Rozdział 173.

31 8 1
                                    

          Shigaraki myślał, że Dabi nie był zbyt ekspresyjny i wylewny. Utrzymywał wokół siebie tę aurę tajemniczości, która wpieniała go od samego początku. Zdawał się taki niewzruszony, cokolwiek by się nie działo.

Ale przy Mice, mężczyzna zrzucał maskę. Nie był tego świadkiem wielokrotnie, ale domyślił się jak musiały wyglądać ich rozmowy i spotkania na osobności. Wystarczył mu jeden telefon, który wykonał na jego prośbę.

Był zupełnie inną osobą, zmieniał głos, postawę i mimikę. Prosił i przepraszał, a słowa te z łatwością przechodziły mu przez gardło. Mika droczyła się z nim, drażniąc i butnie starając się zniechęcić go do dalszych starań.

Ale Dabi był cierpliwy. Nie brakowało mu opanowania, co było chyba jedyną cechą jaka łączyła Dabiego, którego znali z tym przed nimi teraz.

- Myszka tylko sobie żartuje. - zapewnił go, unosząc spojrzenie. Shigaraki stał nad nim z założonymi rękami, z góry patrząc na każdy uśmiech na twarzy starszego mężczyzny. - Ale nie obejdzie się bez przeprosin. - dodał mimo wszystko, biorąc do ręki swój telefon, leżący na prowizorycznym stole ze skrzyni.

Po tym jak się rozłączyła musiał postać chwilę w ciszy, zignorować słowa Dabiego. Przez Mikę miał ochotę wydrapać sobie oczy, a spokój przychodził do niego z trudem.

- Za tego chwasta? - spytał w konsternacji. W rozmowie nastolatka nie wspomniała o yakuzie, kładąc nacisk tylko na tę roślinę.

Dabi westchnął, spuszczając wzrok na swoje ręce. Przekładał między nimi telefon dla odstresowania. Toga, Twice i Magne siedzieli naprzeciw niego, wtulając się w siebie jakby zaraz miał skończyć się świat. Bez słowa przysłuchiwali się rozmowie.

- Miał wartość sentymentalną. - oświadczył Dabi z westchnieniem. - A Mika prosi cię tylko o to żebyś wykazał skruchę, że go zniszczyłeś. To nie takie trudne.

- To tylko kawał zielska. - oburzył się, wynosząc rękę w górę. Obrócił się na pięcie i zatrzymał od razu, patrząc po pomieszczeniu, w którym byli. Wolał ukrywać się w obskurnych magazynach niż wrócić do mieszkania nastolatki.

- Szefie, potrzebujemy jej. - wtrącił Spinner, przypominając, że, faktycznie, potrzebowali zdolności Miki.

- Tęsknię za siostrzyczką! - zawyła Toga, a w jej oku zakręciła się łezka. Magne i Twice szybko jej przytaknęli.

Shigaraki zdusił w sobie jęk niezadowolenia. Odwrócił spojrzenie w stronę Compressa, który jako jedyny okupował zdezelowane krzesło. Miał przełożoną jedną nogę przez drugą i nieciekawą minę. Jego kasztanowe włosy były teraz w nieładzie.

Młody szef nie mógł zignorować żadnej opinii swoich ludzi. Zwłaszcza, że wiedział jak ogromną rację mieli. Ale to jak okropnie nie chciał korzyć się przed Miką było niewyobrażalne.

          Pił trzeciego drinka, pozwalając oddać się rozmyślaniom. Skoro Mika jasno zaznaczyła, że do jutra nie życzyła sobie kontaktu, miał czas żeby przetrawić jej jazgotanie. Dabi, siedzący po jego prawej, dotrzymywał mu towarzystwa. Miał w ręce nie szklankę, a butelkę whisky.

Nie odzywał się.

Nie ważne ile razy Shigaraki powiedział coś pod nosem, ile razy spojrzał w kierunku czarnowłosego albo westchnął - Dabi nie odezwał się słowem. Było to tym bardziej wkurzające, bo chłopak kompromitował się, tak jawnie pokazując chęć rozmowy.

- A co z tym bohaterem? - odezwał się w końcu, bardziej sensownie, odkładając swoją pustą szklankę na blat. Dabi niemal wypuścił z rąk swój trunek, w szoku uchylając usta. Jego ekspresja, mimo że trwała sekundę, była tak dziwna, że Shigaraki musiał poważnie zastanowić się nad tym co wyszło wcześniej z jego ust. - No co? - zapytał głupio.

- Czy wy wszyscy-! - zawył do siebie, przerywając zdanie w połowie.

Jego zduszony jęk był pełen skrywanej złości i uporu. Shigaraki wiedział, że coś było na rzeczy, ale mimo swojej zwyczajowej spostrzegawczości, tym razem nie miał prawa domyślić się o co mogło chodzić. Nie jeśli Dabi zamierzał ukrywać to coś z taką dokładnością.

- Dajmy sobie spokój. - odezwał się po chwili Dabi, zezłoszczony odchylając głowę w bok, uciekając od spojrzenia szefa. - Nic więcej nie możemy z niego wyciągnąć. Przysporzy nam tylko kłopotu. - warknął, zagryzając wargę. Jego spojrzenie było rozchwiane. - Nie możemy ryzykować, że przekaże coś wartościowego komisji. To ich pies na posyłki. - wywarczał, opuszczając głowę w złowrogim geście.

Shigaraki uważnie przyglądał się postawie starszego. Przez upojenie alkoholowe miał wrażenie, że coś konkretnego i znaczącego mu uciekało. Ale nie wiedział co, nie ważne jak długo patrzyłby na bruneta.

- To chyba ja o tym zdecyduje. - fuknął oburzony, wstając z krzesła i przychylając się w pionie, żeby dosięgnąć drugą butelkę alkoholu. Bez niego nie umiał znieść enigmatycznych odpowiedzi Dabiego.

Starszy mężczyzna westchnął chrapliwie, odrzucając głowę w tył. Nie powiedział już nic, ale jego postawa jasno mówiła z jaką niechęcią podchodził do poleceń Tomury.

Dabi wstał i zebrał swoją kurtkę, naciągając ją niedbale na swoje barki. Shigaraki na odchodne upomniał go jeszcze o tym, że jego kontakty z Hawskiem nie powinny się jeszcze urwać. Tym najpewniej doszczętnie zniszczył humor starszego, ale nie obeszło go to, gdyż po tym jak Dabi opuścił ich klitkę, niewygodna atmosfera nagle opadła.

Shigaraki odetchnął i w zastanowieniu spojrzał na swoją szklankę, po chwili decydując się odłożyć ją na blat.

Mistrz nadal był zamknięty w Tartarusie. Na domiar złego stracili też Kurogiriego, teraz musząc błagać i poniżać się przed Miką. Shigaraki wiedział, że, najpewniej, gdyby młoda znała ich najbliższe plany, nie wahałaby się by im pomóc. Jednak wolał ich nie ujawniać. Chciał by wszystko było dla niej niepewne, tak samo jak dla Hawksa. Szczególnie że Dabi mówił, że nie powinni mu ufać. Jego zdaniem Mice też nie powinni. Bohaterowi dlatego, że był bohaterem. Mice dlatego że nim nie była.

Wiedział czego mógł spodziewać się po bohaterze numer trzy. Jakie były jego plany, jaką miał przeszłość i jak klarowała się jego przyszłość. Mika i Dabi dopilnowali by Keigo Takami stał się dla Ligi otwartą księgą. Dziewczyna powinna zaskarbić sobie tym kilka punktów u Shigarakiego, aczkolwiek mężczyzna nadal miał wątpliwości.

Gra na dwa fronty, którą Mika podejmowała od samego początku, była niepewna. Sprawiała, że nie potrafił jej zaufać. Jakimś jednak cudem czuł się jak idiota, nie mogąc zmusić się by być nieco spokojniejszym i mniej czujnym w jej towarzystwie. Każdy ją ubóstwiał. Jedyną osobą, która podzielała jego zdanie był Spinner, ale myśl, że powodem, dla którego tak było, była idiotyczna ideologia Staina, psuła mu radość z tego. 

Gdyby tylko wiedział dlaczego mistrz przekazał tej smarkuli indywidualność. Gdyby wiedział co o niej uważał i jaką częścią jego planu była. Wszystko byłoby prostsze gdyby mógł teraz się do niego zwrócić.

Zaczął drapać się po szyi, myśląc o wydarzeniach ostatnich dni, tygodni i miesięcy. Wzbierała w nim złość za każdym razem kiedy zostawał sam ze swoimi myślami. Nie wiedział co powinien robić, co czuć ani jak się zachowywać. W ogóle nie wiedział kim był.

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz