W Kwaterze Głównej Aurorów od lat nic się nie zmieniało. Na wszystkich biurkach walały się sterty pergaminów, samolociki z wiadomościami latały między boksami, i tylko postacie poszukiwanych czarodziejów zmieniły się ze śmierciożerców na innych.
Harry opadł ciężko na oparcie krzesła. W ręku trzymał dzisiejszy numer „Proroka Codziennego", a na otwartej stronie widniał nagłówek:
CO SŁYCHAĆ W SPRAWIE ZAGINIONYCH?
Od ponad pół roku ministerstwo zmaga się z porwaniami na wysoką skalę. Rodziny porwanych straciły już nadzieję, że sprawa ta zostanie wyjaśniona, a Biuro Aurorów cały czas milczy. Czyżby najwyższe służby zabezpieczające nasz świat były bezradne?
Odrzucił od siebie gazetę i westchnął głęboko. Byli bezradni, to prawda. Choć wszystko wskazywało na to, że za wszystkimi tymi zniknięciami stoją śmierciożercy, bo działali tak jak kiedyś przed laty; tajemnicze zniknięcia, mordy mugoli i czarodziejów... Co prawda do tych ostatnich jeszcze nie doszło, tak naprawdę od ostatniego porwania minęło już kilka miesięcy i nic podejrzanego się nie wydarzyło, ale Harry miał złe przeczucia. To mogła być cisza przed burzą, a wtedy, gdy ta nadejdzie, nikt nie będzie w stanie cokolwiek zrobić. Był jednak pewny, że to nie mogli być śmierciożercy, bo wszyscy zostali wyłapani przed laty i teraz siedzą w Azkabanie. A jeśli doszło do masowej ucieczki, o której nikt nie wie? Czy to jacyś ich naśladowcy? A może o kimś zapomnieli? Jedynym sposobem na sprawdzenie byłaby kontrola Azkabanu, a to nie było proste. Musiałby przekonać o tym Robardsa, który zawsze był sceptyczny do jego pomysłów.
Nagle ktoś klepnął go w plecy.
- Cześć Mark – mruknął, nie podnosząc wzroku.
Mężczyzna usiadł przed nim na biurku, zasłaniając gazetę.
- Hej, co ty dzisiaj taki zdołowany? Pokłóciłeś się z Ginny?
Harry potrząsnął głową.
- Nie, to tylko ten artykuł.
- Który? – Mark sięgnął za siebie i wyciągnął zza pleców „Proroka". – Ten? Nie pierwszy, nie ostatni.
- Nie uważasz, że powinniśmy coś zrobić?
- Kto? My? – Mark poklepał go pobłażliwie po ramieniu. – My nic nie możemy. A zabicie Skeeter nic nie pomoże.
- Wiesz, że nie o to mi chodzi. Choć pomysł z zabiciem Skeeter chodzi mi po głowie od kilku lat...
- Wiem – odparł.
Obaj parsknęli śmiechem.
- Potter, Newton, do mnie!
W otwartych drzwiach do swojego gabinetu stał Paul Laughter. Wstali i podeszli do niego.
- Może byście się ruszyli szybciej, co? Nie będę czekał na was do końca świata – warknął.
- Już jesteśmy, Paul. Nie denerwuj się tak.
- O co chodzi?
Paul nawet nie wpuścił ich do gabinetu tylko szybko zaczął im wyjaśniać.
- Pójdziecie na Pokątną. Nad jednym z domów na Nokturnie pojawił się Mroczny Znak, którego nie widziano od lat...
- Ten Mroczny Znak? – przerwał mu zaskoczony Harry. Paul kiwnął głową.
- Śmierciożercy? – Markowi zadrżał głos.
- To nic pewnego. Ale przy okazji doszło do rozruchów. Musicie dopilnować, by zamieszki ucichły i upewnić się o co chodzi. Kilku naszych już tam jest. Do roboty! – krzyknął i po chwili już ich nie było.
CZYTASZ
Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?
FanficJak po pokonaniu Voldemorta poradzą sobie nasi bohaterowie? Co się stanie gdy śmierciożercy będą szukali odwetu za śmierć ich pana? - tego dowiecie się czytając to opowiadanie. Autor: Jogi_hp http://harry-ginny-milosc.blogspot.com/ To opowiadanie ni...