Rozdział 117.

102 20 0
                                    

- Czy mogę znać powód waszej bójki? - Aizawa stał przed nimi z założonymi rękami i znudzonym spojrzeniem, przyzwyczajony do tego, że jego uczniowie lądowali w gabinecie Recovery girl.

- Trochę nas poniosło po prostu. - odezwała się Mika jako pierwsza, ocierając policzek ze śliny starszej kobiety.

- No to oczywiste, skoro ćwiczenia opierały się ratowaniu cywili. - pokręcił z powątpiewaniem głową. - Proszę swoje problemy załatwiajcie poza terenem szkoły, żebym nie musiał być za nie odpowiedzialny. - dodał jeszcze, wycofując się z gabinetu.

Aizawa nie mógł zbytnio narzekać na zaistniałą sytuację. Może i Mika zaatakowała Katsukiego, ale w ogólnym rozrachunku nikt inny poza nimi nie został ranny, oni też nie mieli poważnych obrażeń. Pytanie tylko dlaczego nastolatce tak puściły nerwy po rozmowie z Izuku?

- Co ci odpierdoliło, wariatko? - Kacchan podniósł się na łopatkach, zwracając do brunetki. - Miałaś przestać trzymać przede mną sekrety.

- Wiem. - odetchnęła. - Tylko teraz to nie kwestia moich sekretów. Prowadzimy śledztwo, a moje zachowanie poniekąd ma z nim związek. - wytłumaczyła. - Nie będę ci nic mówić, po tym jak zrugałam Denkiego w klasie.

- Okej. - głos chłopak złagodniał. Nie zamierzał narzekać dziewczynie skoro nie miała wyboru poza siedzeniem cicho. - Możesz przyjść do mnie na obiad w weekend? - zapytał, korzystając z okazji, że akurat byli sami. - Matka zmusiła mnie żebym przyprowadził Todorokiego po treningu. To to samo jakbym był tam z nią i ojcem sam. - fuknął.

- Ta, Shoto ma jakieś problemy komunikacyjne. - westchnęła. - Może ma autyzm? - zapytała, wyginając usta w dół.

- Jeśli już to nabyty. Można mieć nabyty? - zaśmiał się, patrząc na koleżankę. Ta tylko pokręciła głową. - To przyjdziesz, prawda? - zapytał jeszcze raz, bo nie dała mu odpowiedzi.

- Jasne. - odparła błogo. - Deku ma autyzm. - stwierdziła poważnie, chociaż na jej ustach widniał filigrany uśmieszek. - No co? Jest nerdem. - powiedziała, kiedy dostrzegła wzrok chłopaka na sobie.

          Przebrała się w kostium w akademiku, zaraz po tym jak Flash poprosił ją by zameldowała się na miejscu przestępstwa. Schwytani złoczyńcy mogli mieć ważne informacje odnośnie ich obecnie prowadzonej sprawy. Kazał jej tam zjawić się w ciągu trzech minut do czego fizycznie nie była zdolna. Więc poprosiła Denre o szybki transport.

- Nie jestem taksówką. - fuknęła dziewczyna po zjawieniu się w jej pokoju. U.A. zarzekało się, że miało najlepsze zabezpieczenia, ale portali Denry nie byli w stanie wykryć.

- Wiem, że ci dziś przeszkadzam, wybacz. - zaśmiała się Mika, kładąc jej rękę na ramieniu.

- Ah, po prostu Asura wyszła dziś do klubu, zostawiając mnie z gromadą dzieciaków. Nie rozumiem jak mogła zgodzić się na to nocowanie. - narzekała jej, przenosząc się do odpowiedniego miejsca.

Obie rozejrzały się wokół, zawsze zafascynowane jaśniejącym neonami tej ulicy. Nigdy nie spała i teraz, mimo później pory, było podobnie.

Mika namierzyła wzrokiem wozy policyjne i udała się do nich niezwłocznie, szybko żegnając się z przyjaciółką. Denra westchnęła tylko przeciągłe i zniknęła z oczu przechodniów. Ten wieczór był dla niej koszmarem.

Ignorując tłumy, Mika przecisnęła się przez przechodniów. Podeszła do policjantów, kątem oka zahaczając o stojącego pod ścianą Tamakiego.

- W każdym razie my zajmiemy się resztą. - mówił do niego skrępowany policjant.

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz