Rozdział 42.

234 28 0
                                    

          Siedziała w gabinecie nauczycielskim, nie zmuszona siłą, żeby się tutaj pojawić tylko dlatego, że tej siły już nie miała. Wszyscy z zebranych, tym razem mniejsze grono niż na przesłuchaniu, składające się z Nezu, Aizawy, Midnight i Present Mica, milczeli, patrząc wszędzie byleby nie na siebie ani na Mikę.

- Za dwie godzinę muszę być w pracy. - odezwała się jako pierwsza Mika, spoglądając na zegarek. - Prosiłabym się streszczać i nie marnować mojego ani waszego czasu. - skinęła głową na Nezu, chcąc oddać mu głos, z racji że był dyrektorem.

- W takim razie, przechodząc od razu do sedna, nalegałabym, reszta rady podobnie, aby jeszcze raz przemyśla pani propozycję odwiedzenia szkolnego psychologa. - Mika kiwnęła głową w zrozumieniu.

- Przemyślałam. Nie. - uśmiechnęła się uprzejmie.

Westchnienie ze strony Aizawy, cisza Present Mica i zasmucony wzrok Midnight - wszystko działało na nią jak płachta na byka. Mimo to nadal starała się być spokojna i całej tej sytuacji nie brać zbyt poważnie.

- Z ręką już dobrze. - sugestywnie uniosła dłoń, pokazując ją reszcie. - Nie ma problemu. - wzruszyła ramionami, oczekując poparcia w swoich słowach. Nie spotkała się jednak z nim.

Kilka słów skierowanych w jej stronę, przeleciało przez nią jakby była niewidzialna. Wiedziała, że otucha i pouczenia zmęczą ją jeszcze bardziej. Miała dość takich rozmów, chociaż w rzeczywistości nie odbyła ich wiele.

Przeciągłe ziewnięcie Miki na chwile uciszyło nauczycieli. Dziewczyna korzystając z okazji ciszy, wtrąciła.

- Może skończmy ten temat na tym zdaniu. - uniosła rękę w stronę Midnight, która jako ostatnia się odezwała. - Nie pójdę dobrowolnie po wsparcie do kogoś kto jest jednym ze źródłem moich problemów, to się wyklucza. - uśmiechnęła się uprzejmie, opuszczając dłoń. - Odnośnie dzisiejszego egzaminu. - zmieniła szybko temat. - Nie daje z siebie wszystko nie dlatego, że jestem leniwa. - spojrzała sugestywnie na Aizawę, doskonale wiedząc o jego podejrzeniach. - Mam brzydki nawyk zabijania swoich oponentów. - uśmiechnęła się gorzko, widząc zmieszanie na twarzach nauczycieli. - Dlatego dziękuję za pokazanie mi innych sposobów. W przyszłości postaram się bardziej, ale nie do momentu kiedy nie będę pewna, że zabicie kogoś nie będzie nawet opcją.

Trzydzieści osiem to ładna liczba, niech taką pozostanie. - pomyślała z goryczą.

Ukradkiem wymieniane spojrzenia między radą i dłuższy brak odzewu irytował Mikę. Z wybawieniem przeszedł jej sygnał jej telefonu i imię Keigo na ekranie. Poczuła monumentalną ulgę. Uniosła spojrzenie na Nezu, bo siedziała naprzeciw niego, a szczur skinął na nią z uśmiechem, pozwalając odebrać telefon.

Dziewczyna opuściła pokój nauczycielski, stojąc za drzwiami, niezbyt zainteresowana tym co teraz dzieje się w środku.

- Hej, ptaszyno. - usłyszała rozweselony głos blondyna, na który od razu odpowiedziała. - Dzisiaj masz ten jeden ze swoich występów, nie? Nic nie pomyliłem? - zapytał skruszony, obawiając się, że może przegapił koncert nastolatki, na który już od dawna obiecał przyjść.

- Ta, zaczynam za dwie godziny, bo Erika zwerbowała mnie do zastąpienia za barem. A koncert zaczyna się o 21. - wyjaśniła, mając cichą nadzieję, że Hawks zjawi się trochę wcześniej. - Tylko jakbyś mógł być trochę dyskretniejszy. - zagryzła wargę. - Mogą się dzisiaj pojawić jakieś szemrane typy. Ostatnio prawie jednego z ich aresztowałeś kiedy sprzedawał narkotyki.

- Bo są nielegalne. - burknął, urażony że Mika zwraca się do niego z taką prośbą.

- Wiesz, takie miejsca przestają być ostoją dla zbłąkanych kurczaków po zmroku. - wywróciła oczami. - Jak chcesz przyjść, to bez swojej odznaki szeryfa. Mówię poważnie. - zaznaczyła, kiedy po drugiej stronie słuchawki Keigo już chciał się odezwać. - Wyjaśnię ci coś. Ten klub to kiedyś było siedlisko mafii, handlarzy narkotyków i jeszcze gorszych ludzi. Po zmianie właściciela to się zmieniło, ale nadal pojawiają się tam nieciekawi ludzie. I niech tak zostanie. - zrobiła przerwę, ciekawa co Keigo ma do powiedzenia, ale chłopak jedynie mruknął coś niewyraźnie, niezadowolony ze słów przyjaciółki. - Nie można się pchać w środek ekosystemu, którego nie jest się częścią i eliminować tych najsilniejszych. Bo wtedy płotki się pogubią i wejdą nam na głowę. - dodała jeszcze, oczami wyobraźni wspominając Arenę.

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz