Tymczasem Ginny też się szykowała, ale do ucieczki z domu. Słyszała całą rozmowę rodziców, dlatego postanowiła, że ucieknie tej nocy. Co prawda, nie wiedziała gdzie ma się schować w Londynie, ale stwierdziła, że zacznie od Dziurawego Kotła. Pakowała plecak i płakała. Musiała tam być, przecież Harry na pewno byłby przy niej. Tylko jak stąd się urwać, kiedy mama zawsze tak późno chodziła spać?
Położyła się do łóżka. Mama zajrzała później do niej.
- Ginny, śpisz? – Zapytała cicho.
- Nie mamo. Nie śpię. Myślę, co oni teraz robią. Może Harry też o mnie myśli, w tej chwili.
- Może... Nie wiem. Słyszałaś, że tata idzie wesprzeć Lupina w walce? Tak jak wszyscy z Zakonu?
- Tak, słyszałam, byłam cały czas przy oknie, jak rozmawialiście. – Odwróciła się do matki. – Mamo, co ma zrobić człowiek, który wie, że najbliższa jemu osoba może umrzeć?
- Nie wiem kochanie. Ja też się martwię o nich wszystkich. Prawie cała nasza rodzina będzie walczyć.
- Boję się. O wszystko. To chyba ostatnia tak spokojna noc.
- Tak, chyba ostatnia. Jutro może być gorąco. Ale teraz przestań już nad tym myśleć i idź spać. Jest późno. Dobranoc.
- Dobranoc mamo. – Odpowiedziała i odwróciła się.
Pani Weasley wyszła. Gdy zamknęły się drzwi Ginny odczekała chwilę, a kiedy nie słyszała już chodzącej matki, wstała i ubrała się. Wzięła plecak i zeszła na dół do kuchni. Na stole położyła list pożegnalny. Chciała użyć kominka, bo nie umiała się jeszcze teleportować. Wzięła garść proszku fiuu z pojemniczka stojącego na gzymsie i wrzuciła go do ognia. Płomienie zmieniły się w szmaragdowozielone, a ona weszła w nie i krzyknęła:
- Dziurawy Kocioł!
W chwili, gdy zaczęła wirować w płomieniach, zobaczyła jeszcze wbiegającą do kuchni matkę krzyczącą:
- Nie! Ginewro Weasley, wracaj! – Ale było już za późno. Przerażona pani Weasley usiadła przy stole i zaczęła płakać. Chwilę później wbiegł jej mąż.
- Molly, co się stało?
- Ginny uciekła. Nie zdążyłam jej powstrzymać.
- A co to za kartka?
- Jaka kartka?
- Ta, która tu leży. – Pan Weasley wskazał pergamin leżący na stole.
- Arturze, to list od Ginny. – Odparła łamiącym się głosem, gdy po niego sięgnęła. – Przeczytaj, bo ja nie potrafię.
Pan Weasley zaczął czytać:
Kochani rodzice,
Wybaczcie mi, ale musiałam to zrobić. Musiałam tam pójść, żeby być blisko Harry’ego i tego wszystkiego, co tam się wydarzy. Kocham Go, i nic już mnie nie powstrzyma. Nie szukajcie mnie. Jutro może być już po wszystkim. Wiem, co to znaczy walczyć ze Śmierciożercami, dlatego chcę tam być. Kocham was, ale Harry’ego także.
Wasza Ginny.
- No i stało się. Wszystkie nasze dzieci poszły na wojnę z Sam-Wiesz-Kim. Ty też idziesz. Ja pójdę z tobą. Wiem gdzie jest Ginny. Usłyszałam jej krzyk przed zniknięciem w kominku. Muszę ją powstrzymać.
Kiedy Ginny znalazła się w Dziurawym Kotle, stwierdziła, że w środku nikogo nie ma. Było ciemno. Nagle usłyszała za sobą jakiś ruch, podskoczyła i rozejrzała się. W drzwiach stał przygarbiony, bezzębny staruszek. To był Tom – właściciel pubu.
CZYTASZ
Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?
FanfictionJak po pokonaniu Voldemorta poradzą sobie nasi bohaterowie? Co się stanie gdy śmierciożercy będą szukali odwetu za śmierć ich pana? - tego dowiecie się czytając to opowiadanie. Autor: Jogi_hp http://harry-ginny-milosc.blogspot.com/ To opowiadanie ni...