Pół godziny później zeszli na dół już ubrani. Harry w formalnych szatach aurora, a Ginny w prostej sukience na ramiączkach i owinięta chustą, w której był James. Jego maleńka główka odchylała się to w jedną to w drugą stronę i w końcu przytulił się do ramienia mamy.
Teddy siedział przy stole w kuchni i grzebał w swojej owsiance, bombardując swoimi pytaniami całkowicie skonsternowanego Rona.
- Dlaczego spałeś u wujka i cioci?
- Bo... – Ron podniósł głowę i spojrzał błagalnie na wchodzących Potterów.
- Było bardzo późno i wujek Ron nie chciał wracać po nocy do domu – wpadła mu w słowo Ginny. – Teddy, jedz.
- Miały być naleśniki – jęknął zbuntowany, opierając buźkę o piąstkę. – Nie lubię owsianki...
- Ktoś tu chyba nie zasłużył na latanie na miotle – zauważył Harry, który nalał sobie kawy i stanął tyłem do okna, patrząc na chłopca.
- Harry, nie bądź taki ostry – zganiła go Ginny. – Obiecałam mu rano naleśniki i zaraz je dostanie.
- Wujek, mieliśmy razem polatać – zauważył malec, dostrzegając szaty, w które ubrany był Harry.
- Przykro mi, Teddy – zwrócił się do niego. – Niestety zaraz muszę iść do ministerstwa. Polatamy później.
- Szkoda...
Teddy opuścił główkę i pociągając noskiem, wybiegł do salonu. Chwilę potem usłyszeli grzechot rozsypywanych klocków.
Ginny spojrzała na Harry'ego z naganą.
- Jak mogłeś – szepnęła z wyrzutem. – To tylko dziecko.
- To nie ja obiecywałem mu... – odezwał się Harry, usprawiedliwiająco i natychmiast przerwał, gdy z salonu dobiegł ich męski głos:
- Czy jest tu Harry Potter, chłopcze?
Wszyscy troje odwrócili się, wyciągając różdżki, a do kuchni wpadł przerażony Teddy. Ron wziął go na ręce i przytulił, a Harry wybiegł do salonu. W kominku tkwiła głowa starszego czarodzieja.
- Paul?
- Czemu nie ma cię jeszcze w Biurze? – warknął mężczyzna. – Mamy tu kryzysową sytuację i potrzebujemy każdego.
- Właśnie miałem się deportować – stwierdził Harry. – Będę za pięć minut.
- To lepiej się pośpiesz – syknął i zniknął.
Harry odwrócił się. Ginny stała tuż za nim.
- Coś poważnego? – spytała cicho.
- Na to wygląda. Poradzisz sobie?
- Będę musiała – westchnęła.
Harry objął ją mocno i pocałował.
- Nie zgnieć Jamesa – ostrzegła go, gdy maluszek między nimi zakwilił cichutko.
- Jakbym mógł – powiedział i pocałował synka w czółko. – Żeby tylko maluchy nie weszły ci na głowę – mruknął.
- Ten między nami raczej tego nie zrobi – powiedziała z uśmiechem. – Prędzej ten drugi – wskazała lekko głową w stronę kuchni.
- Masz rację – przyznał.
Pocałowali się ponownie i wtedy usłyszeli niezbyt zadowolony głos Rona:
- Tak jak myślałem...
- Bleee... Oni znowu się przepraszają – jęknął Teddy.
- Znowu? – Ron był zdumiony. – Co chcesz przez to powiedzieć?
CZYTASZ
Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?
FanfictionJak po pokonaniu Voldemorta poradzą sobie nasi bohaterowie? Co się stanie gdy śmierciożercy będą szukali odwetu za śmierć ich pana? - tego dowiecie się czytając to opowiadanie. Autor: Jogi_hp http://harry-ginny-milosc.blogspot.com/ To opowiadanie ni...