Zbliżał się koniec tygodnia. Mika uczęszczała na lekcje razem z Denkiem, na staż wybierając się dopiero po szkole. W porównaniu do reszty, oni mieli nieziemsko ruchome godziny. Nie musieli omijając lekcji, jeśli nie chcieli i to ratowało oceny blondyna i frekwencje Miki.
W międzyczasie nastolatek w końcu zadebiutował jako Chargebolt, udaremniając napad na bank. Był wniebowzięty i zachwalania jego kolegów z klasy tylko bardziej łechtały mu ego. Dobrze, zdaniem Miki zasłużył na tyle atencji.
Dzisiaj był piątek i jej umówione, obiecane wcześniej przez starszego, spotkanie z Dabim. Musieli omówić kilka poważnych kwestii i udać się w pewne miejsce, odwiedzić pewną osobę. Tak jak bardzo szatyn chciał zająć się tym sam, Mika była nieugięta. Do dnia spotkania zdecydowała się nie dzielić ze starszym ani jedną, zasraną informacją.
Postanowiła nie mówić nawet Denkiemu o tym, że wymyka się z praktyk. Lepiej było, żeby nikt nie wiedział, łącznie z jej mentorami. Musiała więc razem z blondynem udać się do biura i dopiero stamtąd ubłagać Denrę, żeby przeniosła ją w odpowiednie miejsce.
- Mam nadzieję, że masz dziś dobry humor. - uśmiechnęła się do jasnowłosej zza biurka.
- Od śmierci Eriki jestem trochę wypluta. - wytłumaczyła z wyschnięciem, podchodząc do niej. - Teraz Asura ma więcej obowiązków, a wiesz że Aurora to jej ulubione dziecko. Ciężko zaufać jej komuś na tyle, żeby zrobić z niego jej zastępcę. Może tobie, ale w końcu też nie masz czasu. - rzuciła ręką w stronę koleżanki.
- Mm. - mruknęła ze zrozumieniem. - Wybacz, że nie mogę pomóc. - skruszyła się przed nią, podnosząc z siedzenia.
- Luz. - machnęła ręką. - I tak od zawsze byłam drugą matką dla Arii. Cieszę się, że znowu mogę spędzić z nią tyle czasu. - przyznała z półuśmiechem. - Ale to dalej niesforna smarkula. Im starsza jest tym więcej kłopotów. - zaśmiała się.
- No wyobrażam sobie. - parsknęła. - Poczekaj aż skończy dziesięć lat i zaczynie uganiać się za chłopakami z podwórka. - zażartowała, chwytając ją za dłoń. Denra przewróciła oczami przenosząc je w odpowiednie miejsce.
- No błagam cię, Mika. Jakby już tego nie robiła. - pokręciła z powątpiewaniem głową.
- Czego nie robiła? - zwróciły się do Dabiego, opartego o ścianę, czającego się za pobliskim śmietnikiem. - Cześć, smarkule. - przywitał się z nimi.
- Hej. - odpowiedziały chórem. - Moja siostra polubiła jednego chłopca. - zaczęła mówić jasnowłosa, odpowiadając na pytanie starszego. - Dzieciak sąsiadów, starszy o dwa lata. Świata poza sobą nie widzą. Tamtego lata był taki niewychowany i ciągle sobie dokuczali, a teraz już nawet za rączki chodzą po ulicy. - Dabi i Mika zaśmiali się równocześnie, patrząc po sobie.
- Uroczo. - skomentowała dziewczyna.
- Są już nawet po dziecięcym ślubie. - pokręciła z powątpiewaniem głową. - A tylko im powiedz, że to zabawa i był udawany, to cię zagryzą. - odetchnęła, zmęczona wspominaniem tej błazenady.
- Przecież to przesłodkie. - odezwała się Mika, klepiąc ją po ramieniu. - Lepsze to niż jakby chciała wyjść za ciebie. - powiedziała poważnie, ale na ustach majaczył jej powstrzymywany uśmiechem. - Ja chciałam się z Naną ożenić jak była mała. - przyznała.
- Ja z bratem. - wtrącił Dabi. - To znaczy, on ze mną. - poprawił się szybko, ale Mika i tak wydała z siebie urokliwie westchnienie.
- Masz brata? - Denra uniosła brwi.
- Sporo o mnie nie wiesz, dziewczynko. - uśmiechnął się do niej szeroko, na co młodsza tylko pokręciła głową.
Miał rację. Ona nie wiedziała dużo. Praktycznie nie więcej niż media podawały. Dabi był przyjacielem Miki i dziewczyna mogła zakładać, że ta miała nawet pojęcie jaka była prawdziwa tożsamość chłopaka.
Pożegnała się z nimi szybko, wiedząc że musiała tego dnia jeszcze odebrać siostrę z przedszkola, a zanim to, wypadało przygotować obiad.
- Więc? - zaczął Dabi, kiedy Denra zostawiła ich samych. - Co ciekawego masz mi do powiedzenia?
- Ja nic. - wzruszyła ramionami, podchodząc do starszego. - Ale jestem pewna, że matka Keigo już tak. - wyszczerzyła się, pokazując mu karteczkę z adresem.
Dabi wyrwał ją spomiędzy jej palców i przeczytał numer mieszkania. Potem rozejrzał się po okolicy, orientując się, że nie byli nawet na dobrej ulicy. Mika była zdecydowanie aż nazbyt ostrożna.
Wyszli z windy, ruszając wzdłuż korytarza. Ich kroki odbijały się od ciszy i echem niosły po ścianach. Klatka schodowa budynku była czysta, dobrze zadbana, nawet udekorowana doniczkowymi roślinami pod ostatnim oknem.
Kiedy Mika zapukała do drzwi w pomieszczeniu nie było słychać żadnego ruchu, zupełnie jakby w środku nie było domowniczki.
- To sensu nie ma. - westchnął Dabi po chwili, naciskając na klamkę. Mika go nie powstrzymywała. Przyszli po informacje, a nie w celu zaprzyjaźnienia się z kobietą.
Szatyn przeszedł przez próg, a dziewczyna zaraz do niego dołączyła. Trzasnęła za nimi drzwiami, dając znać komukolwiek kto był w środku, że właśnie ma gości.
- Halo?! - wydarł się Dabi, rozglądając po mieszkaniu. - Pani Ukai! - dodał szybko, idąc w stronę korytarza, bo w salonie zdecydowanie nie było żywej duszy.
Mika dała mu wolną rękę, ruszając do wyspy kuchennej, na której stała świeżo przygotowana kawa. Był to wystarczający znak, że ktoś w mieszkaniu był. Cisza dopowiadała jeszcze, że zdecydowanie nie chciał się przed nimi ukazać.
Dziewczyna zajrzała do szafek, zostawiając je za sobą otwarte. Nie było tu zbyt wiele ciekawych rzeczy. Kuchnia była nieco zakurzona, ale solidnie uporządkowana, zupełnie jakby właścicielka zbytnio z niej nie korzystała.
Obróciła się za siebie, słysząc krzyk z sypialni. Był przeraźliwy, jakby Dabi właśnie obdzierał matkę Keigo ze skóry. W krótce potem wywlókł ją z pomieszczenia, rzucając na sofę, ręce unosząc wysoko nad głowę, pokazując Mice, że tak naprawdę krzywdy jej nie zrobił.
- Kim jesteście?! Czego chcecie?! - krzyczała kobieta, wycofując się pod samo okno. - Bierzecie co tylko chcecie! Proszę bardzo! Mój syn jest bohaterem i tak mu nie uciekniecie! - darła się, a oczy wokół jej głowy wirowały spanikowane.
Dabi spojrzał na młodszą, niezadowolony z krzyków kobiety. On wyglądał niereprezentatywnie, nie uspokoiły teraz kobiety, nie ważne jak miły by był. Musiał oddać to zadanie nastolatce, która jakoś chyba też się do tego nie kwapiła.
- Pani Ukai. - powiedziała twardo, ale z taką łagodnością, na jaką pozwalał jej dziewczęcy głos. - Proszę się uspokoić. - dodała, kiedy kobieta spojrzała na nią obiema parami gałek ocznych. Była przerażona.
- Czego- Czego wy chcecie?! - uderzyła plecami o szybę, starając się szybko podnieść na nogach.
- Chcemy informacji. - wtrącił Dabi, na którego na chwile przeniosła spojrzenie swoich latających oczu.
- Tak. - przytknęła jej spokojnie Mika. - Nie chcemy zrobić pani krzywdy. - uśmiechnęła się do niej. - Przepraszam serdecznie za kolegę, brakuje mu ogłady. - zaśmiała się, na co Dabi przewrócił oczami i opadł swobodnie na sofę.
- Zajmij się nią, myszko. - poddał się, oddelegowując jej to zadanie, unosząc rękę na nastolatkę, bo odwrócił się do nich tyłem.
Mika spojrzała na kobietę. Ocierała łzy z policzków, nerwowo trzęsąc się i niespokojnie świdrując oczami pomieszczenie i ich sylwetki.
Nie chciała sprowadzać kłopotów na Kiego, jej jedynego syna, ale bała się groźby śmierci, która czyhała na nią z rąk tych ludzi. Wiedziała, że prędzej czy później wymuszą na niej prawdę, mimo że dalej chciała pozostać wierna swojemu mężowi i nie sprawiać problemów Keigo. Był jej drogi i tylko tak mogła mu się jakoś odwdzięczyć.
CZYTASZ
𝐝ł𝐨𝐧𝐢𝐞 𝐢 𝐨𝐜𝐳𝐲 (BNHA/MHA x OC)
FanfictionLosy dziewczyny, która balansuje na granicy kryminału, ale uczęszcza do szkoły dla bohaterów, jednym z nich chcąc zostać w przyszłości. Overhaul x OC, ale na przyjacielskich stosunkach. Inne shipy: Hawks x Dabi Kirishima x Bakugo Denki x J...