W nerwach spoglądała na zegarek. Asura dwa razy przejechała na czerwonym, ale Mika i tak miała okropne wrażenie, że nie zdążą. Gdyby nie okropny stan Denry, kazałaby dziewczynie przenieść je do szpitala, nie chcąc tracić czasu. Nie chciała jednak już bardziej ryzykować jej zdrowiem.
- Nie zamartwiaj się tak. - mruknęła Asura, skręcając na parking szpitala. - Koniec końców wszystko się przecież udało. - uśmiechnęła się do niej czule.
- Ta. - bąknęła pusto, odpinając pas. Miała wrażenie jakby ich starania jeszcze nie dobiegły końca. Na karku czuła mokre oddechy losu, który nie dawał jej spać nocami.
Wyszła z samochodu, w lusterku widząc pokrzepiający uśmiech Asury. Aria z Denrą miały szczęście, że trafiły na tę kobietę. Mimo, że nigdy nie była w stanie zastąpić im matki, była dobra. Nadawała się do roli jaką obrała.
Mika weszła do szpitala, w międzyczasie dzwoniąc dwa razy do Aizawy, ale ten nie odebrał. Kiedy tylko jej kopia powiadomiła ją, że All Might opuścił zajęcia i w pośpiechu wyszedł z klasy, podskoczyło jej tętno, mimo że wiedziała, że nikomu z jej bliskich nie zagrażała śmierć.
Nie licząc Nighteye'a. Ale w końcu on był dla niej nikim.
Mimo to nie chciała ryzykować jego śmiercią. Pozostawiłoby to dziwny niesmak na językach każdego. Mirio wystarczająco negatywnie na nią patrzył po ostatnich wydarzeniach. Do tego wszystkiego śmierć jego mentora przelałaby szalę goryczy.
Odetchnęła ciężko, patrząc w stronę All Mighta, który w panice nagabywał recepcjonistkę. Mogła się domyślić, że go dogoni. Dom Asury był bliżej szpitala niż szkoła.
Mężczyzna wkrótce ruszył biegiem w stronę korytarza, a Mika szybszym krokiem za nim. Wszedł do windy zanim ją dostrzegł. Mika była pełna sprzecznych emocji kiedy kładła rękę na zamykających się drzwiach. Sir był jego przyjacielem. Świadomość tego sprawiała, że czuła się tylko gorzej.
- Mi-mika?! - krzyknął zaskoczony, patrząc na nią dokładnie tak jak mogła się tego spodziewać. Wiedziała, że nie powinno jej tu być. - Jak ty-
- Ktoś mnie podwiózł. - mruknęła pod nosem, wchodząc do windy. - Przepraszam, wiem, że nie powinnam opuszczać szkoły. - przyznała skruszona, obracając się do niego plecami. - Ale musiałam... - dodała cicho, niepewna czy mężczyzna w ogóle ją usłyszał.
Toshinori był barwną osobą. Nie pokazywał swoich emocji po cichu. Był raczej szybki do dzielenia się nimi. Teraz jednak Mika z ledwością mogła usłyszeć jego oddech.
Winda stanęła na odpowiednim piętrze i oboje ją opuścili. Mika pozwoliła wyminąć się mężczyźnie, zawieszając wzrok na podświetlających się cyferkach, kiedy dźwig znowu ruszył. Wszystko byleby uniknąć patrzenia na poważną minę bohatera. To spojrzenie jej ciążyło.
Spojrzała na swoje ręce, gubiąc oddech. Atmosfera odbierała jej resztki opanowania. Miała silne poczucie, że po tym co się stało, nie powinno jej tutaj być. Na pewno nie wśród bohaterów.
Mechaniczny dźwięk windy pogonił ją do przodu. Ktokolwiek nią jechał, wolała uniknąć konfrontacji. Starczyło jej, że musiała wejść do pokoju pełnego ludzi, każdy ubolewający nad losem Nighteye'a.
All Might nie zamknął za sobą drzwi, co oszczędziło jej stresu, bo ledwo mogła zgiąć palce, tak okropnie się czuła.
Kiedy weszła do środka, pierwszym co usłyszała był wzburzony krzyk Bumble Girl.
- Czy ty możesz przestać? - warknęła oburzona, patrząc na dziewczynę. Ta zakryła usta zawstydzona, patrząc po reszcie tu obecnych. Nie mieli zbyt szczęśliwych min, ale Mika nie mogła się im dziwić. W końcu Nighteye umierał.
Toshinori nie zwracał na nią uwagi kiedy przechodziła przez pokój. Patrzył na swojego przyjaciela przez szybę, z nadzieją że będzie mógł pogadać z nich chociaż raz. Mice zbierało się na wymioty kiedy na to patrzyła. Umysł sam nasuwał jaj twarz jej dziadka, o której wolałaby zapomnieć.
Ucieczka od problemów była prostsza niż stawienie im czoła.
Zagryzła wargę, przymykając oczy, czując jak się jej szkliły. Odwróciła wzrok od łóżka, akurat w momencie kiedy do sali wchodził Aizawa i Izuku. Supeł w gardle dziewczyny tylko się zacieśnił, kiedy wzrok bohatera na nią padł.
Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, Mika już pokonała dzielącą ich odległość. Zignorowała swojego kolegę i w przejęciu podeszła do nauczyciela.
- Nic ci nie jest? Jesteś ranny? - zapytała z przejęciem, chwytając go za poliki i oglądając w trwodze.
- Ta. - odmruknął jej, odsuwając głowę od jej rąk, czując na sobie spojrzenia wszystkich - Co tu robisz?
- All Might mnie przywiózł. - odpowiedziała szybko. - Ja- przepraszam. Na pewno wszystko dobrze? - Aizawa kiwnął jej głową, patrząc powoli na All Mighta. Ciężko przychodziło mu wyczytanie czegokolwiek z jego twarzy.
- Dostałem tylko dziesięć szwów. - chciał ją tym uspokoić, ale odniosło to odwrotny skutek. - Mika. - uciszył ją, kiedy rzuciła się w wir pytań. - Nic mi nie jest. - powiedział pewnie, chwytając ją za nadgarstki, kiedy znów chciała chwycić go za poliki. - W przeciwieństwie do niektórych. - powiedział cicho, sugestywnie patrząc na All Mighta, który na nowo odwracał do nich wzrok.
Mika pokiwała głową na boki. Przełknęła ślinę i na powrót spojrzała na Aizawę.
- Mogę pomóc. - powiedziała pewnie, ale wyraz jej twarzy był tak nieodpowiedny do jej słów, że Aizawa musiał się do niej odsunąć. Spojrzeć na dziewczynę z innego kąta.
- Niby jak-
- Byłam spotkać się z Kai'em. - wypaliła, pewna że w końcu i tak musiała to powiedzieć.
Aizawa spojrzał na nią w szoku, a za plecami usłyszała ponowny krzyk Bumble Girl. Izuku wcale na nią nie patrzył, za co była wdzięczna. Chociaż nie zmieniało to faktu, że czuła tę napiętą atmosfera między nimi.
- Co? - Aizawa spochmurniał. - Kiedy? Po co? - Mika westchnęła, odwracając do niego wzrok, ale kiedy padł na lekarzy i bohaterów, szybko wróciła do swojego nauczyciela.
- W poniedziałek. - wypluła z uporem. Aizawa zagryzł szczękę, a Mika doskonale wiedziała co zaraz powie.
- W poniedziałek? - uniósł głos. - W poniedziałek po spotkaniu? W poniedziałek, kiedy wróciłaś zalana w trupa, poparzona i cały dzień nie odbierałaś żadnego z moich telefonów? - Mika przytaknęła, opuszczając głowę w dół, co nijak uspokoiło nauczyciela.
- Sensei. - odezwał się Midoriya. Głosem, którym zwykł upominać Kacchana, kiedy się wkurzał. Ale bezskutecznie.
- Po co? - Aizawa zazgrzytał zębami, ponawiając pytanie.
- Pominę. - burknęła Mika. - Moje prywatne sprawy. - uśmiechnęła się wymuszenie, krzyżując z nim spojrzenia. Niepotrzebnie dolewała oliwy do ognia. - Ale Kai pomagał mi z moją indywidualnością. - przypomniała. - I to nie jest żaden rozkład ani naprawa. - przyznała, zagryzając wargę. Aizawa wcale nie wyglądał na spokojniejszego. - Tylko coś w rodzaju kopii. Mogę odwzorować znajome mi indywidualności. - przyznała na jednym wdechu. - Nie muszę mieć z nimi żadnego kontaktu. Wystarczy, że wiem o istnieniu danego daru.
- Czyli możesz pomóc Sir'owi. - wypalił Midoriya, a jego oczy zaświeciły się nadzieją.
- W torii. - przyznała, patrząc na niego niepewnie.
- Robisz sobie krzywdę, kiedy zmieniasz indywidualności. - powiedział na głos Aizawa, zaciskając z emocji szczękę. Pokręcił głową niezadowolony. Wydawało mu się nieodpowiednie prosić Mikę o ryzykowanie zdrowia by ratować kogoś innego.
Spojrzał na nią ze zmarszczonymi brwiami. Nastolatka widziała po jego oczach jak bardzo się martwił. Mimo że oboje doskonale zdawali sobie sprawę, że nauczyciel powinien być teraz zły, a jego wzrok karcący.
- Hej. - odparła Mika radośnie, rozkładając ręce. - Zapewniam, że co jak co, ale z indywidualnością Kai'a jestem zaznajomiona. - dodała, pokazując kły. Aizawa nie wiedział, czy zdawała sobie sprawę jak źle to brzmiało.
CZYTASZ
𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)
FanfictionLosy dziewczyny, która balansuje na granicy kryminału, ale uczęszcza do szkoły dla bohaterów, jednym z nich chcąc zostać w przyszłości. Overhaul x OC, ale na przyjacielskich stosunkach. Inne shipy: Hawks x Dabi Kirishima x Bakugo Denki x J...