Rozdział 169.

24 8 0
                                    

          Mika nie powiedziała do niego słowa, ruszając szybkim krokiem do windy. Nawet kiedy dotarli do jego mieszkania, wciąż wydawała się nieswoja. Na tyle, że czuł się w obowiązku by w końcu spytać.

- Czy coś stało? - odparł drętwo, wodząc wzrokiem za nastolatką, która rozgaszczała się w jego kuchni. - Pokłóciłaś się z przyjaciółmi-?

- -przyjaciółmi? - powtórzyła za nim w dziwnym tonie, roześmiana obracając się do niego przez ramię. Szybko się opanowała, widząc powagę starszego, ale mimo to nikły uśmiech nie był w stanie zejść jej z twarzy. - Nie, nie pokłóciłam się z nimi. - zaprzeczyła, odkładając garnek na blat. - Mina mi dokucza. - wyjaśniła. - Ubzdurała sobie, że się w tobie zauroczyłam. - dodała z cwaniackim uśmiechem.

- Oh. - słowa Miki sprawiły, że oblał go zimny pot. Nie powinien był wpuszczać jej do mieszkania. Znowu. 

Mika westchnęła w rezygnacji, biorąc się za przygotowanie kolacji. Cud, że Aizawa miał w lodówce jeszcze nie zgniłe warzywa. Głównie były to te, które ostatnim razem kupiła dla mężczyzny. Praktycznie nic nie ubyło.

- Nie musisz dla mnie gotować. - zaczął brunet, podchodząc do niej. - Powinnaś już pójść. - oświadczył, odbierając od niej nóż.

Mika uniosła na niego jedną brew, dając za wygraną i odkładając narzędzie.

- Nie panikuj, Shota. - zaśmiała się. - Wyraziłam się jasno mówiąc, że Mina coś sobie ubzdurała. - powtórzyła, kręcąc głową.

- Nie chcę, żebyś coś źle zrozumiała. - powiedział twardo, powodując w tęczówkach Miki tylko większe rozbawienie. Parsknęła śmiechem, tak nagłym że musiała aż zgiąć się w poł.

- Ja wszystko rozumiem doskonale. - zapewniła go na wdechu, potakując głową. - Słuchaj. - kontynuowała, czując jak bardzo nieprzekonany był. - Jesteś dla mnie ważny. - przyznała otwarcie, nie opuszczając kącików ust nawet na moment. - Ogromnie ważny. Nie bez powodu prosiłam Kadotę, aby uleczył cię po napadzie na USJ. Nie bez powodu ryzykowałam dla ciebie wtedy i wielokrotnie później. - przytaknęła. - Ale nawet. Jakbyś jakimś cudem. Był hetero. - pokręciła głową, zagryzając dolną wargę. - Bez urazy względem twojej męskiej dumny. Ja wiem, że jestem cudowna. Nie da się tego ukryć. - mówiła, głosem łamiącym się od rozbawienia. 

Aizawa przytaknął jej szybko, przyjmując do wiadomości jej wyznanie. Bez słowa wręczył jej nóż do ręki i niemo kazał kontynuować krojenie warzyw.

- Sory, zrobiło się niezręcznie. - Mika nie umiała trzymać języka za zębami. Słowa same wypadały jej z ust. Widok tak speszonego i zakłopotanego Shoty był dla niej lekiem na każdy najmniejszy problem ostatnich dni. - Oh! - zawyła rozczulona. - Czy ty się rumienisz?

- Czy to takie oczywiste? - zapytał ciężko. Jego głos był zduszony przez szal, w którym zatopił nos. Mika wiedziała jednak doskonale o co pytał.

- To było pytanie retoryczne? - parsknęła, nie mogąc darować sobie rozdrażnienia mężczyzny bardziej. - Oj, no nie. - zaprzeczyła po chwili, nie potrafiąc przejść obojętnie obok spojrzenia, które jej rzucił. - Po prostu z uwielbieniem patrzę ci na ręce. Nieco dokładniej niż innym. - przyznała. - No i pomógł też fakt, że Giran-

Zanim dokończyła, jej usta zaklejone zostały przez więzy nauczyciela. Aizawa przyciągnął ją o dwa kroki do siebie, napinając mięśnie tak mocno, że Mika poczuła to na własnej skórze. Zapiekła ją od lin, ale dwie łzy, które pociekły po jej policzku były spowodowane tylko i wyłącznie rozbawieniem.

Aizawa nie wiedział co chciał dalej zrobić. Miał kilka słów na końcu języka, ale żadne z nich nie umiało znaleźć wyjścia z jego ust. Panika przygniotła go i zmusiła do zamknięcie ust nastolatki. To co wydarzyło się między nim a Giranem było błędem. Teraz to rozumiał. Mimo, że broker był wtenczas jego informatorem albo właśnie z tego powodu, nie powinno między nimi do niczego dojść.

𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz