Siedziała w poczekalni, przed pokojem Eri, z chusteczką wsadzoną do nosa, tamując krew. Aizawa stał nad nią, w skupieniu obserwując nieprzytomną dziewczynkę. Pozwalał niepewności Miki zeżreć nastolatkę do środka.
- Czemu musisz to robić? - zapytał, nawet na nią nie spoglądając. Mika uniosła na niego wzrok, odchylając głowę do tyłu, mimo że czuła że nie powinna, bo krew jeszcze nie przestała jej lecieć.
- Co robię? - zapytała, mimo że gdzieś w głębi doskonale wiedziała co mężczyzna miał na myśli.
- Przekraczasz granice, Mika. Nie możesz- - przełknął slinę. - Nie możesz tak postępować. - uświadomił ją.
- Jak postępować? Ratować ludzi? Narażać się dla niewinnych? - fuknęła oburzona. - Uratowałam Nighteye''a. Gdyby nie ja to już gryzłby piach. Albo wiesz co! - oburzyła się, wstając z krzesła. Miała na sobie buty z wysoką podeszwą, teraz niemal górując wzrostem nad nauczycielem. - Gdyby nie Kai. - poprawiła się. - To tylko jego zasługa.
- Mika. - upomniał ją, zdenerwowany że całą tę sytuację obracała w taki sposób. - Musisz przestać. - poprosił.
- Nie chcę przestawać. - obruszyła się. - Nie chcę. - niemal tupnęła nogą. - Nie wiesz jak bardzo Kai mi pomógł. Nie rozumiesz tego, do cholery. - zmarszczyła brwi, a jej broda zaczęła drżeć. - Nie wiem czy- - zaczęła, opuszczając wzrok na swoje nogi. - Nie wiem co bym zrobiła gdybym nie mogła chodzić. - przyznała cicho. Po jej policzkach pociekło kilka niechcianych łez, ale nie chcąc przyznać się do płaczu, nawet ich nie otarła.
Aizawa zmrużył brwi, z uwagą studiując jej słowa. Może i Kai naprawił jej nogę, może i był pierwszą osobą, która zwróciła na to uwagę. Shota nie mógł temu zaprzeczyć. Ale skoro Mika mogła z taką łatwością skopiować jego indywidualność, wcale nie był jej potrzebny. Nie musiała być temu przestępcy za nic wdzięczna. I chciał jej to jakoś uświadomić.
- Nie dostałaś czasem tej indywidualności przed poznaniem Chisakego? - powiedział pusto. Mika uniosła na niego spojrzenie, wściekłe i niedowierzające, zapominając całkowicie o swojej zapłakanej twarzy.
- Ale z ciebie kutas. - wypluła wściekle. To nie był moment, żeby insynuować bezużyteczność Kai'a w jej życiu. Przecież przed nim płakała.
Aizawa nie wykazał skruchy, nawet kiedy na siebie spojrzeli, a mokre smugi łez były jawnie widoczne w świetle jarzynówek. Mika chciała go uderzyć z braku innych możliwości. Wiedziała jednak, że w stanie w którym teraz była, jej pięść nawet nie dosięgnęłaby Aizawy.
Czuła jakby jej wnętrzności ktoś oblał wrzątkiem. Indywidualność Kai'a była bardziej skomplikowana niż myślała. Podczas jej używania czuła jakby rozrywała ją od środka. A przez Tenko musiała użyć jej dziś drugi raz.
Opadła na krzesło z głośnym westchnieniem. Aizawa po chwili namysłu usiadł obok niej. Nie wiedział jak się zachować, od czego zacząć i jak rozwiązać to w co wpakowała się Mika. A tym bardziej - jak zmusić ją by przestała.
- Nie jestem idiotką. - powiedziała. - Nie wpakowałbym się w kłopoty, z których nie umiem sama wyjść. Powiedziałam. - spojrzała na niego. - Że chcę być bohaterką. I nią zostanę.
- Spotkałaś się z przestępcą. - powiedział butnie, jakby to miało obalić jej oświadczenie.
- Nie. - zaprzeczyła. - Spotkałam się z domniemanym przestępną. - poprawiła go. - Nie spotkają mnie za to żadne konsekwencje. - stwierdziła pewnie. - Chyba że szlaban, co? - prychnęła, unosząc na niego jedną brew. - Bohaterowie mogą mi possać.
- Mika. - upomniał ją wzburzony.
- No co? - fuknęła, wyciągając chusteczki z nosa. Aizawa ograniczył się tylko to głośnego westchnienia.
- Po co tak naprawdę poszłaś spotkać się z Chisakim? - spytał, skupiając jej uwagę. To pytanie nie było czymś czego mogła się spodziewać. Przynajmniej tak mu się zdawało. - Skoro nie jesteś idiotką, - sparafrazował ją. - to nie ryzykowałabyś spotkania tylko dlatego, że się stęskniłaś.
- Przecież nie ryzykowałam. - oburzyła się, gniotąc w dłoni swoją zakrwawioną chusteczkę. Wzrok zwróciła w kierunku podłogi, zastanawiając się. - Chciałam, żeby Kai naprawił wzrok Hikado. - przyznała, sądząc że w rezultacie mogło to wyjść tylko na jej korzyść.
- Że co? - Aizawa poprawił się na siedzeniu, dokładniej przyglądając się Mice. Dziewczyna na jego pytanie wzruszała agresywnie ramionami, ale wyraz jej twarzy pozostawał spokojny.
- Stwierdziłam, że jak go zamkniecie to nie będzie okazji. Nie wiedziałam wtedy o naturze mojej indywidualności. - przyznała łagodnie. - Lepiej dmuchać na zimne.
- Okej, ale... - Aizawa przełknął ślinę. - Nie to miałem na myśli. - uświadomił ją.
- A co? - zapytała głupkowato.
- Dlaczego? - odparł, ale mimika Miki dalej pozostała niewzruszona. Aizawa sadził, że udawała, doskonale zdając sobie sprawę o co pytał. Nie chciała tylko tego tak łatwo przyznać. - Po co miałabyś... to robić? - wydukał.
- No. - zmrużyła brwi w niezrozumieniu. Jej głos był pewny. - Nie mi oceniać na co kto zasłużył, czy coś. - wzruszyła ramionami. Aizawie zdawała się nieprzekonana mówiąc o tym, ale ciągnięcie jej za język wydawało się nieodpowiednie. Nie w tym temacie. Albo może się mylił. - Nie wiem, kurwa. - odparła agresywnie, opuszczając głowę między nogi. - Chciałam to zrobić, więc to zrobiłam, tyle. Powiesz mi nagle, że nie powinnam? - spytała oburzona.
- Nie. - zaprzeczył. Położył jej rękę na głowie w geście wsparcia. - Nie powiem ci, że nie powinnaś.
Mika odetchnęła głośno, przyswajając jego słowa. Sprawa Hikado nie była domknięta tak jakby tego chciała. Wspominanie chłopaka pozostawiało w niej dziwne uczucia.
- Mogę z tobą zostać? - spytała cicho.
- W szpitalu?
- Mhm. - mruknęła. - Nie chcę cię zostawiać samego.
- Mnie? - zaśmiał się. - Umiem o siebie zadbać. - Mika odruchowo zaprzeczyła ruchem głowy. - Jasne, możesz zostać. - zmierzwił jej włosy, ale jego ręka szybko zniknęła z głowy dziewczyny. Wstał z krzesła i na nowo spojrzał na Eri.
Mika powiodła za nim wzrokiem. Przejęcie w spojrzeniu Aizawy dobijało ją bardziej niż była skłonna przyznać.
- Nie przemęczaj się. - poprosiła go, też wstając z krzesła. Aizawa na nią spojrzał, ale nic nie powiedział. - Pójdę po coś do jedzenia. - oznajmiła szybko, zbierając z krzesła obok swój telefon. Była gotowa zmierzyć się z niechęcia Aizawy co do tego pomysłu. Myślała, że będzie miał obiekcje względem puszczania jej gdzieś samej.
- Chcę tapoki. Łagodne. - mruknął jednak bez zastrzeżeń.
Mika mu przytaknęła, zbierając swój telefon do ręki i ruszyła w stronę windy. Aizawa odprowadził ją wzrokiem, od którego uwolniła się dopiero kiedy przekroczyła próg dźwigu.
CZYTASZ
𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)
FanfictionLosy dziewczyny, która balansuje na granicy kryminału, ale uczęszcza do szkoły dla bohaterów, jednym z nich chcąc zostać w przyszłości. Overhaul x OC, ale na przyjacielskich stosunkach. Inne shipy: Hawks x Dabi Kirishima x Bakugo Denki x J...