92. Czy to koniec?

797 38 1
                                    

Ginny wyjrzała ponad ramieniem aurora. Naokoło walczyło mnóstwo ludzi i trudno było określić, kto przyjaciel a kto wróg. Harry zniknął gdzieś w tym tłumie. Chciała pobiec za nim i walczyć. Wierzgnęła nogami, szarpnęła się, ale mężczyzna wzmocnił uścisk i nie zważając na walczących, przemknął do wyjścia.

- Puść mnie! – krzyknęła. – Ja chcę tam wrócić!

- Oszalałaś, dziewczyno? Ledwo trzymasz się na nogach!

- Nic mi nie jest! Proszę mnie puścić!

Kopnęła nogami w powietrzu, wyrwała się z jego objęć, zeskakując na ziemię, pozostawiła koc w ręku Newtona, wyszarpnęła różdżkę z jego ręki i pobiegła w walczący tłum.

Za plecami usłyszała krzyk:

- Potter mnie zabije, jeśli coś ci się stanie!

- To mi pomóż! – odkrzyknęła – drętwota! – I zaklęcie trafiło dokładnie w to, co miało trafić, w śmierciożercę.

Przeskoczyła nad nim, złapała różdżkę, poprzednią odrzuciła do aurora i pobiegła przed siebie, rzucając zaklęciami.

Newton złapał swoją różdżkę i pobiegł za Ginny.

- Wracaj! Impedimento! – Zaklęcie przeleciało tuż nad ramieniem Ginny i trafiło w śmierciożercę.

Zrobiła unik, bo kolejna klątwa nadleciała z boku.

- Petrificus Totalus! – rzuciła zaklęciem w tamtą stronę i odwróciła się. – Co ty wyprawiasz? – krzyknęła ze złością. – Po której jesteś stronie?

- Po twojej. To miejsce nie jest dla ciebie, musisz się stąd wydostać! – zawołał. – Drętwota! – Czerwony promień trafił w końcu w plecy dziewczyny, a ta osunęła się na podłogę. Złapał ją wpół i przerzucił ją sobie przez ramię. – To dla twojego dobra – mruknął.

I osłaniając ją zaklęciem tarczy i co chwila rzucając klątwy w śmierciożerców, wyniósł ją na zewnątrz, skąd deportował się do Hogwartu.

Harry był spokojniejszy, bo Ginny już tu nie było, choć nie był pewny, czy Mark naprawdę chciał pomóc. Zdrada Tima była niczym nóż w plecy i teraz każdy mógł być dla nich wrogiem. Nie miał czasu na zastanawianie się nad tym, oraz skąd aurorzy wiedzieli gdzie mają iść i jak tu trafili. I to w dodatku tak szybko. Na te pytania przyjdzie czas później. Od samego początku zaskoczyła go jednak ich obecność w tym miejscu. Tak trudno było wyciągnąć od kogokolwiek informacje na temat Wężowego Wzgórza, a teraz walczyli u jego boku. Słowa, które mówił wcześniej Ginny: „wszystko będzie dobrze" były wówczas tylko pustymi słowami. Sam w nie wtedy nie wierzył. Bo niby jak mieli się stąd wydostać?

Pierwszą osobą, na którą wpadł, był Tim. Wściekłość jaka w nim wezbrała, gdy go zobaczył, osiągnęła niepokojący poziom.

- I co teraz, Potter? Chcesz się pobawić? Drętwota! – krzyknął Tim.

Harry zrobił unik przed zaklęciem i wycelował w niego. Zaczęli krążyć wokół siebie.

- Od kiedy z nimi grasz? – warknął.

- Jak już się pewnie domyśliłeś, od samego początku. To było zabawne patrzeć na twoją naiwność, gdy opowiadałem ci wszystko.

- Czyli to wszystko było ukartowane?

- Oczywiście. A jak myślisz, dlaczego nie mogłeś nic znaleźć na temat tego miejsca? – Wyciągnął pustą rękę i wskazał po całym pomieszczeniu. – To ja zmusiłem Robardsa, Fireburna i Laughtera, by pozwolili nam się dostać do tych dokumentów sprzed lat. I to ja sprawiłem, że wszystkie wiadomości zniknęły.

Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz