powinna doprowadzać ich do sprzeczki. - Liczyłam, że ktoś też tak na nich spojrzy. - dokończyła, wzrok znów wbijając w ziemię. - Nie zrozum mnie źle. Nie usprawiedliwiam niczyich zbrodni. Nadal nawet nie potrafię przekonać się, że moje czyny były... - spojrzała na swoją rękę, czując jakby ciepła krew rozpływała się jej między palcami. - Wierzę w resocjalizację i wybaczenie. Nie zmienię tego, po prostu nie mogę. Chcę dać innym to co... - uniosła spojrzenie, wiedząc że mężczyzna wpatrywał się w nią z uwagą odkąd tylko zaczęła mówić. - Co wy daliście mi. - uśmiechnęła się, ale było to tak bolesne, że utrzymała mimikę tylko przez ułamek sekundy. - Rozumiem, że nie każdego da się uratować. Przez popełnieniem zbrodni i przed zbrodniami. - przyznała z bólem. - Ale chcę spróbować. Naprawdę mi na tym zależy...

Opuściła głowę, chowając ją między nogami. Była gotowa zmienić prawo, poruszyć niebo i zmienię by Dabi mógł wrócić do domu. Ona naprawdę chciała znów widzieć go z rodziną.

- Mika. - po chwili się odezwał. Miał suche gardło i po tonie jego głosu wydawało się jakby powoli przekonywał się do słów Miki. - Czy ty uważasz, że da się ich zmienić? - spytał z powagą, ale i jawną niepewnością w głosie. - To mordercy, są szaleni.

- Nie, nie waż się tak mówić. - uniosła się, czując jak nagle krew się w niej wzburzyła. Mimo to zamiast złości z jej oczu wylały się łzy. Dwie pojedyncze, które szybko otarła, ale jednak nie umknęły uwadze nauczyciela. - Nie pozwolę sobie myśleć, że nie mogę nic zrobić. Wiem, że żeby się zmienić trzeba tego chcieć. Rozumiem... i wiem, jak bardzo ja się staram. - zgrymasiła twarz. - Ale jestem trochę pierdolnięta i uważam, że mogę uratować cały świat. Że mogę przekonać każdego do zmiany. I naprawdę w to wierzę. - powiedziała na wdechu.

Aizawa się nie odezwał. Patrzył na nią w skupieniu, a jego spojrzenie nie różniło się niczym szczególnym. Po swoich słowach zacisnęła mocno usta, myśląc że może powiedziała zbyt dużo albo nie przekonała nauczyciela do prawdziwości tych pojęć.

- Daj mi spróbować. - poprosiła po chwili ciszy. - Daj mi spróbować coś zmienić.

Patrzyli się na siebie jakby toczyli walkę. Mika pojęcia nie miała czy jest w ogóle na hipotetycznej wygranej pozycji. Wzrok Aizawy nic nie mówił, a ta nie chciała przekonywać się tak szybko o tym jaka prawda kryła się za tymi tęczówkami.

- Mika? Panie Aizawa? Dlaczego tu siedzicie? - ich głowy zwróciły się jednocześnie w kierunku Tsu, która zadała im pytanie. Po rozmowach z trzecioklasistami wróciła razem z Ochaco i Kirim do akademika.

- Rozmawialiśmy o stażach. - odezwał się szatyn, podnosząc ze schodów. Mika zrównała się z nim niemal od razu.

- Taa... - przyznała mu niepewnie.

- Oh, no tak! - wyrwał się Kiri. - Ty już zaczęłaś. - dodał z pochwałą w głosie. - My też dostaliśmy szansę. - chłopak uniósł kciuk w górę, już gotowy w emocjach podzielić się z Miką tym wszystkim co wydarzyło się pod jej nieobecność.

- Pogadacie potem. - uprzedził go nauczyciel. - Muszę jeszcze zamienić kilka słów z Miką. - dziewczyny uprzejmie przytaknęły głowami i szybko zniknęły za drzwiami, ciągnąc za sobą kolegę. Mimo powagi sytuacji, oni nie zdawali sobie z tego sprawy i ton Aizawy nie wydał się im nienaturalny.

- Wiesz, że nie kłamie, prawda? - Mika podjęła kolejną próbę przekonania mężczyzny. Nadal była niepewna.

- Nie przekonałem się o tym w całości. - przyznał. - Ale daję ci kredyt zaufania, Mika. - zaskoczył ją lekkością w głosie. Brzmiał jakby mu ulżyło. - Rozumiem twoje powody, są szlachetne. Jednak nie zapominaj o tym jak okrutni potrafią być ludzie. Nie narażaj się dla tych, którzy nie chcą twojej pomocy. Jest masa ludzi, którzy podziękują ci za uratowanie im życia.

- Wiem. - przyznała mu od razu. - Ale mi nie potrzeba podziękowań. - jej mimika złagodniała. - Mam już swój cel i będę do niego dążyć. - powiedziała pewnie, z dozą wzruszenie w głosie.

Aizawa nie czuł się już na siłach na przekonywanie nastolatki jak jej marzenia były niebezpieczne. Wywrócił jedynie oczami, a w tym momencie młodsza przylgnęła do jego klatki piersiowej. Szczelnie opatuliła jego plecy swoimi ramionami i zatrzęsła się ze wzruszenia, jakby uroniła kilka kolejnych łez w jego bluzę.

- Dziękuję. - szepnęła, a materiał jego ubrania nieco zagłuszył to słowo.

Szatyn przełknął ślinę i w niepewności położył rękę na plecach nastolatki. Cokolwiek miało wydarzyć się w przyszłości, już postanowił, że weźmie za to całkowitą odpowiedzialność.

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz