97. Ostatni mecz

887 37 0
                                    

Harry odetchnął z ulgą, gdy proces Malfoya i Lestrange się skończył. Oboje, razem z innymi śmierciożercami dostali dożywocie w Azkabanie. Co prawda Malfoy próbował uniknąć kary poprzez różne formy łapówki, ale na szczęście nie zwiodło to Wizengamotu. Cały jego majątek został skonfiskowany i sprzedany. Pozostawiono jedynie jakieś niewielkie mieszkanko przy Pokątnej dla Narcyzy, bo tylko ją uznano za niewinną. Jill, jako współpracująca ze śmierciożercami, dostała areszt domowy z ostrym nadzorem aurorskim.

Harry cieszył się również z tego, że Ginny nie musiała w tym uczestniczyć, wystarczyły jej wcześniejsze zeznania i jego obecność. Nie wyobrażał sobie, co zrobiłoby z nią kolejne ciężkie przeżycie.

Te słowa, które wypowiedziała tamtego ranka, nie uspokoiły go do końca. Miał wrażenie, że mimo jej zapewnień, ona coś przed nim ukrywa. Zaryzykował nawet list do Hermiony, zadając jej to pytanie, ale ona też twierdziła, że to wszystko prawda.

Następnego dnia dostał za to po głowie od Ginny.

- Jak mogłeś?

Siedzieli nad brzegiem jeziora. Ginny przycupnęła pod drzewem, kładąc sobie na kolanach głowę Harry'ego. Targała mu włosy rękami, a on, co chwila posykiwał, gdy pociągała go mocniej.

- O co ci chodzi?

- Już mi nie wierzysz? Czemu denerwujesz Hermionę? Ona jeszcze nie doszła do siebie po stracie swojego dziecka, a ty ją męczysz takimi rzeczami!

- Nie chciałem jej... Ała! – krzyknął, bo Ginny pociągnęła go mocniej za czuprynę.

- Ja prędzej będę wiedziała, czy jestem czy nie jestem w ciąży, nie uważasz?

- Masz rację – mruknął. Odwrócił się na brzuch, podciągnął się na rękach i pocałował ją w policzek. – To znaczy... że...

- Jak już ci mówiłam – powiedziała szorstko – dowiesz się pierwszy.

- Czyżbym usłyszał nutkę złości w pani głosie? – zapytał przymilnie. – Jak mógłbym panią przebłagać, pani Potter?

- A przeprosisz Hermionę?

- Obiecuję, że... – jęknął ponownie, gdy znowu chwyciła go za włosy – dobrze, dobrze... przeproszę...

- Mam nadzieję – warknęła – a co do twoich przeprosin... – zawahała się i przygryzła dolną wargę – to możesz zacząć od razu. Za to, że mi nie wierzysz i składasz obietnice bez pokrycia, musisz się bardzo postarać, bym ci wybaczyła...

Ukląkł przed nią i spojrzał na nią przepraszającym wzrokiem. Wyglądał jak mały psiak, który patrzy na swojego właściciela i prosi by ten rzucił mu piłeczkę. Ginny stłumiła śmiech.

- Nie o to mi chodziło – szepnęła.

Harry rozejrzał się, sprawdzając czy w pobliżu nikogo nie ma, po czym pocałował ją namiętnie w usta.

- Nie starasz się...

Położyła się na plecach, pociągając go za sobą. Jego wargi zaczęły wędrować po jej twarzy, szyi i niżej.

- Wybaczysz mi? – zapytał szeptem, odpinając guziki jej bluzki.

- Jak na razie jesteś za mało przekonujący... – uśmiechnęła się ukradkiem, gdy zsunął się niżej i ustami zatoczył kółko na brzuchu. – Tak... Coraz lepiej... – szepnęła, nie powstrzymując cichego westchnienia.

Przysunął się do niej bliżej, tak że mógł policzyć wszystkie piegi na jej nosie.

- Wybaczysz? – szepnął ponownie.

Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz