Rozdział 47.

230 26 1
                                    

          Słońce chyliło się ku zachodowi. Katsuki i Kirishima szli deptakiem w stronę domu Miki. Chociaż Bakugo i tam nie chciał się zaciągać, tak jak na basen, czerwonowłosemu ciężko było odmawiać.

Spojrzał na jego profil. W tym świetle wyglądał jakby błyszczał. Blondyna denerwowało to uczucie na dnie żołądka, które czasem czuł kiedy spoglądał na Kirishimę.

- O! Czy to nie Mika?! - zapytał ucieszony Kiri, pokazując palcem na nastolatkę, która akurat wchodziła po schodach. Pociągnął Bakugo za ramię, biegnąc w kierunku brunetki.

Spotkali się przy drzwiach, kiedy dziewczyna przekręcała klucz. Jej spanikowany wzrok padł na dwójkę. Przez chwile nic nie mogła powiedzieć.

Kiri odezwał się jako pierwszy, witając się i zaczynając opowiadać o dniu na basenie. Przerwał mu Bakugo, który odepchnął chłopaka i w dwóch krokach znalazł się przy Mice, ciągnąć ją za kołnierz korzyli.

- Co to, do kurwy nędzy? - wkurzył się, spoglądając na krwawy ślad na jej szyi. Był w kształcie ręki i zdawało się, że przypomina oparzenie. Dopiero po chwili kiedy oboje się temu przyjrzeli, zrozumieli że rana wygląda podobnie do tej, której nabawił się pan Aizawa.

Mika wyswobodziła się z uścisku Katsukiego, odpychając go gwałtownie do tyłu.

- Upadłam. - powiedziała ze zmarszczonymi brwiami, dobrze wiedząc, że nie brzmi to wiarygodnie. Ale oni i tak już wiedzieli, przynajmniej Bakugo. Chciała im tylko pokazać, że nie mają się wtrącać.

Ale chłopcy nie mogli na to pozwolić. Wtargnęli do domu zaraz za dziewczyną. Bakugo zaczął się awanturować, oczekując wyjaśnień od brunetki. Kiri próbował go uspokoić, dobrze wiedząc, że krzykami pewnie do niczego jej nie przekonają. Stawała się wtedy tylko tak agresywna, jak Katsuki.

- Tylko na siebie wpadliśmy, co za problem, Jezu?! - wyrzuciła w końcu ręce do góry, upuszczając przy okazji bandaż, który rozwinął się na podłodze. - Czasem tak bywa, że ludzie na siebie wpadają. - dodała jeszcze, schylając po bandaż. Nastolatkowie umilkli na chwilę.

- Zabiję gnoja! - ponownie odpalił się Bakugo.

Mika tylko westchnęła, decydując się zignorować chłopaka. Wróciła do opatrywania rany. Środek dezynfekujący, który znalazł się w jej dłoni pozostał tam o chwilę za długo, bo zastanawiała się czy nie stchórzyć i zostawić wszystkiego jak jest, żeby zaczęło się babrać.

- Mika, daj, ja to zrobię. - zaproponował Kirishima, w końcu względnie uspokajając Bakugo.

Dziewczyna rzuciła mu jedynie szybkie spojrzenie, po czym wylała sobie płyn na otwartą ranę. Oczywiście, że nie powinna tego robić, ale perspektywa tego, że ktoś miałby jej pomóc, oburzyła ją i musiała się na czymś wyżyć. Padało na nią samą.

          Siedzieli w ciszy. Mika zajmowała się sobą, przeglądając internet, tracąc czas na reddicie, a chłopcy w skupieniu się jej przyglądali, analizując sprawę. Szło im to kiepsko, jeśli Mika miałaby dodawać coś od siebie.

- Aizawa chciał cię widzieć. Na basenie pytał czemu cię nie ma. - burknął Katsuki, odwracając wzrok do okna balkonowego.

- Wiem, ignoruję jego telefony. - przyznała, nie podnosząc wzroku z ekranu. Starała się skupić i doczytać do końca artykuł, ale myśli rozlewające się po jej głowie strasznie to utrudniały.

- Mh. - Kiri zwrócił na siebie uwagę. - Może to coś ważnego.

- Tego się obawiam, bo nie daje mi spokoju. - westchnęła zmęczona, odkładając komórkę na blat stołu. Rozciągnęła spięte ramiona, mrucząc głośno.

- Musimy powiedzieć o tym nauczycielom i policji. - szybko dodał Kiri, póki rozmowa była rozpoczęta. Tak należało zrobić - zgłosić to gdzieś.

- Mowy nie ma. - ton Miki był spokojny. - To nie wasza sprawa. - zatrzymała się ze zdaniem na końcu języka, rozważając czy powinna to mówić. Ale nastolatkowie nadal nie wyglądali na przekonanych. - Jeśli nie chcecie, żebym miała kłopoty, to się zamknijcie.

- Ale czemu miałabyś mieć kłopoty? - zdziwił się czerwonowłosy. Bakugo posłał Mice przenikliwe spojrzenie, a dziewczyna westchnęła przeciągle.

- Bo. - zaczęła, zaciskając usta. - Bo... pewnie pomyśleliby, że... mogłabym... mieć coś wspólnego z Ligą. - powiedziała ostrożnie, unosząc spojrzenie na siedzących przed nią nastolatków.

- Co do kurwy? - prychnął Kacchan.

- Czemu? - zapytał w tym samym momencie zmartwiony Kiri.

- Dajcie spokój. - Mika położyła się na fotelu. - Nie jestem jak wy, okej? I nie chodzi o to, że jestem nieobdarzona. Ja po prostu... - przerwała, bo głos się jej załamał. Zmartwiony wzrok  Kiriego i dziwny błysk w tęczówkach Bakugo ją irytował. - Robiłam złe rzeczy, więc to oczywiste, że posądzą mnie o spiskowanie. Nie jestem materiałem na bohaterkę.

- Mika, no weź. - zaoponował czerwonowłosy. - To na pewnie nic strasznego. Nikt tak nie pomyśli-

- Zabiłam kogoś. - przerwała mu, bo współczucie względem jej osoby pozostawiało gorzki smak na języku. Nie zasłużyła sobie na takie słowa. - Źle się wyraziłam. - dodała szybko, bo miny chłopaków, a przede wszystkim Kiriego zrzedły. Prychnęła na własne myśli i powiedziała jeszcze. - Nie zabiłam jednej osoby, tylko kilka- - urywała szybko, myśląc że to za dużo informacji jak na jedną rozmowę.

Przedłużająca cisza sprawiła, że chciało się jej śmiać, ale powstrzymała ten odruch, nie chcąc, żeby nastolatkowie pomyśleli sobie, że tylko żartowała. To było okropne uczucie, ale w pewnym sensie się jej podobało. Patrzenie jak ich mimika zmienia się w niedowierzanie, ból i współczucie, którego nawet nie powinno tam być.

- Wypierdalajcie z mojego domu, zanim was wyrzucę. - odezwała się naprędce, widząc jak Kiri szuka w panice jakiegoś wyjaśnienia i w jej oczach i Kacchana. Wzięła do ręki telefon, udając że wcale nie obchodzi jej teraz to co dzieje się dookoła.

- Mika, co ty pierdolisz? - Kacchan przysunął się do przodu, opierając łokcie na kolanach. Jego głos był spokojniejszy niż zwykle.  - Niby jak? Dlaczego? - prychnął zirytowany.

- Czy wyglądam jakbym chciała to wspominać? Było minęło. Albo właśnie nie. I to jest problem. Nie da się o tym tam po prostu zapomnieć.

- To nie ważne! - wypalił Kiri, niemal podnosząc się z siedzenia. - Przecież jesteś teraz w szkole dla bohaterów. Będziesz bohaterką, tak? Nie ważne co było kiedyś. - mówił jak najęty, przeszywając ją swoimi szczenięcymi oczami. Były takie pełne nadziei, że Mika nie miała teraz serca mówić mu, że to nie wchodziło w grę. Nie była nawet pewna czy da radę ukończyć pierwszy rok.

...

Wracam po przerwie, w czasie której opierdalałam się i w sumie nie zrobiłam za dużo odnośnie tego opowiadania. Dodatkowo w moje ręce wpadły jeszcze trzy nieskończone fanfiki, których znajoma nie zamierza kontynuować, a mi trochę żal zostawić je tak jak są. Więc gdyby ktoś był zainteresowany uniwersum Ataku Tytanów lub Awatarem: Legandą Aanga, to zapraszam na profil NegroHamster. 

Odnośnie mojej pracy - nie jestem pewna jak będzie wyglądała częstotliwość publikacji rozdziałów do końca roku szkolnego z wiadomych przyczyn obowiązku zapierdalania z materiałem, ale! postaram się wstawiać coś przynajmniej raz w tygodniu. 

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz