Rozdział 68.

165 25 0
                                    

          Mika siedziała na przednim siedzeniu auta Aizawy jak na szpilkach. Ren został w domu. Bez opieki. Bez jedzenia. Bez rozrywek. Denerwowała ją cała ta sytuacja i cisza ze strony nauczyciela. Oboje czuli się niekomfortowo. Mika wiedziała, że jest teraz w kiepskim stanie, że nic nie ukryje przed nauczycielem, więc nawet nie próbowała. Aizawa widział, że coś jest na rzeczy, ale znając niecne sprawki Miki - nawet nie pytał. Wolał pozostać w niewiedzy.

- Możesz zostawić walizkę i iść do reszty. - zaczął Aizawa, parkując na wyznaczonym dla niego miejscu.

- Nie. - zaprzeczyła do razu dziewczyna. - Nie czuję się dobrze, wiesz o tym. - westchnęła ociężale. - Lepiej żeby ta zgraja rozszalałych bachorów mi się na oczy przez tydzień nie pokazywała.

- Jak uważasz.

Aizawa się nie kłócił. Zatrzasnął za sobą drzwi, obszedł auto i wyjął z bagażnika walizkę. Czuł na sobie wzrok Miki wpatrzony na niego w lusterku samochodu. Ignorował ją jednak skutecznie, bo widział wyraźne błyski złości w jej tęczówkach. Nie wydawało mu się.

Zostawił ją na parkingu z kluczami w stacyjce, modląc się żeby nie odjechała tak po prostu. Uważał, że powinna nauczyć się panować nad swoimi emocjami i ich wpływem na indywidualność. Sama. Mimo lat maskowania teraz musiała włożyć w to jeszcze więcej energii.

Mika westchnęła, odwodząc wzrokiem od oddalającego się mężczyzny. Skrzyżowała spojrzenie ze sobą, od razu czując na karku ciarki. Mimo wszystko fascynował ją kolor i błysk jaki dawały jej tęczówki. Była ciekawa własnej indywidualności. Teraz była już jej i w pierwszym kroku należało się z tym pogodzić.

Zamknęła oczy na dwie sekundy, biorąc głęboki wdech. Nie chciała już nikomu zrobić krzywdy. Nie mogła sobie na to pozwolić.

          Dormitoria nauczycieli mieściły się blisko tych, w których obecnie byli zakwaterowani uczniowie. Nie łatwo więc było przejść niepostrzeżenie przez cały kampus. Mika modliła się tylko, żeby nie spotkać nikogo ze swojej klasy.

- Mika-mika! - wzdrygnęła się, gotowa do ucieczki. Głos należał do Hado, która, mimo że nie należała do jej klasy, była jedną z najgadatliwszych osób jakie Mika poznała. Wolała w miarę możliwości unikać rozmów z nastolatką. Póki co brzmiało to najbezpieczniej.

- Cześć. - odwzajemniła uśmiech i delikatnego przytulasa. Nie musiała dodawać nic więcej, bo całą konwersację, w tym przypadku monolog, poprowadziła fioletowowłosa.

- Oh, a dormitorium 1A nie jest w drugą stronę? - zapytała zgubiona z tropu, przerywając w pół swoją myśl.

- Jest. - odparła tylko Mika, szybko zamykając temat. Po minie nastolatki było widać, że nie chce teraz zbytnio rozmawiać.

Dziewczyny długo nie widziały się osobiście. Wymuszona gadka na temat porwania i słowa współczucia irytowały Mikę. Mimo że doskonale wiedziała, że fioletowowłosa jawnie się martwiła. Gdyby mogła na pewno pomogłaby w poszukiwaniach koleżanki. Jej ręce były jednak związane przez prawo.

Mika natomiast czuła się jak jeden wielki problem. Gdyby rozegrała próbę ratowania Kacchana inaczej i nie dałaby się porwać - nic by się nie stało. Uczniowie nie musieli by przeprowadzać się do akademików, dziadek Miki nadal by żył, Aizawa miałby względny spokój i wszystko, ale to wszystko, układało by się lepiej niż teraz.

Dziewczyna westchnęła, cicho przeprosiła koleżankę za swój nieciekawy humor i pożegnała z nią. Hado nie naciskała. Potrafiła zachować się odpowiednio kiedy sytuacja tego wymagała, a wyczuwając tę dziwną aurę wokół Miki, tym bardziej nie chciała jej męczyć.

Zanim Mika zapukała do drzwi mieszkania Aizawy jej telefon zawibrował. Wyjęła go z kieszeni, zirytowana faktem że w ogóle musiała to zrobić. Czuła się tak niekomfortowo w tej sytuacji, że denerwowało ją już wszystko. A bardzo nie chciała teraz dać się ponieść emocjom.

Potrzebuje cię w barze przed północą. - Giran

Mika była zdziwiona, że mężczyzna się do niej odezwał. Nie była też pewna w jakim celu, ale ze względu na ich dawne połączenia, nie mogła odmówić. Giran zawsze wyciągał do niej pomocną dłoń, nawet kiedy nie miała mu jak zapłacić za informacje. Zawdzięczała mu wiele, a jeszcze więcej była dłużna. 

- Wchodzisz czy planujesz spać na korytarzu? - Mika uniosła głowę na nauczyciela, który otwierał przed nią drzwi. Mika miała pustą mimikę. Była zbyt zmęczona, żeby stać było ją na udawanie przed osobami, które doskonale wiedziały jaką naprawdę jest osobą.

Może była idiotką, ale widomość od Girana poprawiła jej humor. Najlepszym sposobem na kłopoty były kolejne kłopoty. Nie ważne w co miała wpakować się dla mężczyzny, zrobi to z przyjemnością. Byleby oderwać się od obecnych problemów.

- Mam występ o północy. Podwieziesz mnie? - zapytała, machając starszemu telefonem przed nosem. Uśmiechnęła się  przy tym krzywo, bo dobrze zdawała sobie sprawę, że jutro zaczynała się szkoła. Powinna być przytomna.

- Niech ci będzie, ale zrób sobie jutro jeszcze wolne. - mruknął, przepuszczając ją w drzwiach i przerywając walkę na spojrzenia.

- Od szkoły? - zapytała dla pewności. - Nie chcę robić sobie zaległości. - westchnęła ciężko, opadając na kanapę. - Chyba, że to przymusowe wolne. - uniosła brew, podążając za czarnowłosym, który właśnie nastawił wodę na herbatę.

- Nie. - zaprzeczył od razu. - Ale w obecnej sytuacji nie chcę, żebyś się przepracowywała. Odpoczywaj ile potrzebujesz.

- Muszę ogarnąć pogrzeb dziadkowi. I powiedzieć o tym mamie... - uświadomiła sobie nagle. Jej głos nabrał dziwnej nutki pod koniec zdania.

- Ja to zrobię. Szkoda twoich nerwów. - zaoferował się.

- Nie. - przerwała mu twardo. - To moja odpowiedzialność. 

- Mika. - Aizawa westchnął, czując niemoc. Przekonanie do czegoś Miki graniczyło z cudem kiedy się upierała. - Herbata czy kawa? - dał za wygraną, nie sądząc ze przekonywanie nastolatki na siłę do czegoś go zaprowadzi.

Mika uniosła brwi, patrząc na wyimaginowany zegarek na swoim nadgarstku. Była piętnasta, ale obraz brunetki z podkrążonymi i opuchniętymi oczami mówił sam przez się. Poza tym miała występ o północy.

- Oczywiście, że kawa. - przewrócił oczami, obracając się na pięcie. - Czarna! - zawołała jeszcze za nim. 

Uwzględnienie zawodowego bohatera w sowich wieczornych planach spotkania z Giranem było nieodpowiedzialne. Ale musiała utrzymywać pozory. Dobrze było szastać na prawo i lewo półprawdami, ponieważ dzięki temu unikała wszelkich konsekwencji w związku ze swoimi zmyślonymi kłamstwami. Wiedziała co robi. 

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz