Następnego dnia Ginny starała się trzymać i nie płakać, gdy żegnała się z Hermioną i Ronem.- Nie wiem, kiedy się zobaczymy następnym razem, ale mam nadzieję, że niedługo. – Zaczęła Hermiona.
- Przepraszam was. Cieszę się z waszego szczęścia i z tego, że będziesz w mojej rodzinie. – Ginny zwróciła się do Hermiony. - Obiecaj mi, że nie powiesz Harry'emu o naszej rozmowie. Dobrze? Proszę.
- Dobrze, obiecuję, nic mu nie powiem. Trzymaj się. – I przytuliła ją do siebie.
- Trzymaj się siostrzyczko. – Ron pocałował ją na pożegnanie, wziął Hermionę za rękę i zniknęli, deportując się.
Od tamtej pory Ginny została sama z rodzicami. Kolejne miesiące mijały, a ona nic nie wiedziała, co się dzieje. Prorok Codzienny pisał o kolejnych mordach wykonywanych przez śmierciożerców na polecenie Voldemorta. Nic nie wskazywało jednak na to, że dotarli do trójki przyjaciół.
Święta wielkanocne Ginny spędziła z rodzicami i braćmi: Fredem i Georgem. Bliźniakami, którzy próbowali ją rozśmieszać swoimi gadżetami ze sklepu. Niestety, nawet oni nie potrafili jej rozbawić.
- Ginny rozchmurz się. Są święta. A po za tym powinnaś cieszyć się z tego, że szkoła jest zamknięta. Musiałabyś się uczyć, a tak siedzisz w domu. – Mówił Fred.
- Wolałabym być w szkole. Nauka może zakłóciłaby mi moje myśli o tym, co się dzieje.
- Tak, i może przestałabyś myśleć o Harrym i zaczęłabyś chodzić z innymi chłopakami, co? – Dodał George.
- Wcale nie. Harry to jedyny chłopak, o którym zawsze tak naprawdę myślałam, a ponieważ przez kilka lat nie mogłam być z nim, próbowałam być z innymi.
- Oj, siostrzyczko. Nie wiesz, że żaden chłopak nie lubi być „zamiast"? Nikt nie lubi być w zastępstwie.
- Wiem, przecież z żadnym mi nie wyszło, prawda?
- Prawda, prawda. Ilu ich miałaś? Pięciu, sześciu?
- Dwóch. Michaela i Deana. Ale Michael to palant, a Dean był idiotą. Miałam ich dość.
- Tak, bo żaden nie był taki jak Harry, co?
- Nie, nie był. I dajcie mi już spokój, dobra?
- Chłopcy, zostawcie Ginny – podeszła do nich matka. – Nie dręczcie jej. A ty Ginny pomóż mi w kuchni, dobrze?
- Dobrze mamo. – Odparła.
Ginny zeszła z matką na dół. Miała wtedy tak dosyć swoich braci, że było jej wszystko jedno, co się teraz wydarzy. Mimo wszystko była jej wdzięczna, bo wiedziała, że mama odciągała ją od wszystkiego, po to tylko, aby nie myślała o Harrym i o tym, jakie straszne rzeczy dzieją się na świecie.
- Dzięki mamo. Mam ich serdecznie dosyć. Czemu oni tak się mnie czepiają?
- Są twoimi braćmi, i zazdroszczą ci. Nie przejmuj się.
Tak dni mijały, ale ani Harry, ani Ron, ani Hermiona nie dawali znaku życia. Ginny coraz częściej była nieobecna duchem. Rodzice tłumaczyli sobie, że prawdopodobnie tęskni za Hermioną, bo przecież była jedyną dziewczyną, która każdego roku w lecie razem z nią mieszkała. Ale tym razem, to mogłaby być pierwsza rocznica, kiedy Harry pocałował ją tak naprawdę. Siedziała na wzgórzu wspominając tamte cudowne dni i płakała. Myślała nad tym, czy kiedykolwiek jeszcze usłyszy jego głos, czy dotknie ją, pocałuje.
CZYTASZ
Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?
FanfictionJak po pokonaniu Voldemorta poradzą sobie nasi bohaterowie? Co się stanie gdy śmierciożercy będą szukali odwetu za śmierć ich pana? - tego dowiecie się czytając to opowiadanie. Autor: Jogi_hp http://harry-ginny-milosc.blogspot.com/ To opowiadanie ni...