108. Ważne zadanie

851 42 18
                                    

Nauka w Akademii była coraz trudniejsza i coraz więcej czasu Harry powinien był spędzać na przyswajaniu nowych wiadomości i umiejętności. Niestety nie raz łapał się na tym, że zamiast pracować nad nimi, rozmyślał nad tym, co dzieje się w domu. Brakowało mu najbliższych. Przez pierwsze dni, kiedy myślał o tamtej nocy i poranku, gdy po raz ostatni widział się z Ginny, czuł się jak kompletny idiota i palant. Jak mógł tak postąpić, żeby pożegnać się z nią w taki sposób? Ginny chyba rozumiała go dużo bardziej niż on sam, bo w pierwszym liście, jaki od niej otrzymał, napisała mu, że się na niego nie gniewa, że nadal go kocha, a wtedy po prostu był zdenerwowany kolejnym rozstaniem, tak samo jak i ona. Gdyby mógł ją wówczas uściskać i przeprosić... Wiedział, że słowa w liście nie zastąpią niczego.

Zrealizował to podczas pierwszej, bardzo krótkiej przepustki, w sierpniu. Niestety kilka godzin, które spędził wtedy z Ginny, minęły tak momentalnie, że nawet się nie obejrzał, gdy musiał wracać. Wykorzystał je jednak najskrupulatniej jak mógł, by uspokoić swoje sumienie, przepraszając ją i prawie nie wypuszczając z objęć. Ginny śmiała się, że ten kilkumiesięczny post wyostrzył mu wszystkie zmysły, i próbuje rozładować je w miłosnym uścisku.

Zajrzał też do Teddy’ego, który opowiedział mu, co się działo przez ten czas, gdy wujka nie było.

Gdy wrócił z powrotem do Akademii Aurorów, szybko jednak wpadł w rutynę zajęć, które wypełniały mu całe dnie i ćwiczył do upadłego, rozładowując napięcie.

Pewnej nocy, po powrocie z kolejnej przepustki, ledwie zdążył przyłożyć głowę do poduszki, by zatopić się w sennych marzeniach, kiedy dobiegł go huk i rumor. Wystraszony, myśląc o ataku śmierciożerców, poderwał się z łóżka, podobnie jak Adam, i wybiegł na korytarz. Z sąsiednich sypialni wybiegali inni. Zza rogu korytarza widać było buchające płomienie, a w jednej ze ścian, w grubym na ponad pół metra murze, widać było sporą dziurę.

Powietrze rozświetlił elektryzujący błysk i rozległ się huk eksplozji. Stare mury drżały chwilę niepokojąco, a później wszystko ucichło. Wokół Harry’ego stłoczyło się kilkoro osób z jego grupy.

- Ćwiczenia? Teraz? – zapytał Theo, ziewając. Chłopak miał rozwiane włosy i z przerażeniem rozglądał się dokoła. – Przecież jest noc!

- A my powinniśmy spodziewać się ataku w każdej chwili – powiedział Harry.

- Ataku? Potter, jesteś przewrażliwiony! – wykrzyknęła Julia, przebiegając obok niego.

- A po co są te wszystkie ćwiczenia? – warknął za nią. – Właśnie po to, by nauczyć nas, jak postępować w takich sytuacjach.

- Może byście się wzięli do roboty, co? – krzyknął Adam. – Harry ma rację, a teraz trzeba sprawdzić, co się dzieje.

Wbiegli w jakiś korytarz i natknęli się na nierówną walkę kilku aurorów z nieznanymi osobnikami w czarnych szatach, aż za bardzo przypominających śmierciożerców.

Expelliarmus! – wykrzyknął odruchowo Harry.

Jeden z napastników roześmiał się, uchylając się przed zaklęciem, jednocześnie odbijając oszałamiacza rzuconego przez kogoś z biegnącej obok Harry’ego grupy.

Zaklęcia śmigały nad nimi z szybkością błyskawic. Na szczęście przewaga była po stronie aurorów i po kilkunastu minutach napastnicy znaleźli się pod ścianą, unieruchomieni zaklęciem oszałamiającym i oplatającą ich grubą liną.

- Dobra robota! – krzyknął ktoś ze starszych kadetów. – Ja ich przypilnuję, a wy się pośpieszcie, bo na dole jest jeszcze gorzej!

Harry, nie zważając na nic, pobiegł do schodów i zbiegł na dół. Szedł szybko korytarzem prowadzącym do głównej sali treningowej, starając się nie robić żadnego hałasu. W ręku trzymał różdżkę tak mocno, że zbielały mu knykcie, a drewno zatrzeszczało złowieszczo. Myślał gorączkowo, co robić, od czasu do czasu oglądając się za siebie, bo miał wrażenie, że ktoś go obserwuje. Miał w pamięci słowa Adama, że wykładowcy wybierają sobie ofiarę i w najbliższych ćwiczeniach to może być on. Obiecał sobie w myślach, że nie da się złapać i do każdego będzie mieć jak najmniejsze zaufanie.

Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz