Następnego dnia po południu wszyscy siedzieli w salonie. Za oknami zacinał śnieg, a w kominku wesoło huczał ogień. Nikt się nie odzywał, słychać było tylko pobrzękiwanie naczyń z kuchni, bo pani Weasley przygotowywała kolację. Fred i George siedzieli na podłodze i grali z Ronem w eksplodującego durnia, a Hermiona czytała jakąś książkę, siedząc w fotelu przy kominku. Ginny bawiła się ze swoim puszkiem pigmejskim Arnoldem, siedząc na podłodze oparta o nogi Harry'ego, który przeglądał „Proroka Wieczornego".
- Jest coś nowego? – spytała Ginny, przerywając ciszę i odwróciła się do niego, kładąc rękę na jego kolano. – Złapali kogoś?
- Nie. Widać z tego, że ministerstwo nic jeszcze nie ma. Było tylko kilka ataków dementorów i ostrzegają też, żeby uważać na każdego, bo może być po zażyciu eliksiru wielosokowego.
- A co z ministrem? – spytała pani Weasley, wchodząc do salonu.
- Też nic – odparł, składając gazetę i odkładając ją na stół.
- Obawiam się najgorszego, bo... – nie dokończyła, bo nagle usłyszeli głośne pukanie do drzwi kuchennych.
Wszyscy zastygli w przerażeniu. Ginny spytała cichutko:
- Czy to tata?
Pani Weasley spojrzała na zegar rodzinny i pokręciła głową.
- Niemożliwe. Tata jest jeszcze w pracy.
Wszyscy wstali i wyciągnęli różdżki, a pani Weasley podeszła do drzwi.
- Kto tam? – spytała drżącym głosem. – Proszę się przedstawić.
- To ja, Remus John Lupin. Wilkołak. Znany przez przyjaciół także jako Lunatyk. – Dało się słyszeć zza drzwi.
Pani Weasley chwyciła za klamkę, ale Harry podszedł bliżej, powstrzymując ją.
- Nie, trzeba go sprawdzić. A jeśli to śmierciożerca? – szepnął, a po chwili już głośno zapytał – jakie zwierzę stało w kącie twojego gabinetu, które zobaczył Harry Potter, jak za pierwszym razem uczyłeś w Hogwarcie? – spytał Harry.
- Druzgotek w akwarium.
- To on – szepnął Harry, opuszczając różdżkę.
Pani Weasley otworzyła. W progu stał wychudzony i zakrwawiony mężczyzna w poszarpanej szacie, który ledwo trzymał się na nogach. Zachwiał się i oparł o framugę. Harry podszedł do niego, biorąc go pod ramię i pomógł mu wejść.
- Wybacz. Musiałem sprawdzić – szepnął.
- Rozumiem, jest tu Tonks? – spytał Lupin, wchodząc do środka i rozglądając się po pomieszczeniu.
- Nie ma.
- To dobrze. Wolałbym, żeby nie widziała mnie w takim stanie.
Podeszli do kanapy w salonie. Remus usiadł i westchnął.
- Co się stało? Gdzie byłeś? – spytał Fred.
- U wilkołaków.
Wszyscy spojrzeli po sobie.
- Ale po co? Przecież to niebezpieczne! – krzyknęła pani Weasley, podchodząc do niego, wyczarowując bandaże i próbując opatrzyć mu rany.
- Musiałem. Minerwa prosiła mnie o to jeszcze w Hogwarcie. Kiedy wyszliście z jej gabinetu – spojrzał na Harry'ego i Hermionę – wtedy w październiku, ja zostałem. Przeczuwała, że to, co się wtedy wydarzyło było tylko początkiem. Poprosiła mnie o to, żebym poszedł znowu na szpiegowanie wilkołaków, tak jak kiedyś, a ja się zgodziłem. Wiedziałem, że poradzisz sobie sam w kolejnych zajęciach z obrony – dodał, patrząc cały czas na Harry'ego, który trzymał Ginny za rękę – dlatego tylko zostawiłem notatki u ciebie w gabinecie i odszedłem. Pomogłem jeszcze aurorom w walce ze śmierciożercami.
CZYTASZ
Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?
FanfictionJak po pokonaniu Voldemorta poradzą sobie nasi bohaterowie? Co się stanie gdy śmierciożercy będą szukali odwetu za śmierć ich pana? - tego dowiecie się czytając to opowiadanie. Autor: Jogi_hp http://harry-ginny-milosc.blogspot.com/ To opowiadanie ni...